Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40217 osoby czytały to 542758 razy. Teraz jest 48 osób
      48 użytkowników on-line
     Tekst ROZDZIAŁ 8
     był czytany 770 razy

ROZDZIAŁ 8

   TÄ™ melodie znaÅ‚ caÅ‚y Å›wiat. Spokojna, wolna, typowo marszowa. Pewien sÅ‚ynny muzyk po jej nagraniu tak bardzo przestraszyÅ‚ siÄ™ efektu jaki osiÄ…gnÄ…Å‚, że nie chcÄ…c wzrostu liczby samobójstw, kazaÅ‚ zniszczyć taÅ›my. Å»al jaki wyrażaÅ‚a mógÅ‚ siÄ™ równać tylko ze sÅ‚owami premiera, który przemówiÅ‚ gdy przebrzmiaÅ‚y już dźwiÄ™ki Marsza Å»aÅ‚obnego.
   - Ten czÅ‚owiek mógÅ‚ zmienić wiele. ByÅ‚ uczciwy, odważny i oddany swojej pracy. Kto wie czego mógÅ‚ dokonać gdyby los daÅ‚ mu wiÄ™cej szansy. On jednak byÅ‚ strasznie zÅ‚oÅ›liwy. ZabraÅ‚ go wprost z Å‚ona natury, której minister broniÅ‚ z takim poÅ›wiÄ™ceniem i o którÄ… walczyÅ‚ każdego dnia...
   Ostatnie porównanie tak rozbawiÅ‚o generaÅ‚a, że gÅ‚oÅ›no siÄ™ rozeÅ›miaÅ‚. Premier zawsze miaÅ‚ niesamowite poczucie humoru i wyczucie chwili. O tym drugim Å›wiadczyÅ‚ koniec jego przemówienia.
   - Nie możemy pozwolić aby jego dzieÅ‚o znikÅ‚o wraz z nim. I nie pozwolimy bo tylko my wiemy jak je kontynuować...
   No cóż, kampaniÄ™ czas zacząć. W koÅ„cu do wyborów zostaÅ‚y niecaÅ‚e trzy miesiÄ…ce. Teraz potrzebny jest im mÄ™czennik, który podniesie notowania rzÄ…du. A na poczÄ…tku przyszÅ‚ego roku wypÅ‚ynÄ… inne fakty, które nie pozostawiÄ… nadziei na to, że sÄ… jeszcze uczciwi politycy. Bo to czego ludzie siÄ™ dowiedzÄ… sprawi, że im bÄ™dzie uczciwszy tym bardziej bÄ™dÄ… w nim siÄ™ doszukiwać ukrytych przekrÄ™tów. I bardzo dobrze.
   WyÅ‚Ä…czyÅ‚ telewizor.
   Nowi politycy Å›mieszyli go tylko. WolaÅ‚ tych z poprzedniego systemu. Kiedy bzdura byÅ‚a oficjalnÄ… doktrynÄ… wypadali lepiej tÅ‚umaczÄ…c pozostaÅ‚e bzdury. A ci dzisiaj musieli trzymać siÄ™ formalnie prawa nie majÄ…c na to najmniejszej ochoty. Dlatego bzdury, które opowiadali by siÄ™ wytÅ‚umaczyć, byÅ‚y bardziej Å›mieszne.
   KtoÅ› zapukaÅ‚ do drzwi jego gabinetu. GeneraÅ‚ wÅ‚Ä…czyÅ‚ urzÄ…dzenie zagÅ‚uszajÄ…ce podsÅ‚uch i powiedziaÅ‚:
   - WlazÅ‚.
   Do pokoju wszedÅ‚ JabÅ‚onka niosÄ…c w rÄ™ku jakieÅ› dokumenty. PoÅ‚ożyÅ‚ je przed generaÅ‚em.
   - Co to jest?
   - Rachunek z tego oÅ›rodka. KsiÄ™gowa nie chcÄ™ go przyjąć dopóki pan nie podpisze.
   - Co za czasy. Nawet morderstwo trzeba rozliczyć co do grosza.
   PodpisaÅ‚ siÄ™ pod rachunkiem w trzech egzemplarzach i oddaÅ‚ go podwÅ‚adnemu. MyÅ›laÅ‚, że to wszystko ale JabÅ‚onka najwyraźniej zwlekaÅ‚ z wyjÅ›ciem, wyrównujÄ…c w nieskoÅ„czoność kilka kartek papieru.
   - Chcecie o coÅ› spytać JabÅ‚onka?
   - Tak.
   - Pytajcie spokojnie, caÅ‚y gabinet byÅ‚ sprawdzany dziÅ› rano na okoliczność pluskw.
   - Nie wszystko rozumiem...
   - I tak jest lepiej. Ale zrobiÄ™ wyjÄ…tek i wytÅ‚umaczÄ™ wam parÄ™ rzeczy. Może to was wiÄ™cej nauczy niż caÅ‚e studia. PamiÄ™tajcie, że robiÄ™ to pierwszy i ostatni raz. Zrozumiano?
   - Tak jest – w to porucznik nie wÄ…tpiÅ‚ nawet przez chwilÄ™.
   - A teraz siadajcie i powiedzcie co już rozumiecie a ja uzupeÅ‚niÄ™ waszÄ… wiedzÄ™.
   JabÅ‚onka zajÄ…Å‚ miejsce naprzeciwko generaÅ‚a. PodziÄ™kowaÅ‚ za papierosa, którego zaproponowaÅ‚ mu zwierzchnik i poczekaÅ‚ aż tamten sam zapali. Dopiero wtedy zaczÄ…Å‚ mówić.
   - Akcja Zielone PÅ‚uca Polski, wymyÅ›lona przez puÅ‚kownika Józefa Ciemniewskiego, miaÅ‚a sÅ‚użyć do skompromitowania dziaÅ‚aczy ekologicznych. MiaÅ‚ siÄ™ to stać poprzez wciÄ…gniÄ™cie ich organizacji w proceder wymuszania na inwestorach budowlanych Å‚apówek w zamian za odstÄ…pienie od protestów przeciwko nowo powstajÄ…cym obiektom. Jednak wskutek niedopatrzenia puÅ‚kownika pominiÄ™to organizacjÄ™ ministra... i tak siÄ™ nieszczęśliwie zÅ‚ożyÅ‚o, że minister... zostaÅ‚ ministrem... to znaczy...
   - Rozumiem.
   - WiÄ™c kiedy zostaÅ‚ ministrem okazaÅ‚o siÄ™, że nie ma nim jak sterować bo nie byÅ‚o na niego żadnych materiałów. Nie udaÅ‚y siÄ™ pospieszne próby skompromitowania ministra przez co niestety musiaÅ‚em opuÅ›cić na jakiÅ› czas naszÄ… firmÄ™.
   - Nas siÄ™ nie opuszcza – poprawiÅ‚ go PÄ™piÅ„ski. – Po prostu przeniesiono ciÄ™ na inny odpowiedzialny odcinek
   - To chciaÅ‚em powiedzieć – powiedziaÅ‚ szybko JabÅ‚onka. – Postanowiono skompromitować ministra poprzez dodanie mu umoczonych wiceministrów i to okrężnÄ… drogÄ… wÅ‚Ä…czenie go do akcji Zielone PÅ‚uca Polski.
   - To prawda. Sam zresztÄ… uczestniczyÅ‚eÅ› jeszcze w tym posiedzeniu.
   - PamiÄ™tam.
   - WiÄ™c czego nie rozumiesz? – zapytaÅ‚ generaÅ‚ choć doskonale wiedziaÅ‚ o co za chwilÄ™ spyta go podwÅ‚adny.
   - Dlaczego nie pozwoliÅ‚ pan mi wczeÅ›niej zabrać mu tych kompromitujÄ…cych wiceministrów materiałów? Przecież bez nich byÅ‚by bezsilny.
   GeneraÅ‚ uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ tajemniczo. Przez chwile patrzyÅ‚ na podwÅ‚adnego jakby dopiero miaÅ‚ podjąć jakÄ…Å› decyzjÄ™. Wreszcie wstaÅ‚ i podszedÅ‚ do szafki stojÄ…cej z prawej strony jego biurka. OtworzyÅ‚ jej drzwiczki i wyciÄ…gnÄ…Å‚ ze Å›rodka napoczÄ™tÄ… butelkÄ™ wódki i postawiÅ‚ jÄ… na biurku. Obok poÅ‚ożyÅ‚ wyjÄ™tÄ… również z szafki fiolkÄ™ z lekarstwami. NastÄ™pnie siÄ™gnÄ…Å‚ po dwie literatki i umieÅ›ciÅ‚ je przy flaszce. OdkrÄ™ciÅ‚ butelkÄ™ i nalaÅ‚ do naczyÅ„ niemal po brzegi. JabÅ‚onka chciaÅ‚ odmówić ale wiedziaÅ‚, że generaÅ‚ nie znosiÅ‚ kiedy ktoÅ› nie chciaÅ‚ siÄ™ z nim napić wódki.
   - Nie odmawiaj – zwierzchnik najwyraźniej odczytaÅ‚ jego myÅ›li. – Bez wodki nie rozbieriosz.
   Wypili jednym haustem. JabÅ‚onka z trudem powstrzymaÅ‚ odruch zwrotny ale wiedziaÅ‚, że coÅ› takiego w obecnoÅ›ci generaÅ‚a mogÅ‚o go kosztować znacznie wiÄ™cej niż tylko nie poznanie dalszego ciÄ…gu historii. Przez chwilÄ™ intensywnie poÅ‚ykaÅ‚ Å›linÄ™, aż wreszcie uzyskaÅ‚ równowagÄ™. GeneraÅ‚ uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ i nalaÅ‚ sobie jeszcze jednÄ… szklaneczkÄ™ i popiÅ‚ niÄ… dwie tabletki, które wyjÄ…Å‚ z fiolki.
   - To prewencyjnie, na zgagÄ™ – PÄ™piÅ„ski badawczo spojrzaÅ‚ na niezbyt pewnÄ… jeszcze minÄ™ podwÅ‚adnego. – Chyba mi tu nie chcesz rzygnąć? Strasznie tego nie lubiÄ™. To znaczy przy pierwszej butelce.
   - Ależ skÄ…d. Nic dzisiaj nie jadÅ‚em...
   - Dobra, nie tÅ‚umacz siÄ™. A wracajÄ…c do twojego pytania. WiedziaÅ‚em, że mi je zadasz. Pij – to już nie byÅ‚a propozycja tylko rozkaz. JabÅ‚onka posÅ‚usznie wychyliÅ‚ drugÄ… szklankÄ™ wódki. GeneraÅ‚ zaordynowaÅ‚ sobie ponownie podwójnÄ… porcjÄ™ i butelka pozostaÅ‚a pusta. JabÅ‚onka przez chwilÄ™ obawiaÅ‚ siÄ™, że generaÅ‚ siÄ™gnie po nowÄ… lecz na szczęście zwierzchnik zajÄ…Å‚ siÄ™ swoim przemówieniem. – Widzisz, niczego nie wolno pozostawić przypadkowi. Jak myÅ›lisz dlaczego powstaÅ‚o prawodawstwo uÅ‚atwiajÄ…ce organizacjom ekologicznym skÅ‚adanie takich protestów? Zanim ktokolwiek usÅ‚yszaÅ‚ o nim w Sejmie, przez tydzieÅ„ w tym pokoju powstawaÅ‚ projekt tej ustawy.
   - Pan jÄ… napisaÅ‚?
   - Razem z puÅ‚kownikiem Ciemniewskim W koÅ„cu po coÅ› koÅ„czyliÅ›my prawo. To byÅ‚ zresztÄ… jego pomysÅ‚. WspaniaÅ‚y facet. Twardy, zdecydowany, inteligentny. Å»ebyÅ› ty wiedziaÅ‚ co on jeszcze wymyÅ›liÅ‚...
   - WolÄ™ nie wiedzieć.
   - I sÅ‚usznie – generaÅ‚ uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ pod nosem. - Ale potem przyszÅ‚a ta choroba. Kiedy dowiedziaÅ‚ siÄ™, że ma pół roku życia przed sobÄ… zrobiÅ‚ siÄ™ miÄ™kki jak wosk. ZaczÄ…Å‚ mówić, że nie powinniÅ›my dalej kontynuować akcji Zielone PÅ‚uca Polski.
   - Dlaczego?
   - Dlatego, że zatruwamy zdrowe pÄ™dy zamiast je pielÄ™gnować, żeby sÅ‚użyÅ‚y naszej ojczyźnie. Kompletnie go ta ekologia pojebaÅ‚a – generaÅ‚ pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… z niesmakiem. – PostanowiÅ‚em sprawdzić na wszelki wypadek czy czasem po kryjomu nie hoduje jakiegoÅ› "zdrowego pÄ™du".
   - I tak trafiÅ‚ pan na ministra?
   - Tak, wtedy na niego trafiÅ‚em. Facet byÅ‚ czysty jak Å‚za. Na szczęście poradziÅ‚em sobie z nim szybko.
   - Jak to?! – JabÅ‚onka nie potrafiÅ‚ ukryć zdziwienia – Minister byÅ‚ w coÅ› zamieszany?! Przecież nic nie mogliÅ›my znaleźć!!!
   - Nie mogliÅ›cie, bo wszystko co byÅ‚o do zdobycia miaÅ‚em ja.
   - Ale jeÅ›li pan sobie z nim poradziÅ‚ dlaczego nam siÄ™ nie udaÅ‚o?
   - Bo go ostrzegÅ‚em zanim jeszcze zostaÅ‚ ministrem. OpowiedziaÅ‚em mu wszystkie sztuczki jakie bÄ™dziemy stosować, żeby go zÅ‚amać. JednÄ… zresztÄ… znaÅ‚ z autopsji. Ale o tym nie musiaÅ‚em mu mówić bo byÅ‚ grzeczny i posÅ‚uszny.
   - Czym go pan zaÅ‚atwiÅ‚?
   - KobietÄ…. Temu nie oprze siÄ™ żaden facet, którego nie wykastrowali.
   - Ale przecież jego sekretarka nie mogÅ‚a nic...
   - Bo wtedy już wiedziaÅ‚. Ale kiedy dwa lata wczeÅ›niej zaciÄ…gnęła go do łóżka nie opieraÅ‚ siÄ™ zbytnio.
   - Minister sypiaÅ‚ z SamantÄ…?!
   JabÅ‚once szklanka wypadÅ‚a z rÄ™ki. W pierwszej chwili pomyÅ›laÅ‚, że to z wrażenia ale kiedy chciaÅ‚ po niÄ… siÄ™gnąć zauważyÅ‚, że coÅ› krÄ™puje mu ruchy. SpojrzaÅ‚ na generaÅ‚a z odrobinÄ… podziwu i przerażenia
   - Z SamantÄ… – generaÅ‚ nie zauważaÅ‚ tego spojrzenia. ByÅ‚ jak aktor, który nie patrzy na publiczność kiedy mówi swoje „Być albo nie być?”. A porucznik byÅ‚ pierwszÄ… publicznoÅ›ciÄ…, przed którÄ… mógÅ‚ to zagrać. I jedynÄ…. To byÅ‚ zresztÄ… nie tylko teatr jednego widza ale i jednego przedstawienia. Na wiÄ™cej generaÅ‚ nie mógÅ‚ sobie pozwolić. Ale chciaÅ‚ to zagrać choć raz. A JabÅ‚onka i tak za dużo wiedziaÅ‚ i nie mógÅ‚ zostawić go wÅ›ród żywych zbyt dÅ‚ugo. To byÅ‚oby zbyt ryzykowne – PoznaÅ‚ jÄ… dwa lata wczeÅ›niej. Akurat przeżywaÅ‚ lekki kryzys małżeÅ„ski. UbraliÅ›my SamantÄ™ w wyciÄ…gniÄ™ty sweterek zrobiliÅ›my jej kucyki i wyglÄ…daÅ‚a na najprawdziwszÄ… ekolożkÄ™. Poznali siÄ™ na wczasach. Minister chodziÅ‚ z niÄ… wspólnie podziwiać uroki natury. I podczas tego podziwiania pstryknÄ…Å‚em im parÄ™ niezÅ‚ych fotek.
   GeneraÅ‚ wstaÅ‚ ze swego miejsca i podszedÅ‚ do okna. Z drzew zaczęły już opadać pierwsze liÅ›cie i wkrótce na pewno ich żółć i czerwieÅ„ zacznie hulać po ulicach. Ludzie postawili wyżej koÅ‚nierze i przyspieszyli kroku. GeneraÅ‚ odwróciÅ‚ siÄ™ w stronÄ™ pokoju.
   - Potem minister zaczÄ…Å‚ mocno żaÅ‚ować swego postÄ™pku. WróciÅ‚ do domu bez sÅ‚owa pożegnania ze swojÄ… kochankÄ…. BaÅ‚ siÄ™, że tamta bÄ™dzie próbowaÅ‚a go odszukać co nie byÅ‚o trudne bo byÅ‚ przecież szefem ekologicznego stowarzyszenia... Nic takiego siÄ™ jednak nie staÅ‚o co oczywiÅ›cie ubodÅ‚o mÄ™skość SaÅ‚aciÅ„skiego ale uspokoiÅ‚o jego nerwy.
   GeneraÅ‚ spojrzaÅ‚ na JabÅ‚onkÄ™. Jego oczy robiÅ‚y siÄ™ coraz bardziej mÄ™tne choć jeszcze nie chwiaÅ‚ siÄ™ na krzeÅ›le. PÄ™piÅ„ski zrozumiaÅ‚, że musi siÄ™ pospieszyć jeÅ›li jego widz ma dożyć koÅ„ca przedstawienia.
   - Nie byÅ‚ to mocny hak ale do mojego planu wystarczyÅ‚. Jak mówiÅ‚em nie musiaÅ‚em go używać ale nie mogÅ‚em pozwolić żeby ministrem zostaÅ‚ caÅ‚kiem uczciwy czÅ‚owiek. Wtedy nie mógÅ‚bym go odpowiednio kontrolować. – generaÅ‚ zapaliÅ‚ kolejnego papierosa. – Kiedy jednak minister zobaczyÅ‚ seksownÄ… SamantÄ™ w swoim gabinecie skamieniaÅ‚ z przerażenia. Ale wytÅ‚umaczyÅ‚em mu, że nie ma na niego żadnych dowodów bo Ciemniewski odwoÅ‚aÅ‚ SamantÄ™, zanim zrobiliÅ›my kompromitujÄ…ce materiaÅ‚y.
   - UwierzyÅ‚?
   - Tak. ByÅ‚ bardzo naiwny a poza tym zaprzyjaźniÅ‚ siÄ™ z Józkiem... to znaczy puÅ‚kownikiem Ciemniewskim. UważaÅ‚ mnie za jego nastÄ™pcÄ™. A ja... postaraÅ‚em siÄ™ o to, żeby zostaÅ‚ ministrem. PowiedziaÅ‚em mu, że bÄ™dÄ™ go pilnowaÅ‚ i ostrzegÄ™ w odpowiednim momencie. ByÅ‚ zachwycony współpracÄ… ze mnÄ…. ZwÅ‚aszcza kiedy co i raz podrzucaÅ‚em mu jakiÅ› Å›wietny pomysÅ‚. Facet kompletnie nie wiedziaÅ‚ co ma robić na tym stanowisku. ByÅ‚ tylko idealistÄ… nie majÄ…cym pojÄ™cia o rzÄ…dzeniu. Można powiedzieć, że byÅ‚em najlepszym Ministrem Obrony Åšrodowiska w historii tego kraju.
   - Po co pan to wszystko zrobiÅ‚? – zapytaÅ‚ sÅ‚abnÄ…cym gÅ‚osem JabÅ‚onka.
   - Å»eby uÅ›wiadomić tym wszystkim debilom jak gÅ‚upie i niebezpieczne jest rzÄ…dzenie bez naszej pomocy. Niemożliwe jest wprawdzie by tak wysoko zaszedÅ‚ caÅ‚kiem uczciwy czÅ‚owiek, bez cienia skazy. Ale już niestety prawdopodobne, że ministrem zostaÅ‚by taki na którego mielibyÅ›my niezbyt wiele. JakiÅ› gÅ‚upi romans, kÅ‚amstwo w ulotce wyborczej, które nikogo nie zainteresujÄ™. No i jak tu rzÄ…dzić paÅ„stwem jeÅ›li w najwyższych organach jest ktoÅ›, kim nie możemy kierować? PodejmujÄ…cy caÅ‚kiem samodzielne decyzje i nie liczÄ…cy siÄ™ z nami. Przecież jak takiemu palma odbije może zrobić wszystko!
   GeneraÅ‚ byÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y co sprawiÅ‚o, że JabÅ‚onka poczuÅ‚ siÄ™ jeszcze bardziej niepewnie niż przed rozpoczÄ™ciem rozmowy. BaÅ‚ siÄ™ jej ale wiedziaÅ‚, że niepewność, która go zżeraÅ‚a doprowadzi go w koÅ„cu do obÅ‚Ä™du. BÄ™dzie siÄ™ baÅ‚ wÅ‚ożyć kluczyki do stacyjki lub wyjść na pomost nad jeziorem. CzuÅ‚ że i tak wie za dużo i to czy generaÅ‚ powie mu coÅ› wiÄ™cej niczego już nie zmieni a tylko go dodatkowo zabezpieczy.
   Choć byÅ‚o to zabezpieczenie dość iluzoryczne. Gdyby próbowaÅ‚ to oddać jakiemuÅ› opiniotwórczym medium to odpowiedni artykuÅ‚ czy audycja znalazÅ‚yby siÄ™ prÄ™dzej na biurku generaÅ‚a niż na antenie czy w gazecie. Gdzie indziej, w jakimÅ› mniej znaczÄ…cym pisemku, sprawa przeszÅ‚aby nie zauważona i tylko gdyby „konkurencja” generaÅ‚a jej do czegoÅ› potrzebowaÅ‚a wypÅ‚ynęłaby po kilku latach w jakimÅ› wysokonakÅ‚adowym dzienniku. JabÅ‚onka zaÅ› i tak nie doczekaÅ‚by tej chwili.
    Dlatego ta rozmowa mogÅ‚a tylko przyspieszyć egzekucjÄ™ anonimowego agenta. WiedziaÅ‚, że dlatego miÄ™dzy innymi generaÅ‚ wybraÅ‚ jego do tego zadania. Nikt siÄ™ o niego nie upomni. MusiaÅ‚ do samego koÅ„ca uczestniczyć w rozgrywce sÅ‚użb specjalnych. MaÅ‚y, nic nie znaczÄ…cy pionek, o którym zarówno czarne jak i biaÅ‚e figury wiedziaÅ‚y, że jest przeznaczony do zbicia. ChciaÅ‚ przynajmniej przed zejÅ›ciem z planszy zaszachować króla.
   - A ten dureÅ„ Przypkowski po tych szkoleniach na zachodzie też jakby zaczÄ…Å‚ wierzyć w demokracjÄ™. Nawet kląć przestaÅ‚. Tyle lat pracy w firmie i nie zrozumiaÅ‚, że sÅ‚użby specjalne na caÅ‚ym Å›wiecie sÄ… takie same, niezależnie od systemu. Kto to byÅ‚ kurwa Hoover? Demokratyczny prezydent? Gówno prawda. To on zorganizowaÅ‚ FBI i tak rozbudowaÅ‚ swoje królestwo, że nikt mu nie podskoczyÅ‚. Przecież po to stworzono CIA, żeby wprowadzić jakÄ…Å› równowagÄ™. Wszyscy amerykaÅ„scy prezydenci wywodzÄ… siÄ™ albo z jednych albo drugich. – PÄ™piÅ„ski coraz bardziej prowadziÅ‚ monolog nie zwracajÄ…c uwagi na to, że go ktoÅ› sÅ‚ucha. – A jeszcze ten Skuteczny który donosiÅ‚ wszystko Niemcom. Dobrze, że miaÅ‚em na niego haka i wiedziaÅ‚em jak to wykorzystać. Stary kutas miaÅ‚ ubaw jak podgryzaliÅ›my siÄ™ przed nim z Przypkowskim a on planowaÅ‚ wykorzystać uczciwego ministra po swojemu. WiedziaÅ‚em, że spróbuje to rozegrać na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™ i dlatego miaÅ‚em go na oku. Dlatego nagraÅ‚em jak przekazujÄ™ te materiaÅ‚y SaÅ‚aciÅ„skiemu
   JabÅ‚onka pomyÅ›laÅ‚, że to co robi coraz bardziej przypomina samobójstwo. ChciaÅ‚ nawet w ostatnim geÅ›cie rozpaczliwej obrony podnieść siÄ™ i uciekać. PoczuÅ‚ jednak, że nogi odmawiajÄ… mu posÅ‚uszeÅ„stwa a stopy przesunęły siÄ™ najwyżej o parÄ™ centymetrów. Król, którego zaszachowaÅ‚ nie miaÅ‚ gdzie uciekać i musiaÅ‚ go zbić. Ale dziÄ™ki temu przeciwnik da mu mata.
   - ChciaÅ‚ wykorzystać dla siebie moje dzieÅ‚o. Pewnie podejrzewaÅ‚, że minister to robota któregoÅ› z nas. Ale ja byÅ‚em od niego szybszy. ByÅ‚em szybszy od wszystkich. Dlatego wziÄ…Å‚em sprawy w swoje rÄ™ce już dawno. ZnalazÅ‚em caÅ‚kowicie „uczciwą” osobÄ™, która ich – premierów i Przypkowskich – przestraszyÅ‚a na tyle, że nie bÄ™dÄ… już robić niezależnych i demokratycznych eksperymentów. – generaÅ‚ miaÅ‚ w sobie coÅ› z trybuna ludowego przemawiajÄ…cego na wiecu do wiwatujÄ…cych tÅ‚umów. – ZnalazÅ‚em ministra. StworzyÅ‚em go i zniszczyÅ‚em. Tak ich przeraziÅ‚ tÄ… swojÄ… uczciwoÅ›ciÄ… że wreszcie zrozumieli, iż na ważne funkcjÄ™ trzeba powoÅ‚ywać ludzi dokÅ‚adnie sprawdzonych a nie byle kogo.
   JabÅ‚onka wÅ‚aÅ›ciwie nie miaÅ‚ za zÅ‚e generaÅ‚owi tego co chciaÅ‚ z nim zrobić. Przecież jeszcze niedawno, gdy dopiero zaczynaÅ‚ sÅ‚użyć pod jego rozkazami sam uważaÅ‚, że cel uÅ›wiÄ™ca Å›rodki. Teraz nie byÅ‚ już tego taki pewien a na pewno nie podobaÅ‚ mu siÄ™ cel generaÅ‚a. W poprzednim systemie mógÅ‚ chociaż uciec przed nim do wolnego Å›wiata. Teraz wolny Å›wiat byÅ‚ tutaj i nie miaÅ‚ gdzie uciekać. Jakby z zaÅ›wiatów dotarÅ‚y do niego ostatnie sÅ‚owa generaÅ‚a.
   - Tak to już jest JabÅ‚onka. Politykom wolno popeÅ‚niać bÅ‚Ä™dy a nam nie bo od nas zależy los caÅ‚ych narodów ...
   JabÅ‚onka bezwÅ‚adnie osunÄ…Å‚ siÄ™ z krzesÅ‚a na podÅ‚ogÄ™, twarzÄ… do niej. SpadÅ‚ na szklankÄ™ i przykryÅ‚ jÄ… swoim ciaÅ‚em.
   - WódkÄ™ to trzeba umieć pić - generaÅ‚ westchnÄ…Å‚ gÅ‚oÅ›no i podszedÅ‚ do porucznika. OdwróciÅ‚ go twarzÄ… do góry. ZdziwiÅ‚ go trochÄ™ uÅ›miech na twarzy agenta – Co was tak kurwa Å›mieszy JabÅ‚onka?
   ChciaÅ‚ go puÅ›cić ale zauważyÅ‚, że lewa rÄ™ka byÅ‚ego podwÅ‚adnego tkwi w kieszeni jego marynarki. WyglÄ…daÅ‚o to trochÄ™ nienaturalnie. GeneraÅ‚ myÅ›laÅ‚ przez chwilÄ™ aż w koÅ„cu chwyciÅ‚ JabÅ‚onkÄ™ za przedramiÄ™, żeby wyciÄ…gnąć jego rÄ™kÄ™ z kieszeni. CiaÅ‚o wprawdzie jeszcze nie zesztywniaÅ‚o ale zadanie nie należaÅ‚o do najÅ‚atwiejszych. SzarpnÄ…Å‚ mocniej i tym razem osiÄ…gnÄ…Å‚ zamierzony efekt. DÅ‚oÅ„, która wyskoczyÅ‚a z kieszeni byÅ‚a na czymÅ› zaciÅ›niÄ™ta. OdwróciÅ‚ jÄ… nadgarstkiem do góry.
   - O żesz kurwa!!! – generaÅ‚ nie mógÅ‚ siÄ™ powstrzymać.
   W dÅ‚oni JabÅ‚onki tkwiÅ‚ aparat telefoniczny. Najnowszy produkt znanej firmy. Identyczny jak jego wÅ‚asny. Malutki, skÅ‚adany w poÅ‚owie. Teraz aparat byÅ‚ jednak otwarty. SÅ‚owa generaÅ‚a jeszcze nie przebrzmiaÅ‚y, kiedy ktoÅ› po drugiej stronie rozÅ‚Ä…czyÅ‚ siÄ™ i odezwaÅ‚o siÄ™ rytmiczne pikanie.
   ZrozumiaÅ‚ wszystko w jednej chwili. KtoÅ› go podszedÅ‚. KtoÅ› kto wiedziaÅ‚ wszystko o urzÄ…dzeniu podsÅ‚uchowym. I nie byÅ‚ to z pewnoÅ›ciÄ… porucznik. To znaczy nie sam porucznik.
   PÄ™piÅ„ski patrzyÅ‚ jak zaklÄ™ty na telefon. „Od kiedy?” zadawaÅ‚ sobie wciąż to pytanie. Nie miaÅ‚ na myÅ›li oczywiÅ›cie od kiedy dziaÅ‚aÅ‚ telefon JabÅ‚onki bo nie wÄ…tpiÅ‚, że od samego poczÄ…tku rozmowy. ZastanawiaÅ‚ siÄ™ od kiedy porucznik pracowaÅ‚ dla kogoÅ› innego. Czy przestraszyÅ‚ siÄ™ dopiero po zabójstwie ministra i poleciaÅ‚ do Przypkowskiego? A może nie do niego tylko.... Czy już wtedy na korytarzu zÅ‚ość porucznika na niewdziÄ™czny przydziaÅ‚ byÅ‚a tylko teatrem? Czy dopiero później gdy coÅ› zrozumiaÅ‚, próbowaÅ‚ siÄ™ zabezpieczyć? GeneraÅ‚ poczuÅ‚, że daÅ‚ siÄ™ podejść jak dziecko.
    A tak starannie wybieraÅ‚ swoje narzÄ™dzie. Å»adnych kontaktów w branży, nic nie znaczÄ…cy rodzice na prowincji, z którymi od czasów wyjazdu na studia nie utrzymywaÅ‚ stosunków. Idealny gość. Może wÅ‚aÅ›nie aż za bardzo. Chyba przedobrzyÅ‚ ufajÄ…c wÅ‚asnemu szczęściu. Sam przecież wiedziaÅ‚, że nie ma ludzi idealnych. Może gdyby znalazÅ‚ wczeÅ›niej jakÄ…Å› sÅ‚abość porucznika, byÅ‚by bezpieczniejszy.
   A może to Samanta? Nie miaÅ‚a pewnoÅ›ci ale mogÅ‚a siÄ™ domyÅ›lić siÄ™, że generaÅ‚ pstryknÄ…Å‚ jej parÄ™ fotek z ministrem. Kobietom nigdy nie można ufać.
   GeneraÅ‚ spojrzaÅ‚ jeszcze raz na twarz JabÅ‚onki. UÅ›miech wydaÅ‚ mu siÄ™ znacznie wiÄ™kszy niż przed chwilÄ…. I trochÄ™ bardziej tajemniczy. A może raczej nieodgadniony.
   
   
   X X X
   
   
   Na poczÄ…tku października uciekÅ‚ z kraju znany wÅ‚aÅ›ciciel tartaków, niejaki Pilski. Zaczęło być gÅ‚oÅ›no o mafii drzewnej, która naraziÅ‚a Skarb PaÅ„stwa na wielomilionowe straty. Policja byÅ‚a wÅ‚aÅ›nie na tropie, ale ktoÅ› w ostatniej chwili ostrzegÅ‚ bossa.
   Na przeÅ‚omie listopada i grudnia odbyÅ‚y siÄ™ wybory prezydenckie w których wygraÅ‚ najlepszy kandydat.
   Wkrótce po nowym roku pewne niezbyt poważane pisemko doniosÅ‚o, ze sÅ‚ynny minister SaÅ‚aciÅ„ski zginÄ…Å‚ najprawdopodobniej w wyniku porachunków mafijnych. Razem z nim odnaleziono bowiem ciaÅ‚a dwóch gangsterów, którzy zajmowali siÄ™ lobbingiem dla sÅ‚ynnego mafiosa Pilskiego. Po tym artykule kilka poważniejszych mediów rozpoczęły swoje dziennikarskie Å›ledztwa. Ich ustalenia nie pozostawiaÅ‚y wÄ…tpliwoÅ›ci o powiÄ…zaniach martwego ministra ze Å›wiatem przestÄ™pczym. NajwiÄ™cej faktów udaÅ‚o siÄ™ zdobyć dziennikarzowi radiowemu o imieniu Mariusz. W zamian za to dostaÅ‚ nagrodÄ™ dziennikarza roku oraz show w telewizji.
   Po Å›mierci Henryka Skutecznego w polskich sÅ‚użbach specjalnych nie nastÄ…piÅ‚y żadne zmiany na najwyższym szczeblu.
   
   
   

Komentarze czytelników