Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39189 osoby czytały to 530781 razy. Teraz jest 21 osób
      21 użytkowników on-line
     Tekst „A ONE TAK PIĘKNIE MÓWIÄ„"
     był czytany 1238 razy

„A ONE TAK PIĘKNIE MÓWIĄ"

   Trudno powiedzieć, by Stefan wyróżniaÅ‚ siÄ™ jakoÅ› szczególnie na tle klubu poezji „To byÅ‚ naprawdÄ™ fascynujÄ…cy wieczór”. ByÅ‚oby to zadanie nieÅ‚atwe, bo klub nasz zasadniczo skÅ‚adaÅ‚ siÄ™ głównie z indywidualnoÅ›ci. Niekoniecznie literackich, bo poezja byÅ‚a raczej tylko pretekstem istnienia tego miejsca. To prawda, że co tydzieÅ„, w czwartek, odbywaÅ‚ siÄ™ jakiÅ› wieczorek poezji, ale ludzie przychodzili tu chyba głównie, by obcować z jej duchem aniżeli z literÄ…. Owszem, byÅ‚o tam kilku niewÄ…tpliwie uzdolnionych autorów. Ale co najważniejsze, nie wytwarzali oni żadnego dystansu miÄ™dzy sobÄ…, a pozostaÅ‚ymi, mniej utalentowanymi, czy też zgoÅ‚a w ogóle nie piszÄ…cymi.
   Tak jak mówiÅ‚em, czÅ‚onków klubu Å‚Ä…czyÅ‚ raczej duch poezji, niż ona sama sensu stricto (gusta literackie byÅ‚y zgoÅ‚a różnorodne). Dlatego też miejsce to pozytywnie różniÅ‚o siÄ™ od innych towarzystw poetycko-literackich, czy mÅ‚odzieżowych „przybudówek” dorosÅ‚ych zwiÄ…zków literackich, z którymi siÄ™ zetknÄ…Å‚em. Nie miaÅ‚o w sobie nic z kółek wzajemnej adoracji poczÄ…tkujÄ…cych pisarzy, które powstawaÅ‚y wtedy w różnych miejscach kraju, a teraz również opanowaÅ‚y przestrzeÅ„ internetowÄ…, przybierajÄ…c postać wortali literackich.
   Dlatego w ramach klubu Å›wietnie dogadywaÅ‚ siÄ™ zagorzaÅ‚y anarchista z liberalnym konserwatystÄ…, wielbiciel poezji nowoczesnej z rymujÄ…cym tradycjonalistÄ…, a także feministka z antyfeministÄ…. Jego bogactwem byÅ‚a wÅ‚aÅ›nie mnogość osobowoÅ›ci, od tÅ‚umacza hinduskich książek religijnych, aż po osobnika, który byÅ‚ trzydziestym drugim (albo dwudziestym trzecim, już nie pamiÄ™tam) kandydatem w kolejce do rosyjskiego tronu.
   Stefan wiÄ™c, siÅ‚Ä… rzeczy, nie bardzo mógÅ‚ siÄ™ wyróżniać na tle klubu. Nie należaÅ‚ zresztÄ… nigdy do staÅ‚ego trzonu bywalców, byÅ‚ raczej wolnym elektronem, który krążyÅ‚ wokół „To byÅ‚ naprawdÄ™ fascynujÄ…cy wieczór”. Czasem bywaÅ‚ regularnie, przez dwa, trzy miesiÄ…ce, a potem znikaÅ‚ na pół roku.
   Niestety, starsze pokolenie klubowiczów wkroczyÅ‚o w dorosÅ‚e życie i nie miaÅ‚o już czasu zajmować siÄ™ bieżącÄ… dziaÅ‚alnoÅ›ciÄ…, a mÅ‚odszym zabrakÅ‚o spoÅ‚ecznej żyÅ‚ki. Klub rozpadÅ‚ siÄ™ po piÄ™ciu latach prężnej dziaÅ‚alnoÅ›ci, pół roku stagnacji, oraz pół roku „dogorywania”. Wielu osobom byÅ‚o z tego powodu przykro, lecz nikt nie podejrzewaÅ‚, że z powodu zakoÅ„czenia jego dziaÅ‚alnoÅ›ci, ktoÅ› może mieć naprawdÄ™ poważne problemy...
   Sporo znajomoÅ›ci z tego okresu przetrwaÅ‚o i kontynuowanych byÅ‚o w życiu pozaklubowym. Wciąż ktoÅ› miaÅ‚ o kimÅ› jakÄ…Å› informacjÄ™, ktoÅ› znikaÅ‚, by za jakiÅ› czas pojawić siÄ™. Ale o Stefanie nie sÅ‚yszaÅ‚em Å‚adnych parÄ™ lat. Aż w koÅ„cu dowiedziaÅ‚em siÄ™, że jest Å›cigany przez policjÄ™ i musi siÄ™ ukrywać.
   ZdziwiÅ‚o mnie to, bo o ile trudno siÄ™ byÅ‚o wyróżnić na tle klubu, to miaÅ‚em wrażenie, że Stefan miaÅ‚by problem z wyróżnieniem siÄ™ na jakimkolwiek tle. Spokojny, zgodny, spoglÄ…daÅ‚ tÄ™sknie na kilka klubowiczek, ale żadna nie odwzajemniaÅ‚a jego spojrzeÅ„. Widać byÅ‚o, ile go kosztuje stresu przeÅ‚amanie siÄ™ i przeczytanie swojego utworu. Gdy kilka razy odważyÅ‚ siÄ™ to zrobić na zbiorczych wieczorkach, to gÅ‚os miaÅ‚ tak bardzo cichy, że nikt go nie sÅ‚yszaÅ‚ (ale też nie przerywano mu, bo to byÅ‚o w zÅ‚ym tonie). A tu teraz konflikt z prawem! Gdybym siÄ™ tego dowiedziaÅ‚ o naszym klubowym anarchiÅ›cie, zawziÄ™cie walczÄ…cym o prawa wykorzystywanych i uciskanych, przyjÄ…Å‚bym to ze zrozumieniem. Ale Stefan?!
    Kiedy jednak spotkaÅ‚em go jakieÅ› dwa lata później, nie mogÅ‚em mieć wÄ…tpliwoÅ›ci, że jest Å›cigany. Rozbiegany wzrok nie mógÅ‚ zatrzymać siÄ™ nigdzie nawet na sekundÄ™, podniszczone ubranie byÅ‚o tylko ciut lepsze od garderoby bezdomnych. Czuć byÅ‚o od niego alkohol. WychodziÅ‚ akurat z lasu Kabackiego, gdzie ja wÅ‚aÅ›nie udawaÅ‚em siÄ™ na spacer. PoznaÅ‚ mnie od razu.
   - Cześć – przywitaÅ‚ siÄ™ i bez zbÄ™dnych wstÄ™pów przeszedÅ‚ do konkretów. – Możesz mi pożyczyć dziesięć zÅ‚otych? Mam kÅ‚opoty.
   - Chyba już od jakiegoÅ› czasu – zauważyÅ‚em bez zÅ‚oÅ›liwoÅ›ci i zaczÄ…Å‚em ze wszystkich możliwych kieszeni wysupÅ‚ywać drobne.
   - SkÄ…d wiesz? Byli już u ciebie? – o ile jeszcze przed chwilÄ… jego oczy krążyÅ‚y wokół, to teraz na moment maÅ‚o nie wyszÅ‚y mu z orbit.
   - Wprawdzie nie wiem o kim mówisz, ale chyba nikogo u mnie nie byÅ‚o.
   - Mam na myÅ›li policjÄ™ – dookreÅ›liÅ‚, a ja pokrÄ™ciÅ‚em przeczÄ…co gÅ‚owÄ…. – Byli u wiÄ™kszoÅ›ci znajomych.
   - SÅ‚uchaj, a co ty wÅ‚aÅ›ciwie zrobiÅ‚eÅ›? ZabiÅ‚eÅ› kogoÅ›?
   UÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szyderczo i schowaÅ‚ do kieszeni pieniÄ…dze ode mnie.
   - To raczej coÅ› mnie zabiÅ‚o... Chociaż, przesadzam, raczej zgubiÅ‚o.
   - Co?
   - MiÅ‚ość do poezji – westchnÄ…Å‚ ciężko.
   RozejrzaÅ‚ siÄ™ uważnie wokół i wyciÄ…gnÄ…Å‚ z kieszeni maÅ‚Ä… buteleczkÄ™ („setkę”) z alkoho-lem. PociÄ…gnÄ…Å‚ z niej Å‚yka, skrzywiÅ‚ siÄ™ niemiÅ‚osiernie, ale to go nieco uspokoiÅ‚o.
   - Zawsze byÅ‚em nieprzystosowany do życia i nie wiedziaÅ‚em, co chcÄ™ ze sobÄ… zrobić. Latka leciaÅ‚y, rodzice coraz bardziej krzywili siÄ™, że muszÄ… mnie utrzymywać. Czasem gdzieÅ› trochÄ™ popracowaÅ‚em, ale nigdy dÅ‚ugo. Aż w koÅ„cu zostaÅ‚em nocnym stróżem w takiej jednej firmie i to byÅ‚ poczÄ…tek mojego koÅ„ca.
   - Czemu?
   - MiaÅ‚em caÅ‚Ä… wolnÄ… noc. Tam siÄ™ praktycznie nic nie dziaÅ‚o, trzeba byÅ‚o trzy razy w ciÄ…gu oÅ›miu godzin obejść teren i tyle. ZaczÄ…Å‚em wiÄ™c pisać wiersze, bardzo dużo. Tak byÅ‚em pochÅ‚oniÄ™ty pisaniem, że zapominaÅ‚em o caÅ‚ym Bożym Å›wiecie.
   - I okradli twojÄ… firmÄ™?
   - Nie – rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. – Chociaż wÅ‚aÅ›ciwie zostaÅ‚a rzeczywiÅ›cie okradziona. Ale przeze mnie. „ObrobiÅ‚em” jÄ… na kilkadziesiÄ…t tysiÄ™cy i dlatego wciąż Å›ciga mnie jej szef. Gdyby wtedy istniaÅ‚ jeszcze nasz klub...
   - Nic nie rozumiem – poddaÅ‚em siÄ™ i widać byÅ‚o, że moja ciekawość zostaÅ‚a rozpalona do granic możliwoÅ›ci. – To co siÄ™ staÅ‚o?
   - A doÅ‚ożysz jeszcze dychÄ™?
   WyjÄ…Å‚em portfel i wrÄ™czyÅ‚em mu dwadzieÅ›cia zÅ‚otych. WziÄ…Å‚ je i przez moment obracaÅ‚ w palcach, jakby siÄ™ zastanawiaÅ‚, czy wydać mi resztÄ™. UznaÅ‚ jednak widocznie, że jego historia warta jest takiej kwoty, a ja siÄ™ nie upominaÅ‚em.
   - Mam nadziejÄ™, że koniec mojej opowieÅ›ci ciÄ™ nie rozczaruje. Ja po prostu nie miaÅ‚em komu tych wierszy czytać, a koniecznie chciaÅ‚em, żeby je ktoÅ› usÅ‚yszaÅ‚. ZaczÄ…Å‚em wiÄ™c wydzwaniać ze sÅ‚użbowego telefonu na seksliniÄ™. I czytaÅ‚em tym kobietom moje utwory. A potem sÅ‚uchaÅ‚em, jak do mnie mówiÄ… – zdecydowaÅ‚ najwyraźniej, że czas najwyższy siÄ™ ze mnÄ… już pożegnać, bo podaÅ‚ mi rÄ™kÄ™. – A one tak piÄ™knie mówiÄ….
   
   

Komentarze czytelników