Tekst ODCINEK 4
był czytany 509 razy
ODCINEK 4
Ta babka piaskowa byÅ‚a wprost niesamowita. Wprawdzie Jacek byÅ‚ przede wszystkim wiernym fanem kruchych ciasteczek posypanych cukrem, wypiekanych przez paniÄ… IrminÄ™, ale ta babka. Wprost brakuje sÅ‚ów, jak smakowaÅ‚a.
Gdy byÅ‚a Å›wieża, wÅ‚aÅ›ciwie nie czuÅ‚o siÄ™, że jest wkÅ‚adana do ust. RozpÅ‚ywaÅ‚a siÄ™ w nich, dajÄ…c znak o swoim istnieniu rozkosznym smakiem. Delikatnie sÅ‚odkim. Z nutÄ… czegoÅ› nieokreÅ›lonego, co dodawaÅ‚o jej charakteru.Gdy po kilku dniach robiÅ‚a siÄ™ kompletnie sucha, nie sposób jÄ… byÅ‚o ukroić, bo każdy jej kawaÅ‚ek rozpadaÅ‚ siÄ™ na kilka mniejszych. Takich w sam raz na wÅ‚ożenie w caÅ‚oÅ›ci do ust. W tym stanie dawaÅ‚o siÄ™ już wyczuć jej obecność poprzez ukÅ‚ucie suchych ziarenek ciasta. Ale byÅ‚o to tylko mgnienie oka, a potem znów na jÄ™zyku i podniebieniu pozostawaÅ‚ tylko ten rozkoszny smak.
– Pani Irmino, za każdym razem, gdy jem tÄ™ pani babkÄ™, to żaÅ‚ujÄ™ wszystkich chwil straconych na niepotrzebne przyjemnoÅ›ci – Przypadek przeÅ‚knÄ…Å‚ ostatni kÄ™s i odstawiÅ‚ talerzyk na stóÅ‚. – Jaka szkoda, że wspóÅ‚czesne kobiety nie potrafiÄ… już piec takich cudów.
– PotrafiÄ…, potrafiÄ…, bezwarunkowo – powiedziaÅ‚a pani Bamber, zastanawiajÄ…c siÄ™ w tej chwili nad tym, które liczby skreÅ›lić na kuponie lotto. – Tylko akurat nie te, z którymi spÄ™dzasz najwiÄ™cej czasu, mój drogi chÅ‚opcze.
– No cóż, zawsze uważaÅ‚em siÄ™ za pechowca, który nie może znaleźć tej jedynej – westchnÄ…Å‚ ciężko Przypadek.
– A Marzena?
– To już definitywnie skoÅ„czone, pani Irmino. PowiedziaÅ‚em o tym nawet matce. Nie ma odwrotu. Poza tym nie wydaje mi siÄ™, żeby Marzena byÅ‚a wielbicielkÄ… pracy w kuchni nad jakÄ…kolwiek potrawÄ….
– To kwestia odpowiedniej motywacji, drogi chÅ‚opcze. Gdyby nie twoje regularne odwiedziny u mnie, ja również nie miaÅ‚abym dla kogo piec różnych sÅ‚odkoÅ›ci. A gdybym nie miaÅ‚a dla kogo, po prostu bym tego nie robiÅ‚a. ZaÅ› w Marzenie wyczuwam duży potencjaÅ‚ kulinarny.
– MuszÄ™ jej o tym wspomnieć – Jacek postanowiÅ‚ dyplomatycznie zakoÅ„czyć ten wÄ…tek rozmowy i zerknÄ…Å‚ ciekawie na wypeÅ‚niany przez paniÄ… IrminÄ™ kupon. – Nie wiedziaÅ‚em, że pani gra w lotto.
– Bo nie gram. Ale WojtuÅ› znów ma jakieÅ› kÅ‚opoty finansowe, a ja już nie mam mu z czego pomóc. No i jak ostatnio usÅ‚yszaÅ‚am, że ktoÅ› wygraÅ‚ w Warszawie piÄ™tnaÅ›cie milionów zÅ‚otych, to sobie pomyÅ›laÅ‚am, że… Ja wiem, że to gÅ‚upie, ale przecież nie mogÄ™ zostawić wnuka bez pomocy.– Bardzo lubiÄ™ Wojtka, ale obawiam siÄ™, że on jest workiem bez dna. I bez wzglÄ™du na to, ile pani mu da, za jakiÅ› czas bÄ™dzie potrzebowaÅ‚ kolejnych pieniÄ™dzy. A wracajÄ…c do tego, co mówiliÅ›my o panu Kokoszce.
– No wÅ‚aÅ›nie, mam trochÄ™ wyrzutów sumienia, że rozpuÅ›ciÅ‚am te plotki, jakobyÅ› byÅ‚ bliski rozwiÄ…zania sprawy. To aresztowanie to jednak dość nieprzyjemna rzecz, bezwarunkowo.
– Zgadzam siÄ™ z paniÄ… w caÅ‚ej rozciÄ…gÅ‚oÅ›ci. Ale ta sprawa dotyczy morderstwa. A wiÄ™c to dużo wiÄ™kszy kaliber niż te, które do tej pory rozwiÄ…zywaÅ‚em. MogÄ… być mi potrzebne różne poszlaki, których ja nie mam szans zgromadzić. Dlatego muszÄ™ mieć dostÄ™p do policyjnych materiaÅ‚ów ze Å›ledztwa. A to zapewni mi BÅ‚ażej jako formalny obroÅ„ca pana Kokoszki.
– Ale wiesz, on nie ma doÅ›wiadczenia w sprawach karnych, specjalizuje siÄ™ raczej w cywilnych.
– To bardzo zdolny facet. Poza tym mam zamiar nie dopuÅ›cić do procesu, dlatego nie ma żadnego zagrożenia. No chyba że tego doktora Stasia rzeczywiÅ›cie zabiÅ‚ pan Kokoszka, czego nie można również wykluczyć.
– Szczerze mówiÄ…c, wÄ…tpiÄ™. To fanfaron czystej wody, ale przy okazji tchórz nie z tej ziemi. Nie odważyÅ‚by siÄ™.
– Za to miaÅ‚ motyw. Z jego serialu odchodzi najpopularniejszy aktor, który na swoich barkach dźwigaÅ‚ resztki spadajÄ…cej oglÄ…dalnoÅ›ci. Ostatnio Å›mierć w serialach spowszedniaÅ‚a i raczej nie przyciÄ…gnie publicznoÅ›ci. No chyba że bÄ™dzie to podwójna Å›mierć. I w serialu, i w życiu. Za jednym zamachem piecze dwie pieczenie. MÅ›ci siÄ™ na aktorze, który nie chciaÅ‚ już u niego grać, a do tego poprawia oglÄ…dalność.
– To siÄ™ udaÅ‚o?
– Tak. SprawdzaÅ‚em przez znajomego w firmie badawczej. Wyniki podskoczyÅ‚y wÅ‚aÅ›ciwie od razu po zabójstwie, stacja zamówiÅ‚a kolejny sezon, producent jest uratowany. Bo MiÅ‚ość i medycyna to w tej chwili jedyna produkcja Kokoszki, od której zależy jego być albo nie być w branży.
– Hmmm. A co z pozostaÅ‚ymi podejrzanymi?
– Oni majÄ…, że tak powiem, po poÅ‚owie motywacji Kokoszki. Aktorka z serialu, niejaka SerafiÅ„ska, straciÅ‚a przez odejÅ›cie Noskowskiego swojÄ… rolÄ™, wiÄ™c mogÅ‚a siÄ™ chcieć zemÅ›cić. Z kolei grajÄ…cy tam ordynatora ZawiaÅ‚Å‚o prawdopodobnie otrzyma za niego rolÄ™ w dużej historycznej superprodukcji. To zresztÄ… przemawia na korzyść Kokoszki. Raczej nie mógÅ‚ nie skojarzyć tych dwóch faktów, wiÄ™c zabijajÄ…c Noskowskiego, wiedziaÅ‚, że tym samym straci z serialu drugÄ… gwiazdÄ™, bo wtedy i ZawiaÅ‚Å‚o musiaÅ‚by niedÅ‚ugo zniknąć z obsady. I straty mogÅ‚yby przeważyć nad korzyÅ›ciami.
– Sam wiÄ™c widzisz, że to nie Kokoszka. Znam jego rodzinÄ™ od lat, to stara, porzÄ…dna, warszawska familia.
– Rozumiem, ale wciąż to on ma najlepszÄ… motywacjÄ™ i najsÅ‚absze alibi. PrzyniósÅ‚ alkohol i sprawowaÅ‚ nadzór nad jego piciem.
– To co masz zamiar teraz zrobić, bezwarunkowo?
– Teraz muszÄ™ wynająć pokój w hotelu.
– Jakim hotelu? Wyprowadzasz siÄ™?
– Nigdy w życiu. Gdzie by mi byÅ‚o tak dobrze mieszkać jak obok pani? – Przypadek skÅ‚oniÅ‚ siÄ™ i pocaÅ‚owaÅ‚ paniÄ… IrminÄ™ w dÅ‚oÅ„.
– No to po co go wynajmujesz?
– WyjaÅ›niÄ™ to pani kiedy indziej. A teraz pÄ™dzÄ™ spalić pani nieziemsko pyszne ciasto – Jacek zaczÄ…Å‚ siÄ™ rozciÄ…gać, jak zwykle to robiÅ‚ przed biegiem.
– Co proszÄ™?
– PolecÄ™ porozmawiać z jednym ze scenarzystów tej MiÅ‚oÅ›ci i medycyny.
Seweryn Szkudlarek, scenarzysta MiÅ‚oÅ›ci i medycyny, bawiÅ‚ siÄ™ okÅ‚adkÄ… pÅ‚yty, z której spoglÄ…daÅ‚a na niego posÄ™pnie uÅ›miechniÄ™ta twarz Maxa von Sydowa. W tej chwili najchÄ™tniej zanurzyÅ‚by siÄ™ w arcyciekawy Å›wiat Siódmej pieczÄ™ci Bergmana, inspirujÄ…cej go w czasie pisania scenariusza fabuÅ‚y, nad którÄ… pracowaÅ‚. CzuÅ‚, że bardzo potrzebny jest mu kontakt z dÅ‚ugimi, wieloznacznymi ujÄ™ciami. I minimalistycznym, prawie nieistniejÄ…cym dialogiem, który byÅ‚ jego ideaÅ‚em. Bardzo żaÅ‚owaÅ‚, że nie może pracować w niemym kinie, kiedy dialog nie przeszkadzaÅ‚ prawdziwie uzdolnionym twórcom w tworzeniu wspaniaÅ‚ych filmów.
Ale Szkudlarek musiaÅ‚ teraz zaczekać na tÄ™ szczęśliwÄ… chwilÄ™, gdy otoczy go zewszÄ…d Å›wiat Siódmej pieczÄ™ci. NajchÄ™tniej pożegnaÅ‚by swojego goÅ›cia, który wÅ‚aÅ›nie robiÅ‚ intensywne wymachy nóg i skÅ‚ony, rozciÄ…gajÄ…c siÄ™ po przebytym biegu. Ale zgodziÅ‚ siÄ™ na tÄ™ rozmowÄ™, bo prosiÅ‚ o niÄ… Fredro. ProÅ›bÄ™ mógÅ‚by wprawdzie zlekceważyć, ale podobno sam Kokoszka wynajÄ…Å‚ tego detektywa do rozwiÄ…zania sprawy Å›mierci Noskowskiego. A tego scenarzysta już nie mógÅ‚ ignorować.ZresztÄ…, lepiej bÄ™dzie wiedzieć, dokÄ…d zmierza Å›ledztwo. To siÄ™ może przydać.
– Tak, pan Kokoszka byÅ‚ strasznie wÅ›ciekÅ‚y na doktora Stasia, że odchodzi – pokiwaÅ‚ twierdzÄ…co gÅ‚owÄ… Szkudlarek. – CaÅ‚y czas liczyÅ‚, że jakoÅ› go przekona do pozostania.
– W jaki sposób? Noskowski miaÅ‚ już podpisany kontrakt na tÄ™ superprodukcjÄ™, wiÄ™kszość zdjęć miaÅ‚a być krÄ™cona za granicÄ….
- To nie do pogodzenia…
– No tak. Ale wie pan, sÄ… różne metody wyÅ‚Ä…czenia aktora z serialu, takie maskujÄ…ce triki.
– Jakie?
– To zależy. Jak na przykÅ‚ad aktor dostaje propozycjÄ™ z teatru, ale na takÄ… nie za dużą rolÄ™, to po prostu ograniczamy jego wÄ…tek. Jak ma być gÅ‚ównÄ… gwiazdÄ… spektaklu, to zwykle w scenariuszu wysyÅ‚amy go na jakiÅ› czas za granicÄ™, na stypendium, kontrakt czy co tam do bohatera pasuje. Jak ma zagrać coÅ› dużego w fabule, to też różnie bywa. ZwÅ‚aszcza że fabuÅ‚a to zwykle mocno niepewna rzecz, droga w produkcji, przesuwajÄ… siÄ™ terminy realizacji, wszystko siÄ™ może do ostatniej chwili wywrócić. Dlatego ciężko jest ryzykować caÅ‚kowitÄ… utratÄ™ chaÅ‚tury w serialu. ZresztÄ…, nie ma takiej potrzeby, bo nawet jak dostaÅ‚o siÄ™ gÅ‚ównÄ… rolÄ™ tam, to nie trzeba tu od razu umierać…
– Ale Noskowski chciaÅ‚ umrzeć? – zapytaÅ‚ Jacek, a scenarzysta kiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…. – Dlaczego nie chciaÅ‚ siÄ™ zgodzić na taki trik?
– Detalicznie to ja nie wiem. Ale on, zdaje siÄ™, miaÅ‚ rzeczywiÅ›cie już strasznie dość tej swojej roli wiecznie dobrego doktora Stasia. Dlatego chciaÅ‚ jÄ… definitywnie zakoÅ„czyć, trochÄ™ jak starożytny wódz, odcinajÄ…c sobie drogÄ™ ucieczki w razie zmiany decyzji o ataku na nowe wyzwania zawodowe – scenarzysta zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ na chwilÄ™. – Dobry tekst, muszÄ™ go zapisać – chwyciÅ‚ dÅ‚ugopis leżący przed nim na biurku, siÄ™gnÄ…Å‚ szybko po swój notes, przerzuciÅ‚ kilkanaÅ›cie kartek i bÅ‚yskawicznie zaczÄ…Å‚ pisać. – ZresztÄ…, dlatego Kokoszka byÅ‚ na niego tak wÅ›ciekÅ‚y – powiedziaÅ‚ po chwili, odkÅ‚adajÄ…c notes i dÅ‚ugopis. – ChciaÅ‚ go za wszelkÄ… cenÄ™ zatrzymać w serialu, bo baÅ‚ siÄ™, że bez niego to siÄ™ wszystko skoÅ„czy.
– NaprawdÄ™ tak wiele zależy od jednego aktora?
– Jak siÄ™ nie ma nic innego widzom do zaproponowania – powiedziaÅ‚ kwaÅ›no scenarzysta, po chwili siÄ™ jednak zreflektowaÅ‚, że może posunÄ…Å‚ siÄ™ nieco zbyt daleko w swej szczeroÅ›ci.
– To znaczy, może to nie tak… To nie jest taki zÅ‚y serial, w koÅ„cu ludzie go oglÄ…dajÄ….
– ProszÄ™ być spokojnym, gwarantujÄ™ panu peÅ‚nÄ… dyskrecjÄ™. Wprawdzie wynajÄ…Å‚ mnie pan Kokoszka, ale on nie musi siÄ™ dowiedzieć o naszym spotkaniu. Tak wiÄ™c niech pan mówi bez obaw.
– Wie pan… KiedyÅ› MiÅ‚ość i medycynÄ™ produkowaÅ‚ ktoÅ› inny. Ja wtedy byÅ‚em gÅ‚ównym scenarzystÄ…. Ale zmieniÅ‚ siÄ™ ukÅ‚ad w telewizji i Kokoszka zaczÄ…Å‚ powoli przejmować tÄ™ produkcjÄ™, bo miaÅ‚ lepsze dojÅ›cia. Zaraz siÄ™ strasznie zaczÄ…Å‚ wtrÄ…cać w reżyseriÄ™ i scenariusz, bo uważaÅ‚, że zna siÄ™ absolutnie na wszystkim. Chociaż nigdy wczeÅ›niej nie robiÅ‚ żadnego serialu. Ja wiem, pan pomyÅ›li, że przeze mnie może przemawiać frustracja. Teraz on jest gÅ‚ównym scenarzystÄ…, a ja tu jestem chyba dlatego, że najlepiej znam wszystkie wÄ…tki i bohaterów. A i tak ostatecznie wszystko spada na mnie, bo zwykle to, co on wymyÅ›li, to siÄ™ dramaturgicznie kupy nie trzyma – westchnÄ…Å‚ Szkudlarek. – Ale naprawdÄ™ nie przemawia przeze mnie frustracja. Liczby mówiÄ… same za siebie, od kiedy Kokoszka wziÄ…Å‚ siÄ™ za wszystko naraz, oglÄ…dalność zaczęła lecieć na Å‚eb na szyjÄ™. Ludzie jeszcze lubiÄ… jakieÅ› stare postaci i gÅ‚ównie dlatego to oglÄ…dajÄ…. A doktor StaÅ› byÅ‚ jednÄ… z takich postaci i Kokoszce zależaÅ‚o na jego zatrzymaniu. I szczerze mówiÄ…c, nie zdziwiÅ‚bym siÄ™, gdyby on to zrobiÅ‚. MiaÅ‚ motyw.
– Z tego, co wiem, u pana też by siÄ™ znalazÅ‚ jakiÅ› motyw. DziÄ™ki Å›mierci Noskowskiego podobno ominęły pana jakieÅ› poprawki.
– Niby tak – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ lekceważąco scenarzysta. – Jak mówiÅ‚em, Kokoszka wierzyÅ‚ do ostatniej chwili, że uda mu siÄ™ zatrzymać Noskowskiego. Dlatego przyszedÅ‚ do mnie i zapytaÅ‚, czy wymagaÅ‚oby to dużej liczby poprawek, gdyby doktor StaÅ› jednak nie umarÅ‚, tylko w wyniku tych powikÅ‚aÅ„ po katarze zapadÅ‚ w Å›piÄ…czkÄ™ na jakiÅ› rok. WÅ‚osy stanęły mi dÄ™ba na gÅ‚owie, bo musiaÅ‚bym przez dwa tygodnie nic nie robić, tylko przerabiać scenariusze.
– KtoÅ› jeszcze wiedziaÅ‚ o tych zmianach?
– To miaÅ‚o być w tajemnicy. Ale potem siÄ™ okazaÅ‚o, że nie do koÅ„ca tak byÅ‚o. Bo pan Danielewicz to o tym chyba wiedziaÅ‚. No ale Kokoszka ma do niego sÅ‚abość, mógÅ‚ mu o tym wspomnieć. Oni siÄ™ lubiÄ…, bo to straszne sknery sÄ…. MówiÄ… nawet, że majÄ… tego samego węża w kieszeni. NajchÄ™tniej by wszystko za darmo chcieli, a sami siÄ™ nieźle ceniÄ…. Pan wie, że Danielewicz bierze za godzinÄ™ prywatnych lekcji aktorstwa nawet tauzena?
- Tani faktycznie nie jest.
– Ale na siebie lubi wydać. W zeszÅ‚ym roku wywaliÅ‚ dużą baÅ„kÄ™ na apartament na takim prestiżowym strzeżonym osiedlu.
– Aha. A kto jeszcze wiedziaÅ‚ o tych zmianach?
– Chyba ZawiaÅ‚Å‚o też siÄ™ w tym orientowaÅ‚. Ale najbardziej zdziwiÅ‚o mnie, że i SerafiÅ„ska mnie o to wypytywaÅ‚a. A nasz producent uważa, że to histeryczka i plotkara i im mniej wie, tym lepiej, wiÄ™c raczej on sam jej tego nie powiedziaÅ‚.
– To skÄ…d mogÅ‚a wiedzieć?
– Niektórzy podejrzewali, że SerafiÅ„ska i Noskowski majÄ… romans, wiÄ™c mogÅ‚a siÄ™ dowiedzieć od niego. Ale to mogÄ… być tylko plotki – zastrzegÅ‚ siÄ™ Szkudlarek.
– Rozumiem. Dla mnie ważniejsze jest, że SerafiÅ„ska mogÅ‚a wiedzieć o ewentualnym pozostaniu Noskowskiego w serialu – zamyÅ›liÅ‚ siÄ™ Jacek. – To ciekawe. DziÄ™kujÄ™, bardzo mi pan pomógÅ‚. BÄ™dÄ™ leciaÅ‚.
Szkudlarek spojrzaÅ‚ w Å›lad za detektywem i pomyÅ›laÅ‚ z żalem, że nie nadaje siÄ™ on na pierwowzór bohatera czarnego kryminaÅ‚u w stylu skandynawskim, nad którego scenariuszem przemyÅ›liwaÅ‚ już od dawna. Przypadek byÅ‚ zbyt zwyczajny, zbyt lekki i odrobinÄ™ sowizdrzalski. BrakowaÅ‚o mu odpowiedniej dawki mrocznoÅ›ci, żeby wyjaÅ›nić tajemnicze morderstwo, które tak sprytnie scenarzysta wymyÅ›liÅ‚.