Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39187 osoby czytały to 530753 razy. Teraz jest 21 osób
      21 użytkowników on-line
     Tekst WYSPA RÓBCOCHCESZ
     był czytany 1290 razy

WYSPA RÓBCOCHCESZ

   
   Prawie każdy z nas ma jakieÅ› magiczne miejsca z dzieciÅ„stwa, lub okresu dorastania. Miejsce niezwykÅ‚e nie dlatego, że zaludniajÄ… je jakieÅ› dziwne stwory, lub też na jego widok zapiera dech w piersiach. Jego magia bierze siÄ™ z naszych wspomnieÅ„, z przeżyć, z uczuć, które nas z nim zwiÄ…zaÅ‚y.
   Czasem wracamy do takiego miejsca jako ludzie doroÅ›li i zwykle spotyka nas rozczarowanie. Jezioro, które w dzieciÅ„stwie wydawaÅ‚o nam siÄ™ ogromne, jest zwykÅ‚ym wodnym oczkiem. Na dodatek ktoÅ› kupiÅ‚ ziemiÄ™, gdzie byÅ‚o do niego jedyne zejÅ›cie i do tego zabroniÅ‚ w nim Å‚apać ryby. I trudno już jest wzbudzić w sobie radosne wspomnienia wypraw z ojcem, z których wracaliÅ›cie z siatÄ… pÅ‚oci, okoni i krÄ…pi...
   Wyspa Róbcochcesz leży na jednym z wielkich, mazurskich jezior. Tak naprawdÄ™ nazywa siÄ™ inaczej (o ile w ogóle siÄ™ nazywa), ale tak jÄ… ochrzciliÅ›my z dwoma kolegami, kiedy trafiliÅ›my na niÄ… w pomaturalne wakacje. PoznaliÅ›my siÄ™ rok wczeÅ›niej, nad morzem i wydawaÅ‚o siÄ™, że przyjaźń, którÄ… zawarliÅ›my bÄ™dzie trwać wiecznie. ByÅ‚ miÄ™dzy nami jakiÅ› dziwny rodzaj pozazmysÅ‚owego porozumienia, który sprawiaÅ‚, że otoczenie wÅ‚aÅ›ciwie od poczÄ…tku uważaÅ‚o, że musimy znać siÄ™ co najmniej od piaskownicy.
   Wyspa miaÅ‚a okoÅ‚o osiemdziesiÄ™ciu metrów dÅ‚ugoÅ›ci i trzydziestuu szerokoÅ›ci. Od strony wody okalaÅ‚ jÄ… kilkumetrowy pas drzew, pochylajÄ…cych siÄ™ nad trzcinami. Åšrodek stanowiÅ‚a niewielka Å‚Ä…czka, na której biwakowaliÅ›my w naszych namiotach. Przez trzytygodniowy okres naszego pobytu panowaÅ‚y straszne upaÅ‚y i klimat tego Å‚ysego placka zrobiÅ‚ siÄ™ zgoÅ‚a stepowy, albo niemal półpustynny. Już od dziewiÄ…tej rano nie byÅ‚o tam czym oddychać, dlatego przenosiliÅ›my siÄ™ z naszymi Å›piworami nad wodÄ™.
   ZdziwiÄ… was może te Å›piwory. Po co one, skoro panujÄ… tak straszliwe upaÅ‚y? Otóż na niewielkim fragmencie przy brzegu, wolnym od drzew i zaroÅ›li, rosÅ‚a soczyÅ›cie zielona trawa. Nie byÅ‚o by w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że na tym maleÅ„kim skrawku panowaÅ‚a bardzo niska temperatura. Nie mieliÅ›my przy sobie termometru, ale to, że musieliÅ›my tam siedzieć w Å›piworach, bo inaczej byÅ‚o nam za zimno, najlepiej Å›wiadczy o jej wysokoÅ›ci.
   To miejsce byÅ‚o oczywiÅ›cie naszym ulubionym. SpÄ™dzaliÅ›my tam mnóstwo czasu na czytaniu książek, ciÄ…gÅ‚ych dyskusjach i sporach o rzeczy bÅ‚ahe i nader ważkie. Wtedy jeszcze chciaÅ‚o nam siÄ™ je roztrzÄ…sać, jeszcze mieliÅ›my w sobie zapaÅ‚. Trudno nam byÅ‚o dojść do porozumienia, bo jeden z nas wybraÅ‚ jako kierunek studiów prawo, drugi filozofiÄ™ a trzeci psychologiÄ™. I mimo tego, że nie byliÅ›my jeszcze nawet na jednym wykÅ‚adzie, nasze spojrzenie byÅ‚o już w jakiÅ› sposób obciążone.
   WyspÄ™ opuszczaliÅ›my rzadko, Å›rednio raz na trzy dni, aby uzupeÅ‚nić zapasy. Wtedy dmuchaliÅ›my, ogromny, plastikowy worek. ŁadowaliÅ›my do niego ubranie i niezbÄ™dne Å›rodki finansowe. Worek byÅ‚ zawiÄ…zywany i przymocowany tasiemkÄ… do rÄ™ki delikwenta, który przepÅ‚ywaÅ‚ z nim dwustumetrowy odcinek do staÅ‚ego lÄ…du. Tam siÄ™ ubieraÅ‚ i szedÅ‚ okoÅ‚o piÄ™ciu kilometrów do sklepu. Potem tym samym sposobem wracaÅ‚ i znów byliÅ›my w komplecie.
   JakimÅ› szczęśliwym trafem w czasie naszego pobytu nie przybiÅ‚a na wyspÄ™ żadna żaglówka. MogliÅ›my siÄ™ wiÄ™c czuć niemal jak na bezludnym skrawku lÄ…du, który byÅ‚ tylko naszÄ… wÅ‚asnoÅ›ciÄ…. „GoÅ›cie” pojawiali siÄ™ u nas tylko w naszych rozmowach i gdy mieliÅ›my ich już dość, mogliÅ›my siÄ™ ich szybko pozbyć.
   Ale przyszÅ‚a w koÅ„cu chwila, gdy musieliÅ›my opuÅ›cić naszÄ… WyspÄ™ Róbcochcesz. PrzypÅ‚ynęła po nas łódka, która wyrzuciÅ‚a nas na brzeg trzy tygodnie wczeÅ›niej. ZapakowaliÅ›my na niÄ… swoje rzeczy i dwa worki Å›mieci, które zebraliÅ›my (nie tylko zresztÄ… naszych, bo byli tu przed nami inni).
   SpÄ™dziliÅ›my jeszcze wspólnie tydzieÅ„ w Bieszczadach i na tym skoÅ„czyÅ‚a siÄ™ nasza przyjaźń. ZajÄ™liÅ›my siÄ™ naukÄ…, nawiÄ…zywaniem nowych znajomoÅ›ci. Jeszcze kilka razy siÄ™ widywaliÅ›my, ale coraz bardziej nie byliÅ›my siÄ™ w stanie zrozumieć. Jeden popadÅ‚ w mistycyzm, drugi w skrajny nonkonformizm. Co siÄ™ staÅ‚o ze mnÄ…, musieliby ocenić oni.
   Tylko Wyspa Róbcochcesz ciÄ…gle byÅ‚a w naszych wspomnieniach magiczna. Choć byliÅ›my razem w kilku innych miejscach, to ona byÅ‚a przecież wtedy tylko nasza. I taka już pozostaÅ‚a na zawsze.
   Na moim rodzinnym bloku stanęła wielka, żółta, piÄ™ciometrowa litera „M”. W moim dawnym pokoju nie mogÄ™ otworzyć okna, żeby nie poczuć zapachu Big Maca z frytkami.
   Las obok mojej babci, gdzie co roku zbieraÅ‚em wielkie kosze grzybów, zostaÅ‚ wyciÄ™ty. Z brzegu wyrósÅ‚ jakiÅ› dom, dalej zasadzono mÅ‚odniak, który stanie siÄ™ lasem najwczeÅ›niej za dwadzieÅ›cia lat. I nie bÄ™dzie miaÅ‚ dla mnie w sobie nic niezwykÅ‚ego.
   Jezioro, nad którym spÄ™dzaÅ‚em z rodzicami w dzieciÅ„stwie wakacje, okazaÅ‚o siÄ™ dużo mniejsze niż sÄ…dziÅ‚em. A na dodatek zmniejsza siÄ™ rzeczywiÅ›cie, zarastajÄ…c torfem. Za to mÅ‚ody las obok, gdzie chodziliÅ›my na maÅ›laki, urósÅ‚ i jest już zupeÅ‚nie innym lasem.
   Tylko Wyspa Róbcochcesz jest nadal taka sama.
   Pewnie dlatego, że od tamtej pory już nigdy jej nie widziaÅ‚em.
   

Komentarze czytelników