Tekst WOKULSKI BYÅA KOBIETÄ„
był czytany 1311 razy
WOKULSKI BYÅA KOBIETÄ„
Kilka lat temu, kiedy jeszcze pracowałem głównie w reklamie, zacząłem odczuwać już tęsknotę za pisaniem innych rzeczy. Może jakiś książek, może scenariuszy, może tekstów piosenek, sam dokładnie nie wiedziałem czego. Wtedy udało mi się szczęśliwie spotkać właściciela agencji reklamowej, Jerzego, któremu spodobał się jakiś mój stary kryminał. Jerzy miał trochę wolnej gotówki, sporo kontaktów wśród potencjalnych sponsorów i ogromną ochotę zostania producentem filmów. W jednym z modnych warszawskich klubów zetknął się z obiecującym reżyserem i, po paru głębszych, postanowili nakręcić film.
Ja zostałem włączony do tej zabawy jako scenarzysta. Reżyser, Adam, bardzo się ucieszył, że jestem studentem prawa. Sam miał ambicje dorównania Kieślowskiemu, dlatego we mnie ujrzał swojego Piesiewicza, który, jaka wiadomo, z wykształcenia jest prawnikiem.
PierwszÄ… myÅ›lÄ… Jerzego byÅ‚o zekranizowanie mojego kryminaÅ‚u, który nadawaÅ‚ siÄ™ do niskokosztowej realizacji. SprzeciwiÅ‚ siÄ™ temu reżyser, uważajÄ…cy, że materiaÅ‚ nie jest dla niego atrakcyjny. Ja nie obstawaÅ‚em za swojÄ… twórczoÅ›ciÄ…, choć ubódÅ‚ mnie nieco fakt jej niedoceniania. Ale przyjÄ…Å‚em pokornie zadanie zaadaptowania „Krainy Chichówâ€, dzieÅ‚ka przez niektórych uznawanego w Polsce za niemal kultowe. Adam byÅ‚ zdania, że Jonathan Caroll bez problemu udzieli zgody na ekranizacjÄ™ swej książki, gdyż podobno najbardziej znany jest w naszym kraju. Na dodatek, na spotkaniu autorskim zrobiÅ‚ na nim (to znaczy na Adamie) sympatyczne wrażenie.
Miałem już gotowy szkic scenariusza, kiedy z Los Angeles nadeszła odpowiedź od agenta Carolla. Zgoda, oczywiście, jest, ale na „dzień dobry†należy wyłożyć sto tysięcy dolarów, a potem to się jeszcze zobaczy. Ponieważ nasz cały budżet „gotówkowy†(dochodziło trochę rzeczowych aportów) miał nie przekroczyć tej kwoty, sprawa oczywiście upadła.
ZaczÄ™liÅ›my wiÄ™c szukać nowego tematu. Wtedy ja zaproponowaÅ‚em, żeby, na fali ekranizacji szkolnych lektur, nakrÄ™cić film o tytule „Laleczkaâ€. MiaÅ‚a to być swoista kontynuacja „Lalki†Prusa, prowadzona we współczesnych czasach, zrealizowana w formie thrillera. Akcja zaczynaÅ‚a siÄ™ tuż po tajemniczym znikniÄ™ciu Wokulskiego, a osnuta byÅ‚a wokół jego poszukiwaÅ„, które wielu ludziom sÄ… nie na rÄ™kÄ™.
Adam nie był zachwycony tym pomysłem, choć nie negował jego sensowności. Za to Jerzy podszedł do niego entuzjastycznie. Nie dość, że rzecz można było łatwo „sprzedać†marketingowo widzom, to i ewentualnych sponsorów takim tematem prościej przyciągnąć. Dlatego też z miejsca przystąpiłem do szkicowania historii dalszych losów Wokulskiego.
Gdy spotkaliśmy się w restauracji, by omówić pierwszą wersję scenariusza, Adam oświadczył nam, że nie miał czasu jej przeczytać.
- To zresztą nieistotne, bo wiem co powinniśmy zrobić – oznajmił zadowolony.
- W jakim sensie?
- Wiem, co zrobić, aby unowocześnić scenariusz. Wokulski musi być kobietą.
Adam spojrzał na nas z dumą, jakby właśnie wynalazł jakiś superprocesor komputerowy, albo znalazł sposób na podróże w czasie. Natomiast my z Jerzym popatrzyliśmy najpierw po sobie, aby upewnić się, czy usłyszeliśmy to samo.
- Oczywiście, żartujesz? – spytał producent.
- Absolutnie nie – Adam jeszcze nie zauważył naszej dezaprobaty. Na razie myślał, że chwilowo nie jesteśmy w stanie objąć jego genialnego pomysłu. – Przecież to w gruncie rzeczy dość oczywista parabola. Wokulski był prześladowany przez arystokrację jako mieszczanin. Teraz, w dzisiejszej Polsce, arystokracją są mężczyźni, a prześladowanymi mieszczanami kobiety – znów spojrzał na nas z dumą. – Takie potraktowanie sprawy to nowatorstwo.
- No bez przesady – zaoponowałem. – Wajda w roli Hamleta obsadził kobietę już ćwierć wieku temu.
- Tamto to był zabieg formalny – machnął lekceważąco ręką. – A my dokonamy prawdziwej rewolucji w myśleniu!
Przy naszym stoliku zapadła krótka cisza. Adam chyba już dostrzegał, że nasz brak zachwytu, ma podłoże nieco głębsze, niż niezrozumienie jego pomysłu. My zaś nie bardzo wiedzieliśmy, jak wytłumaczyć, dlaczego ta „rewolucja†podoba nam się umiarkowanie.
- Adam, skąd ta myśl o prześladowaniu kobiet w Polsce? – zapytał ostrożnie Jerzy.
- No przecież to oczywiste – wzruszył ramionami – Powszechnie wiadomo, że zarabiają gorzej, mają zablokowane możliwości awansu.
- To gdzie jest lepiej?
- Na przykład w Szwecji.
- To kiepski przykład – wyciągnąłem ze swojej teczki gazetę. – Zobacz, tu są wyniki badań. W Szwecji wśród kadry menadżerskiej kobiety stanowią niecałe dwadzieścia procent, a u nas ponad czterdzieści.
- Niemożliwe – przeleciał oczami notatkę ze stosowną tabelką. – To jakieś błędne badania, na pewno zmanipulowane.
- Aha – po jego odpowiedzi zabrakło mi przez chwilę argumentu. – Ale przyznam szczerze, że w sześciu agencjach reklamowych, w których pracowałem, kobiety stanowiły połowę kadry menadżerskiej, zarabiając zwykle tak samo lub lepiej niż faceci.
- Nie wierzę ci, tak tylko mówisz – Adam był do głębi oburzony moim argumentem. – Jerzy, a kto u ciebie zarabia najlepiej?
- Ja...
- A widzisz! – wykrzyknął tryumfalnie, aż kilka stolików wokół nas ucichło.
- Ale ja jestem właścicielem. Za to na trzech dyrektorów w mojej firmie, dwóch to kobiety, z czego jedna ma najwyższą pensję.
Takie przerzucanie się przykładami trwało jeszcze prawie kwadrans. Okazało się, że Adam nie zna osobiście żadnego przykładu dyskryminacji kobiet w miejscu pracy. Jego mama była kierownikiem w urzędzie, a jego dziewczyna dyrektorem w swojej firmie i tylko pani prezes zarabiała od niej lepiej. Jednak ten brak jakichkolwiek dowodów na potwierdzenie jego tezy nie sprawiał, iż nasz reżyser choć na jotę zmienił swoje przekonania. Sądził, że to tylko kwestia środowiska, w którym się obraca, a które nie dyskryminuje kobiet. Uważał bowiem, że jeśli nawet on nie zna takich przykładów, to znamy je na pewno my i ten fakt przed nim ukrywamy. Po to tylko, aby nie przyznać mu racji (sic!), bo z naszymi poglądami musieliśmy znać środowiska dyskryminujące kobiety.
Przyznam, że sytuacja zaczęła nas z Jerzym bawić. W naszej rozmowie nie chodziło już wcale o scenariusz filmowy, bo dwie trzecie naszego tandemu było przekonanych, że pomysł jednej trzeciej jest chybiony. I wtedy – nomen-omen – rzutem na taśmę Adam wykrztusił.
- A sportowcy?
- Co sportowcy?
- No, kobiety sportowcy, zarabiają dużo mniej od mężczyzn, jeśli nawet startują w tych samych zawodach. Temu nie możecie zaprzeczyć!
- To prawda. Ale po pierwsze, tak jest na całym świecie, a nie tylko w Polsce. A po drugie, najszybsza kobieta świata biega „setkę†w granicach jedenastu sekund a mężczyzna poniżej dziesięciu. Ktoś kiedyś policzył, że szybciej od najszybszej kobiety na świecie, biega jakieś sto tysięcy facetów. A jej zarobki plasują się pod koniec drugiej dziesiątki męskich zarobków. Można więc powiedzieć, że i tak zarabia zdecydowanie za dużo, jak na to, jaki czas uzyskuje.
- Wiecie, wy to macie jakieś dziewiętnastowieczne poglądy – Adam nie krył oburzenia. – Wy chyba naprawdę nie zauważyliście, że teraz jest równouprawnienie.
- Ależ skąd – spokojnie dopiłem swój napój. – Ja na przykład mam na głowie większość obowiązków domowych, łącznie z zakupami i gotowaniem obiadu. Ale to dlatego, że pracuję w domu i głupotą byłoby zmuszanie mojej żony do robienia tych wszystkich rzeczy wieczorem, po powrocie z firmy, skora ja mogę zrobić je spokojnie w ciągu dnia. I gdyby kobieta biegająca równie szybko jak mężczyźni, zarabiała od nich mniej, pierwszy bym protestował. We wszystkim jest więc ważny rozsądek i znalezienie proporcji. Na pewno są w Polsce kobiety dyskryminowane. Ale każdy wypadek należy rozważyć indywidualnie, zanim przyłoży się kalkę o wojnie płci.
- Miałem koleżankę, która była handlowcem w pewnej dużej firmie – Jerzy postanowił przyjść mi w sukurs. – Znała trzy języki, skończyła SGH. I zarabiała gorzej niż jej kolega po liceum ekonomicznym, który nie znał żadnego języka obcego. Oczywiście, źle się z tym czuła. Ale gdy spytałem jej, jakie są jej wyniki sprzedażowe w porównaniu z tym kolegą, była oburzona. „Przecież to chodzi o kompetencję i wykształcenie†– twierdziła. A to nieprawda. W firmie handlowej chodzi głównie o wysokość sprzedaży, a w sporcie o to, kto jest szybszy, wyżej skacze, dalej rzuca itp.
- To dlaczego nigdy nie jest tak, że to faceci zarabiają gorzej? – nie poddawał się Adam.
- Ależ jest – uśmiechnął się Jerzy. – Ostatnio robiliśmy przy okazji jakiejś imprezy pokaz mody. Kobiety-modelki kosztowały prawie dwa razy tyle, co faceci-modele. A dlaczego? Bo modą interesują się babki, a sportem mężczyźni. I tyle.
Adam spojrzał wściekły na zegarek. Przebywanie w towarzystwie męskich, szowinistycznych świń, źle działało na jego nerwy.
- Trochę się rozgadaliśmy. Będziemy musieli przełożyć omawianie scenariusza na inny termin.
Wyjął banknot i położył go na blacie stolika. Pożegnał się z nami i wyszedł.
- A wydawało mi się, że to inteligentny gość – jęknął przybity Jerzy, który już chyba zrozumiał, że w tym trójkącie film nie powstanie. Przywołał ręką kelnera, żeby poprosić o rachunek.
- Oczywiście, że inteligentny.
- Nie rozumiem – moja obrona Adama zdziwiła go zupełnie. – Przecież gadał takie głupoty.
Kelner przyniósł nam rachunek i oddalił się bezszelestnie.
- Dawno temu wydawało mi się, że poglądy są kwestią rozumową. Że da się je logicznie wyłożyć i ich właściwe pojęcie zależy od poziomu inteligencji naszego rozmówcy. Ale kiedy wstąpiłem do Mensy i poznałem jej członków, zrozumiałem, że tak nie jest. Każdy z nich miał wybitnie wysoki iloraz inteligencji i zupełnie różne poglądy na większość spraw. I miałem wrażenie, że w najmniejszym stopniu te poglądy zależały od ich rozumu. Ich lewicowość, czy prawicowość, liberalizm lub konserwatyzm, wynikały głównie z rodzinnego wychowania, osobistych doświadczeń, wrażliwości, przyjaciół, jakich spotkali w życiu. Oczywiście, każdy uważał przy tym, że jego poglądy są wynikiem tylko i wyłącznie rozumowania. Tylko gdyby tak naprawdę było, musieliby, z grubsza, osiągnąć jeden wniosek. A tak nie było – sięgnąłem po portfel i wyjąłem z niego moją część rachunku. – Dlatego już teraz nie dziwi mnie, że dla jednych inteligentnych osób Wokulski będzie zawsze mężczyzną, a dla innych, może stać się kobietą, zależnie od ich przekonań.