Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40057 osoby czytały to 542541 razy. Teraz są 44 osoby
      44 użytkowników on-line
     Tekst JULIA NIE KOCHA ROMEO!
     był czytany 1494 razy

JULIA NIE KOCHA ROMEO!

   
   
   Ostatnimi czasy nabraÅ‚a rozpÄ™du moja „kariera” dramaturgiczna. DostaÅ‚em kilka nagród w różnych konkursach, podpisaÅ‚em umowÄ™ z agentkÄ…. OdbyÅ‚o siÄ™ parÄ™ premier czytanych, zarówno na deskach teatralnych jak i antenie radiowej. Wreszcie doczekaÅ‚em siÄ™ też zwykÅ‚ej premiery i powoli marzy mi siÄ™, że może już caÅ‚kiem niedÅ‚ugo bÄ™dÄ™ mógÅ‚ siÄ™ z tego utrzymać.
   StojÄ™ jednak na tyle twardo na nogach, żeby wiedzieć, że to niedÅ‚ugo, to może być lat pięć, a może i dziesięć. Dlatego nie zaniedbujÄ™ rzeczy podstawowej w tym fachu, która nazywa siÄ™ reżyserem. Jestem na każde ich skinienie. Gdy wiÄ™c zadzwoniÅ‚ do mnie „mÅ‚ody, obiecujÄ…cy” i powiedziaÅ‚, że chce siÄ™ spotkać dziÅ› po poÅ‚udniu, nie zastanawiaÅ‚em siÄ™ nawet chwili. ZapytaÅ‚em tylko o jakim tytule bÄ™dziemy rozmawiać i szybko wydrukowaÅ‚em dwa egzemplarze.
   UmówiliÅ›my siÄ™ w niewielkiej kafejce. Reżyser, zaopatrzony w dÅ‚ugi szalik, czterokrotnie oplatajÄ…cy jego szyjÄ™ i zwisajÄ…cy do ziemi, nie wyglÄ…daÅ‚ najlepiej.
   - Rozbiera mnie – oznajmiÅ‚ od razu. – JakoÅ› tak nagle ale strasznie – pociÄ…gnÄ…Å‚ okropnie nosem, żebym nie miaÅ‚ wÄ…tpliwoÅ›ci w jak fatalnym jest stanie. – Ale musiaÅ‚em siÄ™ z panem dziÅ› spotkać, bo w nocy wyjeżdżam reżyserować poza WarszawÄ™ i nie bÄ™dzie mnie przez jakiÅ› czas. Interesuje mnie to – siÄ™gnÄ…Å‚ na krzeseÅ‚ko obok siebie i rzuciÅ‚ na stół plik kartek, na których wydrukowana byÅ‚a moja sztuka.
   - CieszÄ™ siÄ™ – odpowiedziaÅ‚em, choć już pobieżne spojrzenie na wydruk mojej sztuki zaniepokoiÅ‚o mnie. BrakowaÅ‚o w niej pogrubionej czcionki, którÄ… wpisuje didaskalia.
   - Tylko usunÄ…Å‚em czwartÄ… scenÄ™. Jest niepotrzebna.
   - Dlaczego? –zapytaÅ‚em nieÅ›miaÅ‚o.
   - PogubiÅ‚ pan siÄ™. Tam jest straszna nielogiczność. Przecież ten główny bohater nie może nagle tego robić...
   - Wiem o co chodzi – wyciÄ…gnÄ…Å‚em ze swojej teczki mój egzemplarz. – Tutaj, w didaskaliach, jest to wszystko wytÅ‚umaczone...
   - ProszÄ™ pana, mnie nie interesujÄ… żadne didaskalia! – podniósÅ‚ gÅ‚os, a policzki zrobiÅ‚y mu siÄ™ czerwone. Nie wiem, czy bardziej z wzrastajÄ…cej gorÄ…czki, czy ze zdenerwowania.
   - Tak, tak, wiem, ale wystarczy wiedzieć, co w nich jest...
   - JeÅ›li nie ma tego w dialogu, to tak jakby tego w ogóle nie byÅ‚o. Powinien pan to wiedzieć! – stwierdziÅ‚ obcesowo. – ZresztÄ… tego, co jest w tekÅ›cie, też może nie być!
   - OczywiÅ›cie – przytaknÄ…Å‚em.
    W gÅ‚Ä™bi duszy obiecaÅ‚em sobie, że jak już bÄ™dzie mnie na to stać, to nigdy w życiu nie zgodzÄ™ siÄ™, by reżyserowaÅ‚ jakÄ…kolwiek innÄ… mojÄ… rzecz. Ale teraz musiaÅ‚em grzecznie sÅ‚uchać tego, co mówi. Niektórych może to zdziwić, ale polski teatr jest teatrem reżyserów. Jedni uważajÄ…, że to dobrze, inni (szczególnie autorzy) podchodzÄ… do tego z mniejszym entuzjazmem. Na dzieÅ„ dzisiejszy jest to jednak faktem, z którym nie ma co dyskutować. ZdarzyÅ‚o mi siÄ™ już usÅ‚yszeć od dyrektora jednej z placówek: „fajne, fajne, ale kto mi to wyreżyseruje?”.
   Nie byÅ‚ w swym niepokoju wyjÄ…tkowy. Znajomy, szef jednego z prężniejszych prywatnych teatrów, dziaÅ‚ajÄ…cego już kilka lat na rynku, opowiedziaÅ‚ mi innÄ… historiÄ™. Dwa lata szukaÅ‚ reżysera do sztuki, którÄ… uważaÅ‚ za wartÄ… wystawienia. W koÅ„cu go znalazÅ‚, zaczęły siÄ™ próby. Trzy tygodnie przed premierÄ… reżyser oÅ›wiadczyÅ‚, że straciÅ‚ zainteresowanie sztukÄ…. Ale ma w zanadrzu innÄ…. Bardzo podobnÄ…, może być grana z tÄ… samÄ… obsadÄ…. ZaÅ› autorem sztuki jest on sam...
   - CieszÄ™ siÄ™, że pan to rozumie – reżyser pokiwaÅ‚ gÅ‚owÄ… z zadowoleniem i napiÅ‚ siÄ™ duży Å‚yk herbaty. – Nie lubiÄ™ pracować z autorami obsesyjnie przyzwyczajonymi do swojego tekstu. Przejdźmy wiÄ™c do rzeczy. Å»eby osiÄ…gnąć efekt pewnego rodzaju katharsis musiaÅ‚bym potraktować temat bardzo serio, postaci musiaÅ‚yby być realne a problemy prawdziwe. – GÅ‚osem nie znoszÄ…cym sprzeciwu rozpoczÄ…Å‚ swój wykÅ‚ad. - Wszystko polega na szukaniu emocji i intencji – co chÅ‚opak, mówiÄ…c coÅ› starej kobiecie, tak naprawdÄ™ chce jej powiedzieć.
   - To oczywiste...
   - ProszÄ™ pana, w sztuce nic nie jest oczywiste!
   W ciÄ…gu nastÄ™pnego kwadransa dowiedziaÅ‚em siÄ™ bardzo wiele o swoim tekÅ›cie. Å»adna z postaci nie wyglÄ…daÅ‚a tak, jak jÄ… wymyÅ›liÅ‚em. To co miaÅ‚o Å›wiadczyć o miÅ‚oÅ›ci, dla reżysera byÅ‚o ewidentnym, perfidnym wyrazem nienawiÅ›ci. A ponieważ byÅ‚o takie, sztuka musiaÅ‚a urywać siÄ™ stronÄ™ przed koÅ„cem, bo ewidentnie siÄ™ pogubiÅ‚em, gdyż ostatnie kwestie Å›wiadczyÅ‚y o miÅ‚oÅ›ci, a przecież chodziÅ‚o o perfidnÄ… nienawiść...
   - MuszÄ™ już koÅ„czyć – pociÄ…gnÄ…Å‚ nosem, a nastÄ™pnie wypiÅ‚ ostatni Å‚yk herbaty. – Ledwo żyjÄ™ i myÅ›li mi siÄ™ plÄ…czÄ… – ugryzÅ‚em siÄ™ w jÄ™zyk, by nie rzucić zÅ‚oÅ›liwie, że od samego poczÄ…tku wyglÄ…daÅ‚y na splÄ…tane. – WidzÄ™, że moja interpretacja zrobiÅ‚a na panu duże wrażenie?
   - Tak... To prawda.
   - To normalne. Teraz jadÄ™ reżyserować „Romea i Julię”. I wie pan co odkryÅ‚em po dokÅ‚adnej analizie tekstu Szekspira? Å»e Julia nie kocha Romeo – spojrzaÅ‚ na mnie tryumfalnie. – Jak to powiedziaÅ‚em dyrektorowi teatru byÅ‚ zachwycony i od razu zaproponowaÅ‚ mi, że to wystawi u siebie – podaÅ‚ mi rÄ™kÄ™ na pożegnanie.
   - Aaaaaa – zawahaÅ‚em siÄ™, a reżyser przystanÄ…Å‚. – JeÅ›li wolno spytać...
   - Tak?
   - Jaki stosunek ma Julia do Romeo?
   Reżyser rozejrzaÅ‚ siÄ™ wkoÅ‚o, bo w miejscu, do którego przyszliÅ›my byÅ‚o sporo osób „z branży”. W koÅ„cu jednak chyba uznaÅ‚, że skoro już jedzie nad sztukÄ… pracować, to nikt mu tego pomysÅ‚u nie ukradnie. Dlatego odpowiedziaÅ‚ mi dość gÅ‚oÅ›no.
   - Julia to zbuntowana nastolatka, która chce popeÅ‚nić samobójstwo i szuka do tego partnera. – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ z zadowoleniem. – I ja to pierwszy odkryÅ‚em!
   
   

Komentarze czytelników