Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40005 osoby czytały to 542481 razy. Teraz jest 1 osoba
      1 użytkowników on-line
     Tekst DWIE PARY MOCNO ZABŁOCONYCH B
     był czytany 1321 razy

DWIE PARY MOCNO ZABŁOCONYCH B

   
   Poczucie bezpieczeÅ„stwa to dziÅ› modny zwiÄ…zek frazeologiczny, choć używany w najróżniejszych kontekstach. Czym innym jest poczucie bezpieczeÅ„stwa dla obywateli jakiegoÅ› paÅ„stwa, inne znaczenie ma w kontekÅ›cie socjalnym, jeszcze inne dla zakochanej kobiety. Czasem, by je zapewnić, wydaje siÄ™ ciężkie pieniÄ…dze na rakiety, armaty i sÅ‚użby specjalne a innym razem na zasiÅ‚ki. Kiedy indziej wystarczy dużo zer na koncie lub zwykÅ‚e „kocham cię”. Albo jeszcze coÅ› caÅ‚kiem innego...
   Ewelina poznaÅ‚em przez mojej żonÄ™. Razem z Kamilem, swoim mężem, tworzyli dobranÄ… parÄ™. Mieli uroczÄ… córeczkÄ™ UlÄ™, która byÅ‚a maÅ‚ym sobowtórem siostry Kamila, Weroniki. Sprawiali wrażenie ludzi szalenie uporzÄ…dkowanych, czym zresztÄ… różnili siÄ™ od nas. W naszym domu lekki baÅ‚agan jest stanem permanentnym, u nich wszystko zawsze byÅ‚o na swoim miejscu…
   No może prawie wszystko. WyjÄ…tek stanowiÅ‚y wielkie, zabÅ‚ocone buty, należące do Kamila. Postawione niedbale, czasem stanowiÅ‚y jedynÄ… „ozdobę” szafeczki, stojÄ…cej obok drzwi. ByÅ‚y ogromne, bo mąż Eweliny byÅ‚ obdarzony niewyobrażalnej wielkoÅ›ci stopÄ…. PoczÄ…tkowo myÅ›leliÅ›my, że to przejaw Kamilowego niedbalstwa, ale potem spostrzegliÅ›my jeszcze jednÄ… rzecz. Te buty byÅ‚y tam wyÅ‚Ä…cznie wtedy, kiedy Kamila nie byÅ‚o akurat w domu! Ponadto kiedyÅ› zauważyliÅ›my, że Ewelina podeszÅ‚a do butów, i tylko odrobinÄ™ przesunęła je na szafeczce, zerkajÄ…c na drzwi. WyglÄ…daÅ‚o wiÄ™c na to, że buty sÄ… Å›wiadomym „elementem krajobrazu”.
   Nasza ciekawość siÄ™gnęła zenitu, gdy Kamil w trakcie naszych odwiedzin musiaÅ‚ wyjść na jakiÅ› czas. ByÅ‚ już w drzwiach, kiedy Ewelina przypomniaÅ‚a mu:
   - Kamil, buty.
   - Racja – klepnÄ…Å‚ siÄ™ rÄ™kÄ… w czoÅ‚o i schyliÅ‚ siÄ™ do szafeczki. OtworzyÅ‚ i spoÅ›ród wielu par czyÅ›ciutkich i wypastowanych butów, wyciÄ…gnÄ…Å‚ jedynie te zabÅ‚ocone. NastÄ™pnie postawiÅ‚ je na szafeczce i wyszedÅ‚, odprowadzony wzrokiem żony.
   PomyÅ›laÅ‚em, że to najlepszy moment, by spytać o ten dziwny element wystroju wnÄ™trza.
   - Kamil w ogóle chodzi w tych butach? Zawsze widujÄ™ je tylko na tej szafce.
   - To… – zawahaÅ‚a siÄ™ na moment i spochmurniaÅ‚a – raczej dÅ‚uższa opowieść.
   - Rozumiem – uÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ i zmieniÅ‚em temat, bo sÄ…dzÄ…c po reakcji Eweliny dalsze dopytywanie siÄ™ byÅ‚oby grubym nietaktem.
   MyÅ›laÅ‚em wiÄ™c, że zabÅ‚ocone buty pozostanÄ… dla nas na zawsze zagadkÄ…. Ale miesiÄ…c temu…
   WpadliÅ›my do nich na chwilÄ™, bardziej nawet sÅ‚użbowo, niż towarzysko. Kamila nie byÅ‚o, wiÄ™c buty tkwiÅ‚y na swoim staÅ‚ym miejscu. Tuż obok mamy bawiÅ‚a siÄ™ klockami trzyletnia Ula. KoÅ„czyliÅ›my ustalać pewne sprawy, gdy nagle ktoÅ› zadzwoniÅ‚ do drzwi. Niby nic niezwykÅ‚ego, ale przedziwny rytm dzwonka, kilkakrotne, nerwowe powtórzenie, sprawiÅ‚y, że nawet my podskoczyliÅ›my nerwowo. Za to Ewelina zbladÅ‚a, jakby już wiedziaÅ‚a, kto stoi na korytarzu.
   - Poczekajcie chwilÄ™ – poprosiÅ‚a nas i ruszyÅ‚a do drzwi.
   Po kilku sekundach usÅ‚yszeliÅ›my jak zakÅ‚ada zasuwÄ™ z Å‚aÅ„cuchem, a nastÄ™pnie otwiera drzwi.
   - Czego chcesz?!
   - Zobaczyć jÄ… – dobiegÅ‚ nas gÅ‚os nieznanego mężczyzny. – Ona też jest moja.
   - Przecież wiesz, że nie masz do tego prawa! Mam obudzić Kamila?!
   - Akurat siÄ™ go bojÄ™!
   Å»ona pokazaÅ‚a mi gÅ‚owÄ…, że chyba powinienem wstać. Wprawdzie Ewelina prosiÅ‚a, żebyÅ›my poczekali, ale może nie zdawaÅ‚a sobie sprawy z tego, jak bardzo bÄ™dzie natrÄ™tny jej nieproszony gość. Dlatego chwilÄ™ potem wyÅ‚oniÅ‚em siÄ™ zza jej pleców i spytaÅ‚em.
   - Może ja wystarczÄ™?
   ZobaczyÅ‚em w szparze miÄ™dzy drzwiami a framugÄ…, tuż ponad liniÄ… blokujÄ…cego drzwi Å‚aÅ„cucha, starszego mężczyznÄ™ o nieprzytomnym spojrzeniu. Mój widok sprawiÅ‚, że cofnÄ…Å‚ siÄ™ o kilka centymetrów. Uważnie zmierzyÅ‚ mnie wzrokiem. A potem spojrzaÅ‚ jeszcze na buty. Przez jego twarz przebiegÅ‚ grymas zÅ‚oÅ›ci. Nic już jednak nie powiedziaÅ‚. OdwróciÅ‚ siÄ™ i ruszyÅ‚ w kierunku schodów.
   Ewelina zamknęła drzwi i odetchnęła z ulgÄ…. WyglÄ…daÅ‚a na kompletnie wykoÅ„czonÄ…. Ten stan trwaÅ‚ jednak tylko chwilÄ™. CoÅ› jej siÄ™ przypomniaÅ‚o. ChwyciÅ‚a za komórkÄ™ i nacisnęła zielonÄ… sÅ‚uchaweczkÄ™.
   - ByÅ‚ tutaj, uważaj.
   PowiedziaÅ‚a tylko te trzy sÅ‚owa i odÅ‚ożyÅ‚a komórkÄ™. Dopiero wtedy na jej twarz wróciÅ‚ spokój. SpróbowaÅ‚a siÄ™ nawet do mnie uÅ›miechnąć, ale sÅ‚abo jej to wyszÅ‚o. W drzwiach prowadzÄ…cych od pokoju stanęła moja żona.
   A potem zapanowaÅ‚a chwila niezrÄ™cznego milczenia.
   - Chyba już pójdziemy – zaproponowaÅ‚em.
   - Nie, jeszcze nie teraz – zaprotestowaÅ‚a od razu
   - OczywiÅ›cie, jeÅ›li siÄ™ boisz możemy jeszcze zostać.
   - Ja nie bojÄ™ siÄ™ o siebie, tylko o was. On tu jeszcze może być. Poczekajcie na Kamila, to sprawdzi, czy jego już nie ma.
   - Jak uważasz. Ale pan nie wyglÄ…daÅ‚ mi na wielkoluda, jakoÅ› bym sobie z nim poradziÅ‚.
   - Nie znasz go. To naprawdÄ™ niebezpieczny facet, może mieć przy sobie nóż. TrochÄ™ niepotrzebnie ciÄ™ zobaczyÅ‚...
   - Przepraszam, myÅ›leliÅ›my, że może ci być potrzebna pomoc....
   - OczywiÅ›cie, nie mam pretensji. Ale teraz chyba muszÄ™ wam wszystko opowiedzieć...
   - Nic nie musisz.
   - WolÄ™, żebyÅ›cie wiedzieli, niż gubili siÄ™ w domysÅ‚ach, kim byÅ‚ ten facet – spojrzaÅ‚a na zegarek. – PoÅ‚ożę tylko spać UlÄ™.
   Kwadrans później siedzieliÅ›my znowu w trójkÄ™ w pokoju. Widać byÅ‚o, że Ewelinie z trudem przychodzi mówienie o tej sprawie, ale też chyba chciaÅ‚a jÄ… z siebie wyrzucić nie tylko dlatego, że staliÅ›my siÄ™ mimowolnymi Å›wiadkami tego wydarzenia.
   - To byÅ‚ ojciec Kamila – zaczęła wreszcie. – On jest alkoholikiem. Jego problemy z piciem zaczęły siÄ™ kiedy Kamil i Weronika nie chodzili jeszcze do szkoÅ‚y. Potem z każdym rokiem pogÅ‚Ä™biaÅ‚y siÄ™. Do tego doszÅ‚a jeszcze tak zwana przemoc domowa. Mama Kamila nie miaÅ‚a gdzie odejść z dziećmi, mieszkanie byÅ‚o wÅ‚asnoÅ›ciÄ… jej męża. SÄ…siedzi nie reagowali, bo on zwykle nie awanturowaÅ‚ siÄ™ gÅ‚oÅ›no. Po prostu braÅ‚ zamach i waliÅ‚ – uÅ›miechnęła siÄ™ smutno. – Wszystko skoÅ„czyÅ‚o siÄ™, gdy Kamil miaÅ‚ szesnaÅ›cie lat. Kiedy ojciec próbowaÅ‚ uderzyć matkÄ™, on zÅ‚apaÅ‚ go za rÄ™kÄ™, wykrÄ™ciÅ‚ mu jÄ… i wykopaÅ‚ go na schody. Od tego czasu zaczÄ…Å‚ siÄ™ znÄ™cać nad nimi głównie psychicznie. LodówkÄ™ zamykaÅ‚ na Å‚aÅ„cuch, telefon „zaszyfrował”, tak że można byÅ‚o zadzwonić tylko, jeÅ›li siÄ™ znaÅ‚o kod dostÄ™pu. SiÅ‚y używaÅ‚ jedynie wtedy, jak Kamila nie byÅ‚o w domu. Ale gdy on i Weronika zaczÄ™li pracować, to wynajÄ™li z mamÄ… osobne mieszkanie i wyprowadzili siÄ™ od ojca.
   - Nic go to nie nauczyÅ‚o? – domyÅ›liÅ‚a siÄ™ moja żona.
   - Absolutnie. ByÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y za niewdziÄ™czność, jakÄ… okazaÅ‚a mu jego rodzina po tylu latach opieki nad nimi – ironicznie wydęła wargi. – Czasem ich jeszcze odwiedzaÅ‚, po naszym Å›lubie zaczÄ…Å‚ „wpadać” i do nas. Na szczęście robi to rzadko, raz, dwa razy w roku. Chce koniecznie zobaczyć swojÄ… wnuczkÄ™, która „wyglÄ…da tak, jak jego ukochana córeczka”.
   - Awanturuje siÄ™?
   - ZrobiÅ‚ to tylko raz, na poczÄ…tku. WezwaÅ‚am policjÄ™ i go zabrali.
   - PrzestraszyÅ‚ siÄ™?
   - Nic a nic. Ale zrobiÅ‚ wtedy taki dziki raban, że sÄ…siedzi siÄ™ na nas poobrażali. Jakby to byÅ‚a nasza wina. Å»eby siÄ™ to nie powtórzyÅ‚o, nie wzywam już policji. WystarczÄ… buty...
   - Buty?! – spojrzeliÅ›my na siebie ze zdziwieniem.
   - Tak. To broÅ„ opracowana jeszcze przez Kamila w dawnych czasach. Jak byli już z WeronikÄ… peÅ‚noletni, to ona z matkÄ… zamieszkaÅ‚a w jednym pokoju, w drugim byÅ‚ Kamil, a trzeci zostawili dla ojca. Każde z pomieszczeÅ„ miaÅ‚o wÅ‚asny zamek w drzwiach. Kamil, gdy wychodziÅ‚ z domu, zostawiaÅ‚ u siebie zapalone Å›wiatÅ‚o, wÅ‚Ä…czone radio i parÄ™ swoich wielkich, zabÅ‚oconych buciorów, żeby ojciec caÅ‚y czas myÅ›laÅ‚, że jest w domu. Kamil zawsze byÅ‚ pedantem, dlatego ojciec byÅ‚ pewien, że te zabÅ‚ocone buty mogÅ‚y tam zostać dopiero postawione przed chwilÄ…. Gdy siÄ™ wyprowadzili do osobnego mieszkania, wystarczyÅ‚y już same buty, które staÅ‚y na widocznym miejscu w przedpokoju. I teraz spokoju naszej rodziny chroniÄ… dwie pary butów, jedne u nas, drugie u Weroniki i mamy.
   W ten sposób poznaliÅ›my tajemnicÄ™ mocno zabÅ‚oconych butów. A nawet dwóch par tej niezwykle skutecznej, choć niepozornej broni, która daje poczucie bezpieczeÅ„stwa tylu osobom. Broni, której głównÄ… siÅ‚Ä… jest strach i ludzka wyobraźnia. A one bywajÄ… czÄ™sto dużo bardziej skuteczne niż armaty, czy rakiety dalekiego zasiÄ™gu. Lub cokolwiek innego.
   
   

Komentarze czytelników