Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40031 osoby czytały to 542511 razy. Teraz jest 29 osób
      29 użytkowników on-line
     Tekst HISTORIA ŻÓŁTEJ KOPERTY
     był czytany 1411 razy

HISTORIA ŻÓŁTEJ KOPERTY

   
   
   Na poczÄ…tku tej historii wchodziÅ‚am w zestaw papeterii, którÄ… zakupiÅ‚ profesor G. w sklepie papierniczym. ByÅ‚o nas dziesięć, wszystkie piÄ™kne i żółciutkie. Ale profesor potrzebowaÅ‚ tylko cztery z nas, pozostaÅ‚em sześć odkÅ‚adajÄ…c do szuflady. Ja na szczęście znalazÅ‚am siÄ™ wÅ›ród tych wybranych. I tak rozpoczęła siÄ™ moja wÄ™drówka.
   MiaÅ‚am nadziejÄ™, że stanÄ™ siÄ™ listem, ale profesor zamiast Å‚adnej, żółtej kartki (stanowiÅ‚y zestaw w naszej papeterii, ale nie kontaktowaÅ‚yÅ›my siÄ™ z nimi, bo dzieliÅ‚a nas folijka) wÅ‚ożyÅ‚ do nas pomiÄ™te banknoty. NastÄ™pnie każdÄ… z nas ponumerowaÅ‚, mamroczÄ…c pod nosem: „numer jeden, numer dwa” itd. Ja otrzymaÅ‚am numer trzy i tak od tej pory o sobie myÅ›laÅ‚am. Numer Trzy.
   NastÄ™pnie wszystkie cztery zostaÅ‚yÅ›my zapakowane do teczki profesora G. i wyruszyÅ‚yÅ›my w podróż. Nie wiem gdzie dokÅ‚adnie jechaÅ‚yÅ›my. Na pewno byÅ‚o to daleko, bo opuÅ›ciÅ‚yÅ›my teczkÄ™ dopiero po dwóch godzinach. Nie wiem również, dlaczego G. siÄ™ mnie pozbyÅ‚, bo sÅ‚yszaÅ‚am już tylko koÅ„cówkÄ™ jego rozmowy z naczelnikiem A.
   - To rozumiem, że jesteÅ›my dogadani?
   - OczywiÅ›cie, panie profesorze. To bÄ™dzie dla nas prawdziwy zaszczyt, goÅ›cić w progach naszej gminy, takÄ… znakomitość medycznÄ….
   I tak staÅ‚am siÄ™ wÅ‚asnoÅ›ciÄ… naczelnika A. PrzesiedziaÅ‚am caÅ‚y dzieÅ„ w jego gabinecie, a po poÅ‚udniu pojawiÅ‚a siÄ™ jeszcze jedna koleżanka. Ale byÅ‚a to zwykÅ‚a, biaÅ‚a koperta, bez żadnych znaków szczególnych, wiÄ™c nie zwracaÅ‚am na niÄ… uwagi. Potem jeszcze wpadÅ‚a sekretarka, pani E., i pan naczelnik sprawdzaÅ‚, czy jej piersi nie zmieniÅ‚y ksztaÅ‚tu od wczoraj.
   Po poÅ‚udniu z koleżankÄ… poszÅ‚yÅ›my do domu naczelnika A. MieszkaÅ‚ w brzydkim, piÄ™trowym klocku, urzÄ…dzonym bez odrobiny gustu. WylÄ…dowaÅ‚yÅ›my na półce, wÅ›ród imponujÄ…cej kolekcji kryształów. Pan A. zasiadÅ‚ do obiadu, który podaÅ‚a kobieta o bardzo niesympatycznym obliczu. Naczelnik z trudem zmusiÅ‚ siÄ™ do zjedzenia zupy, co z satysfakcjÄ… obserwowaÅ‚a owa kobieta. Jak skoÅ„czyÅ‚, zapytaÅ‚a czy ma dla niej to, co obiecaÅ‚. Naczelnik A. siÄ™gnÄ…Å‚ po mojÄ… koleżankÄ™ i podaÅ‚ jÄ… kobiecie o niesympatycznym obliczu. NastÄ™pnie wyszÅ‚y razem z domu. WiÄ™cej ich już nie widziaÅ‚am. Za to wkrótce poznaÅ‚am kogoÅ› jeszcze.
   - Co ty tutaj robisz? - zapytaÅ‚ naczelnik, kiedy już siÄ™ Å›ciemniÅ‚o.
   - A, tak sobie wpadÅ‚em.
   - Mój syn wpada do domu tak sobie – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ naczelnik szyderczo. – Powiedz od razu, ile ci potrzeba?
   - Tato, skÄ…d te przypuszczenia?
   - StÄ…d, że nigdy nie wpadasz ot tak sobie i nie mówisz do mnie: „tato”, synu
   - No dobra, owszem potrzebujÄ™ paru kawaÅ‚ków.
   - Paru tysiÄ™cy? Przecież kupiliÅ›my ci mieszkanie, samochód. Na co ty wydajesz tyle pieniÄ™dzy?
   - Na egzaminy. Sam wiesz, że to kosztujÄ™.
   - A nie mógÅ‚byÅ› siÄ™ raz nauczyć?
   - MógÅ‚bym, ale wtedy nie miaÅ‚bym czasu na robienie interesów. A jak kupiÄ™ taki test, to i sam zdam i zrobiÄ™ inwestycjÄ™, która szybko siÄ™ zwróci. ZnalazÅ‚em odpowiednie dojÅ›cie i teraz potrzebujÄ™ tych paru zÅ‚otych, żeby kupić pytania.
   - Ja nie mam nic przeciwko inwestowaniu, ale nie mógÅ‚byÅ› robić interesów w uczciwszy sposób?
   - Oj tato, przecież wiesz, że pierwszy milion trzeba ukraść. Dopiero potem przychodzi czas na uczciwe interesy.
   - Ja już ukradÅ‚em parÄ™ milionów i caÅ‚y czas muszÄ™ kraść.
   - Strasznie zrobiÅ‚eÅ› siÄ™ zrzÄ™dliwy. Dasz mi te pieniÄ…dze, czy nie?
   - A skÄ…d ja ci je wezmÄ™? Mama przed chwilÄ… wyciÄ…gnęła ode mnie dużo forsy na krawcowÄ….
   - Nie Å›ciemniaj, tato. Na pewno masz gdzieÅ› coÅ› odÅ‚ożone.
   - Nie mam.
   - No dobrze, jak chcesz. – syn usiadÅ‚ wygodnie na fotelu. – To ja poczekam na mamÄ™, żeby z niÄ… porozmawiać o sprawdzaniu ksztaÅ‚tu piersi twojej sekretarki.
   I w ten sposób Numer Trzy, czyli ja, trafiÅ‚ wÅ‚aÅ›nie do syna naczelnika A. Student J. wÅ‚ożyÅ‚ mnie do jakiegoÅ› kodeksu. Dlatego mogÅ‚am szczegółowo zapoznać siÄ™ z przepisami dotyczÄ…cymi Å›wiadka koronnego. Bardzo ciekawa rzecz, ale nie bÄ™dÄ™ was tu zanudzaÅ‚a szczegółami.
   W kodeksie przeleżaÅ‚am do rana. OpuÅ›ciÅ‚am go w gabinecie magistra P. On wrÄ™czyÅ‚ J. innÄ… kopertÄ™, a ja staÅ‚am siÄ™ jego wÅ‚asnoÅ›ciÄ…. Kiedy syn naczelnika opuÅ›ciÅ‚ gabinet, P. wystukaÅ‚ na klawiaturze komórki jakiÅ› numer.
   - DzieÅ„ dobry, panie profesorze… Tak, to ja. Czy moglibyÅ›my siÄ™ dzisiaj spotkać? Mam już to lekarstwo dla mojej mamy… Za dwie godziny? Dobrze.
   Po dwóch godzinach, razem z magistrem P. znalazÅ‚am siÄ™ w piÄ™knym gabinecie, na którego Å›cianach wisiaÅ‚o mnóstwo dyplomów. ByÅ‚am w tym miejscu po raz pierwszy, za to z gospodarzem dobrze siÄ™ znaÅ‚am. On zresztÄ… również poznaÅ‚ mnie.
   - Numer Trzy – powiedziaÅ‚ lekko zdziwiony profesor G., gdy magister opuÅ›ciÅ‚ już jego gabinet.
   PatrzyÅ‚ na mnie przez chwilÄ™ refleksyjnie. NastÄ™pnie sprawdziÅ‚ zawartość, która od wczoraj nie zmieniÅ‚a siÄ™ ani trochÄ™. Gdyby mógÅ‚, pewnie zapytaÅ‚by mnie o to, co przeszÅ‚am w tym czasie. Zamiast tego wyjÄ…Å‚ ze mnie banknoty, zmiÄ…Å‚ mnie i wrzuciÅ‚ do kosza. W tej chwili weszÅ‚a do gabinetu jego sekretarka.
   - Wie pani, pani D., co jest najgorsze w tej Polsce? – zapytaÅ‚ G.
   - Co, panie profesorze?
   - Å»e wszyscy narzekajÄ… na polityków, że sÄ… zÅ‚odziejami, a sami siÄ™ caÅ‚y czas nawzajem okradajÄ….
   Trudno siÄ™ z nim nie zgodzić. Sam wie najlepiej
   
   
   
   
   

Komentarze czytelników