Tekst ODKURZACZ
był czytany 1408 razy
ODKURZACZ
Co ja poradzÄ™ na to, że nie potrafiÄ™ siÄ™ rozstać ze starymi, bezużytecznymi rzeczami? Mam do nich stosunek wysoce emocjonalny i staram siÄ™ jak najdÅ‚użej zachować. Problem pojawia siÄ™ wtedy, kiedy sÄ… sÅ‚usznych rozmiarów. Z pralki zostaÅ‚ mi tylko szufladka na dozowanie proszku do prania. WiÄ™cej nie mogÅ‚em zachować w naszym dwupokojowym mieszkaniu. ObiecujÄ™ sobie jednak, że gdy bÄ™dÄ™ miaÅ‚ w przyszÅ‚oÅ›ci wÅ‚asny dom, stworzÄ™ tam specjalny „kÄ…cik spokojnej staroÅ›ciâ€, dla przedmiotów, które używaÅ‚em.
Ale na razie jest jak jest i muszę się pogodzić z tym, że stare rzeczy odchodzą na wieczny spoczynek na śmietniku, obok mojego bloku. Co nie znaczy, że czasem nie podejmuję heroicznej próby obrony ich, aby przetrwały do czasu uzyskania przez nas większego metrażu.
Tak było również z tym odkurzaczem firmy Zelmer. Odziedziczyliśmy go po moich rodzicach i był on niemal moim równolatkiem. Jednak nadal działał bardzo sprawnie, więc używaliśmy go, nie myśląc o wymianie na młodszy model. Ale nic nie jest wieczne i wszystko musi się kiedyś popsuć. Pierwszą oznaką nadchodzącego końca był fakt, że przestał działać jego wyłącznik. Od tej pory, przez kilka miesięcy, uruchamiałem go i gasiłem wyjmując wtyczkę z kontaktu (odkurzanie należy do mojej części obowiązków domowych). Ale którymś razem nawet to nie pomogło i przez tydzień kurz pracowicie osiadał w naszym mieszkaniu.
- Może byś w tym czasie odkurzył – zaproponowała moja żona w trakcie, gdy zmywała naczynia.
- Odkurzacz się całkiem popsuł.
- To chyba trzeba będzie kupić nowy?
- No – potwierdziłem ponuro, bo wiedziałem, że będzie to wyrok śmierci dla mojego Zelmera.
- To kiedy pójdziemy?
- Wiesz, najpierw zobaczę, czy go się nie da naprawić.
- Zrobisz to jutro – zażądała stanowczo żona, która znała przyczynę mojej niechęci.
Wizyta u specjalisty była krótka i treściwa.
- Mogę spróbować zrobić. Ale trzeba wymienić mnóstwo rzeczy, których już nie produkują, muszę ich poszukać i to będzie kosztować.
- A ile to będzie trwało?
- Tego nie wiem. Nawet nie mogę panu ręczyć, że znajdę te części. A jeśli nawet, to taniej będzie panu kupić nowy sprzęt. No chyba, że pan hobbysta jesteś.
Hobbystą wprawdzie byłem, ale nie czarodziejem. Kurzu i zniknięcia z naszego konta kwoty na zakup nowego sprzętu nie umiałbym ukryć. Dlatego następnego dnia udałem się do sklepu AGD i nabyłem odkurzacz. Po powrocie do domu, postawiłem go obok starego, w szafie.
- Pozbyłeś się już tego grata? – spytała mnie żona po powrocie z pracy.
- Rozmawiałem z tatą i on powiedział, że jeszcze naprawi ten wyłącznik i odkurzacz będzie sprawny.
- Ale po co rodzicom taki złom? Przecież jak nam go oddawali, to kupili sobie nowy.
- Po prostu tata, tak jak ja, ma sentyment do starych rzeczy.
- Aha – przytaknęła moja żona i postanowiła ze mną nie dyskutować na ten temat dłużej. – To kiedy tata go zabierze?
- W najbliższym czasie.
Chwilowo odkurzacz został obroniony. Ale wiedziałem, że nie starczy tego na długo, bo nasze mieszkanie jest naprawdę ciasne i każdy kawałek wolnej powierzchni się w nim przyda. Dlatego musiałem obmyślić coś lepszego. Niestety, nic nie przychodziło mi do głowy. Postanowiłem więc dalej grać na zwłokę.
- O, nie ma naszego odkurzacza – zdziwiła się po jakiś trzech tygodniach moja żona.
- Tak, nie ma – uciąłem rozmowę, by nie musieć powiedzieć prawdy, co się stało z zabytkowym Zelmerem.
Na jakiś czas miałem spokój. Niestety nie zawsze jestem w stanie przewidzieć, kiedy moja żona będzie robić porządki. Szczególnie, kiedy nie ma mnie w domu.
- O, jak tu ładnie – zauważyłem zaniepokojony po powrocie z wędkowania, na które udawałem się zwykle tylko z moimi rodzicami. Czułem, że ta czystość nic dobrego nie wróży.
- Owszem. Wiesz, co udało mi się znaleźć?
- Co?
- Nasz odkurzacz.
- To on zginął? – rozejrzałem się uważnie wokół, ale nigdzie nie zauważyłem brudnoniebieskiego klocka.
- Nie ściemniaj. Miałeś się go pozbyć.
- No i pozbyłem się. Przez miesiąc stał za amerykanką i nikomu nie przeszkadzał.
- To teraz nie będzie przeszkadzał tym bardziej.
- Co z nim zrobiłaś? – zapytałem z drżeniem serca.
- To, co ty powinieneś zrobić już dawno. Wyrzuciłam go na śmietnik.
Nie sądźcie pochopnie, że moja żona jest okrutna. Ona po prostu jest praktyczna i miała absolutną rację w tym, co zrobiła. Ale ja nic nie poradzę na to, że nie umiałem rozstać się z odkurzaczem. Chciałem od razu wyjść i przynieść go z powrotem. Nie miało to jednak sensu, bo żona nie wpuściłaby mnie za próg. Musiałem poczekać do następnego dnia.
- Aaaaaaaaa!!!!! – obudziłem się w środku nocy. Nie tylko zresztą ja.
- Co się stało? – zapytała zaniepokojona żona.
- Miałem koszmar.
- Co ci się śniło?
- Nasz odkurzacz. Wszedł przez uchylone okno...
- Nie zmieściłby się – zauważyła racjonalnie.
- Ale to przecież sen. Więc wszedł przez okno i podszedł do naszego łóżka i zaczął mi wyrzucać, że się go pozbyliśmy. Chciałem uciekać, ale on wtedy oplótł mnie swoim kablem i zaczął dusić...
- I obudziłeś się zlany potem. – pokiwała z niedowierzaniem głową. – Nie próbuj we mnie wzbudzić poczucia winy. Dobranoc.
NastÄ™pnego dnia, zaraz gdy tylko wyszÅ‚a do pracy, pobiegÅ‚em na Å›mietnik, z nadziejÄ…, że mój ulubiony Zelmer ocalaÅ‚. Niestety, wszystkie kontenery zostaÅ‚y opróżnione z samego rana i Å›wieciÅ‚y pustkÄ…. ZaczÄ…Å‚em godzić siÄ™ już powoli z utratÄ… odkurzacza, kiedy zobaczyÅ‚em nadchodzÄ…cego znajomego, „króla†okolicznych zbieraczy „surowców wtórnychâ€, zwanych w skrócie „nurkamiâ€.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Co nowego?
- Wie pan, żona przez nieuwagę wyrzuciła odkurzacz...
- Odkurzacz? Przez nieuwagę? – spojrzał na mnie podejrzliwie.
- No tak... To znaczy on był zepsuty i mieliśmy się go pozbyć, ale ja obiecałem go komuś, kto chciał rozebrać go na części.
- A, rozumiem – chyba naprawdę mi uwierzył. – I jaki on był?
OpisaÅ‚em odkurzacz, a on obiecaÅ‚ mi, że jeżeli tylko zabraÅ‚ go stÄ…d któryÅ› z „jego ludziâ€, to na pewno Zelmer wróci do mnie. Dla dodatkowej zachÄ™ty obiecaÅ‚em za niego 50 zÅ‚otych, co byÅ‚o pewnie wiÄ™cej warte, niż części, które można byÅ‚o z niego wyjąć i oddać na zÅ‚om. Lecz niestety okazaÅ‚o siÄ™, że najprawdopodobniej odkurzacz zabraÅ‚a inna grupa „nurkówâ€, bo gdy spotkaÅ‚em znajomego dwa dni później, tylko przeczÄ…co pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ….
Przez jakiś czas chodziłem trochę struty. Oczywiście, bez przesady, nie rozpaczałem, ale było mi jednak smutno. Z tej złości zacząłem nawet traktować nieco brutalnie nasz nowy odkurzacz, choć miał identyczny kolor i również był produkcji firmy Zelmer. Przy okazji wiosennych porządków trochę go poszturchałem i pociągnąłem mocno za kabel, ale później sam się roześmiałem z własnej zemsty i dałem mu spokój.
Od chwili, gdy mój zabytkowy odkurzacz wylÄ…dowaÅ‚ na Å›mietniku, minÄ…Å‚ miesiÄ…c. Powoli zaczÄ…Å‚em już przebolewać jego stratÄ™. Ale wÅ‚aÅ›nie wtedy, w niedzielÄ™ rano, zaraz po przebudzeniu przewróciÅ‚em siÄ™ o buty mojej żony. Pogoda ostatnich dni byÅ‚a dość zmienna (jak to w kwietniu). Dlatego jedna para, stojÄ…ca skromnie na podorÄ™dziu, zamieniÅ‚a siÄ™ w trzy pary, które niemal tarasowaÅ‚y przejÅ›cie przez przedpokój. Ponieważ jednak wiatr odwróciÅ‚ siÄ™ już na poÅ‚udniowy i meteorolodzy zapowiadali w najbliższych dniach zdecydowane ocieplenie, postanowiÅ‚em dwie „chÅ‚odniejsze pary†odesÅ‚ać „do rezerwyâ€. OtworzyÅ‚em szafÄ™ z butami mojej żony i ze zdziwieniem zauważyÅ‚em, że panuje tam znaczny tÅ‚ok. Zdecydowanie za duży, jak na ilość obuwia bÄ™dÄ…cÄ… w jej posiadaniu. Å»eby ustawić dwie kolejne pary, musiaÅ‚em dopchnąć pozostaÅ‚e i wtedy zauważyÅ‚em...
- No co tak stoisz? – burknęła moja żona. Skrzypienie drzwiczek szafy musiało ją obudzić. A przez pierwszy kwadrans po przebudzeniu lepiej się do niej nie zbliżać. – Naprawdę miałam go wyrzucić. Już nawet zaniosłam go na śmietnik. Ale... – przytuliłem ją bardzo mocno. – Tylko sobie nie myśl, że całkowicie zrezygnowałam z pozbycia się go – pogroziła mi palcem.
- To dlaczego go zostawiłaś?
- Żeby cię zmotywować do zarabiania większej ilości pieniędzy. Bo im szybciej będziemy mieli „pojemniejsze†mieszkanie, tym prędzej będziesz mógł przeznaczyć jakiś pokój na składowanie tych swoich „pamiątek†– pokazała mi język i zniknęła za drzwiami łazienki.