Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
41244 osoby czytały to 575808 razy. Teraz są 2 osoby
      2 użytkowników on-line
     Tekst GDZIE JEST KRÓLEWNA?
     był czytany 1414 razy

GDZIE JEST KRÓLEWNA?

   
   Wielu występujących na scenie twierdzi, że granie dla dzieci jest odrębną umiejętnością aktorską. Gra się nie tylko „do środka” lecz również na zewnątrz, bo ważną cechą przedstawień dla najmłodszych jest interakcja. A przede wszystkim trzeba pamiętać, że dzieci nie traktują świata na scenie umownie, ale dosłownie.
   Dlatego osoba występująca przed najmłodszą publicznością, musi wykazać się wyjątkową odpornością psychiczną i błyskawicznym refleksem. W każdej bowiem chwili jest narażona na komentarz, jaki byłby nie do pomyślenia, gdyby widzowie byli dorośli.
   Lecz przede wszystkim granie dla dzieci daje niesłychaną przyjemność, ze względu na to, że nie przestają bić brawa, dopóki ich dłonie nie zabolą. Wyprawa do teatru jest dla nich zawsze wielkim wydarzeniem i nie wychodzą ostentacyjnie w trakcie aktu (no chyba, że na siusiu, ale to siła wyższa). A po przedstawieniu marzą o fotografii z którymś z bohaterów spektaklu. Zaś gdy są ciut starsze, pchają się z programem, po autograf.
   Choć zdarzają się wyjątki. Jeden z nich przybył kiedyś na spektakl „Królewna Śnieżka”. Odróżniał się od otoczenia, zarówno swoim zachowaniem, jak i wyglądem. Był zupełnie znudzony, ziewał i z wyższością spoglądał na rozradowanych rówieśników. I choć był pierwszoklasistą, jako jedyny miał na sobie garnitur oraz zabójczą muchę w grochy. Właściwie brakowało mu tylko lampki szampana i cygara, by można go było uznać za przedstawiciela świata wielkiego biznesu. Zresztą, poniekąd, okazał się nim.
   - Czemu jesteś taki smutny? – zapytałem go.
   - Ja? – zdziwił się niepomiernie i prychnął pogardliwie. Ale ponieważ wyglądałem na szefa tego teatrzyku, wytłumaczył mi łaskawie. – Ja nie jestem smutny. Ja jestem poważny.
   - To czemu jesteś taki poważny?
   - Bo mój tata jest dyrektorem dużego koncernu – odpowiedział i uznał, że na więcej nie zasługuję. A poza tym czas najwyższy ustawić się w kolejce przed wejściem, by zająć jak najlepsze miejsce.
   Publiczność od początku reagowała jak zwykle żywiołowo na każde wydarzenie na scenie. Znakomicie odpowiadała na „zaczepki” ze strony aktorów i głośno wskazywała im właściwe rozwiązanie. Oczywiście, z małym wyjątkiem, siedzącym na najlepszym miejscu. Aż nadszedł moment poszukiwania przez Złą Królową Śnieżki, która chwilę wcześniej zeszła ze sceny.
   Zła Królowa rozejrzała się uważnie wokoło. Ale ponieważ nikogo nie dostrzegła, zwróciła się w stronę widowni.
   - Gdzie jest Śnieżka? – zaskrzeczała.
   - Tam, tam, tam – odpowiedziały chóralnie dzieci i pokazały oczywiście zupełnie przeciwny kierunek.
   Łatwowierna Zła Królowa ruszyła w niewłaściwą stronę. I już, już prawie znikała w kulisie, kiedy maluch w garniturku, podniósł się z siedzenia.
   - Hej, Królowo – zawołał w stronę sceny i zdając sobie sprawę ze swojego niewielkiego wzrostu, stanął nogami na siedzeniu. – No, do ciebie mówię.
   Zła Królowa stanęła skonsternowana.
   - One cię okłamują – spojrzał z wyższością na kolegów, co nie było trudne, bo przecież stał ponad nimi. – Ta głupia królewna poszła tam – wskazał właściwy kierunek i, zadowolony z siebie, usiadł z powrotem.
   Na szczęście Zła Królowa jednak odzyskała rezon i wyszła w kierunku wskazanym jej wcześniej przez większość dzieci. Do końca przedstawienia aktorzy zaniechali już interaktywnej gry. Na końcu zebrali gromkie oklaski. Jedynym, który nie bił brawa, był oczywiście mały garniturek. Ten tylko z niedowierzaniem kręcił głową, spoglądając na rówieśników.
   Po przedstawieniu wychowawczyni chciała zwrócić mu uwagę. Ale ponieważ była to prywatna szkoła, musiała zrobić to w łagodny sposób. Gdy tylko mały garniturek usłyszał jej słowa, uniósł wysoko brwi ze zdziwienia.
   - Nie rozumiem pani. Przecież oni wszyscy kłamali, a tylko ja powiedziałem prawdę. Chyba będę musiał powiadomić tatę, że uczy pani kłamstwa – uniósł z wyższością nos i odwrócił się, dając tym samym do zrozumienia, że uważa rozmowę za skończoną.
   A ja nie miałem już cienia wątpliwości, że widzę przed sobą przyszłego dyrektora dużego koncernu.
   

Komentarze czytelników