Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40032 osoby czytały to 542513 razy. Teraz jest 30 osób
      30 użytkowników on-line
     Tekst PAN Z RURKÄ„
     był czytany 1579 razy

PAN Z RURKÄ„

    Zawsze bardzo lubiÅ‚em pÅ‚ywać, lecz do niedawna mogÅ‚em robić to tylko latem. Z basenami krytymi byÅ‚o u nas zawsze bardzo kiepsko. A gdy wreszcie zaczęły powstawać, to albo trzeba byÅ‚o pÅ‚acić straszne pieniÄ…dze za wstÄ™p na nie, albo znajdowaÅ‚y siÄ™ na drugim koÅ„cu miasta. Ale wreszcie, dwa przystanki od mojego domu, otworzono bardzo Å‚adny obiekt z przystÄ™pnymi cenami. WykupiÅ‚em wiÄ™c trzymiesiÄ™czny karnet i ustaliÅ‚em, kiedy bywa tam najmniej ludzi. OdtÄ…d regularnie, co tydzieÅ„, oddawaÅ‚em siÄ™ przyjemnoÅ›ci pÅ‚ywania.
   Razem ze mnÄ… bywaÅ‚ wÅ‚aÅ›ciwie zawsze ten sam skÅ‚ad. Na trzech torach mÅ‚odzież miaÅ‚a WF. Oprócz nich byÅ‚o starsze małżeÅ„stwo po pięćdziesiÄ…tce, elegancki, siwy pan przed sześćdziesiÄ…tkÄ…, z niewyobrażalnÄ…, jak na swój wiek, szybkoÅ›ciÄ… pokonujÄ…cy dÅ‚ugoÅ›ci basenu, dwie panie po czterdziestce i ja.
   Aha, byÅ‚ jeszcze tajemniczy pan z rurkÄ…, który pÅ‚ywaÅ‚ caÅ‚y czas pod wodÄ…. Niekiedy nawet przez dwadzieÅ›cia minut, nieprzerwanie, krążyÅ‚ w ten sposób od jednego koÅ„ca basenu do drugiego. Potem na moment jego gÅ‚owa siÄ™ wychylaÅ‚a, rozglÄ…daÅ‚ siÄ™ wokoÅ‚o i chowaÅ‚ siÄ™ z powrotem pod wodÄ™, by znów popÅ‚ywać.
   Nic dziwnego, że zachowanie owego pana wzbudzaÅ‚o zainteresowanie. No bo co sprawiaÅ‚o, że pÅ‚ywaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie w ten, a nie inny, sposób?
   PierwszÄ… teoriÄ™ usÅ‚yszaÅ‚em od małżeÅ„stwa po pięćdziesiÄ…tce.
   - Ja ci mówiÄ™, on po prostu sÅ‚abo pÅ‚ywa, a pod wodÄ… jest Å‚atwiej – przekonywaÅ‚ mąż.
   - Ale on tak przecież może przez prawie godzinÄ™. Tak by nie daÅ‚ rady ktoÅ› sÅ‚abo pÅ‚ywajÄ…cy – wyraziÅ‚a wÄ…tpliwość żona. – To, że jest niewysoki i szczupÅ‚y, nie znaczy, że nie może dÅ‚ugo pÅ‚ywać.
   - Nie o to chodzi. Przecież nie powiedziaÅ‚em, że ma sÅ‚abÄ… kondycjÄ™. Po prostu brzydko pÅ‚ywa i chowa siÄ™ pod wodÄ™.
   Ani żony, ani mnie, nie przekonaÅ‚y te tÅ‚umaczenia.
   Kolejnej próby odkrycia tajemnicy pana z rurkÄ… podjęła siÄ™ mÅ‚odzież, pÅ‚ywajÄ…ca w ramach WF-u. KtórymÅ› razem jej przedstawiciel, zaczaiÅ‚ siÄ™ na niego przy pÅ‚ytszej stronie basenu i kiedy pan z rurkÄ… wychyliÅ‚ siÄ™ ponad wodÄ™, wypaliÅ‚ natychmiast.
   - Przepraszam, czy pan jest nurkiem?
   - Nie – padÅ‚a odpowiedź, a pan z rurkÄ… zniknÄ…Å‚ znów pod wodÄ….
   TÄ™ krótkÄ… konwersacjÄ™ sÅ‚yszaÅ‚em ja i siwy pan, w Å›wietnej, jak na swój wiek, formie.
   - Jak pan myÅ›li, czemu on tak pÅ‚ywa?
   - Bo ja wiem? – zastanowiÅ‚em siÄ™. – Może tak lubi?
   - Może. Ale ja myÅ›lÄ™, że on jest chory na astmÄ™ i trenuje tak oddech.
   - W ten sposób?
   - Tak. GdzieÅ› o tym czytaÅ‚em – użyÅ‚ ulubionej podpórki dla dziwnych teorii. Bo przecież „gdzieÅ› o tym czytaÅ‚em”, mogÅ‚o równie dobrze oznaczać zwykÅ‚y tabloid, jak i pismo popularnonaukowe. Dlatego ten zwrot jest idealnÄ… furtkÄ…, kiedy siÄ™ wymyÅ›li coÅ›, co do czego nie jest siÄ™ pewnym, czy jest w ogóle możliwe.
   Siwy pan nie zwykÅ‚ robić dÅ‚uższych przerw, wiÄ™c po wygÅ‚oszeniu zdania wytrycha, rozpoczÄ…Å‚ od razu pokonywanie kolejnej dÅ‚ugoÅ›ci basenu.
   I być może tajemnica pana z rurkÄ… pozostaÅ‚aby na zawsze nie wyjaÅ›niona, gdyby nie ratownicy. Również ich zaintrygowaÅ‚a ta postać i sami musieli siÄ™ gÅ‚owić, co jest przyczynÄ… jego nieco dziwacznego stylu. Wprawdzie brakowaÅ‚o im Å›miaÅ‚oÅ›ci, żeby podejść i zapytać wprost, za to dziÄ™ki swojej „wÅ‚adzy” mogli użyć podstÄ™pu.
   Na zakoÅ„czenie wizyty na pÅ‚ywalni, wiÄ™kszość kÄ…piÄ…cych siÄ™ idzie do drugiego, mniejszego basenu, gdzie sÄ… bicze wodne. Ale ponieważ wymagajÄ… one okresowych wyÅ‚Ä…czeÅ„, czasem trzeba siÄ™ udać do ratowników z proÅ›bÄ… o ich wÅ‚Ä…czenie. Dlatego kiedyÅ›, zaraz, gdy tylko pan z rurkÄ… zakoÅ„czyÅ‚ pÅ‚ywanie i chciaÅ‚ siÄ™ trochÄ™ „pobiczować”, woda zostaÅ‚a w nich zakrÄ™cona. Pan z rurkÄ… spokojnie udaÅ‚ siÄ™ w odpowiedniÄ… stronÄ™, a ja zauważyÅ‚em, że ratownicy o coÅ› bÅ‚yskawicznie siÄ™ zakÅ‚adajÄ…. Szczęście akurat mi dopisywaÅ‚o, bo byÅ‚em po wÅ‚aÅ›ciwej stronie basenu.
   - Przepraszam, czy mogliby panowie wÅ‚Ä…czyć...
   - OczywiÅ›cie, tylko... – ratownik nie wiedziaÅ‚, jak to powiedzieć.
   - Tak?
   - ChcielibyÅ›my pana zapytać, dlaczego pan tak caÅ‚y czas pÅ‚ywa....
   - To przecież jest basen.
   - No, ale z tÄ… rurkÄ…...
   - Bo tu jest straszny haÅ‚as, a ja lubiÄ™ pÅ‚ywać w ciszy, którÄ… mogÄ™ znaleźć tylko pod wodÄ….
   
   
   ---------------------------------------------------------------------------------------
   
   JeÅ›li chcesz siÄ™ dowiedzieć o każdym kolejnym opublikowanym tu opowiadaniu, wyÅ›lij do mnie maila na adres jacekgtener@op.pl o temacie "Powiadamiania o Opowiadaniach" a ja za każdym razem wyÅ›lÄ™ jak najszybciej zawiadomienie z linkiem.

Komentarze czytelników