Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39189 osoby czytały to 530795 razy. Teraz jest 18 osób
      18 użytkowników on-line
     Tekst SKUP
     był czytany 1380 razy

SKUP

   
   
   Ten skup materiałów wtórnych znajdowaÅ‚ siÄ™ na ulicy, tuż za mojÄ… podstawówkÄ…. Przez caÅ‚e osiem lat szkoÅ‚y podstawowej, rokrocznie odnosiÅ‚em tam dwanaÅ›cie kilo makulatury (taka byÅ‚a chyba norma, o ile mnie pamięć nie myli). Gdybym tego nie zrobiÅ‚, nie zaliczaÅ‚bym roku. Nie tylko zresztÄ… ja, bo takie byÅ‚y wtedy ogólne wymagania. Dlatego tuż przed koÅ„cem roku (lub półrocza, zależnie od wychowawcy), ja i wszyscy inni wykupywaliÅ›my z kiosku wszystkie dostÄ™pne pisma, by po chwili oddać je do przerobu wtórnego. To zresztÄ… byÅ‚ jeden z bardziej uroczych absurdów sÅ‚usznie minionego systemu.
   Skup, jak wszystko wtedy, byÅ‚ szarobury i po prostu brudny. Tak zresztÄ…, jak i caÅ‚a ulica, przy której siÄ™ znajdowaÅ‚, peÅ‚na różnych maÅ‚ych, prywatnych interesów. ByÅ‚y tam warsztaty samochodowe, producent plastikowych zabawek oraz zakÅ‚ad mechaniki precyzyjnej, cokolwiek by to znaczyÅ‚o. Dzieci ich wÅ‚aÅ›cicieli chodziÅ‚y do naszej szkoÅ‚y stanowiÄ…c tam finansowÄ… elitÄ™.
   Wraz z nastaniem nowego systemu skup siÄ™ sprywatyzowaÅ‚. StaÅ‚ siÄ™ to na podobnej zasadzie jak i w caÅ‚ej Polsce. Czyli kierownik tego miejsca wymyÅ›liÅ‚, jak zrobić by staÅ‚o siÄ™ ono bardzo deficytowe, a nastÄ™pnie wykupiÅ‚ je za grosze. Skup rozwijaÅ‚ siÄ™ prężnie, a pusty plac przed budynkiem pÄ™czniaÅ‚ i pÄ™czniaÅ‚ od coraz to nowego zÅ‚omu. Niestety, pÄ™czniaÅ‚ i sam wÅ‚aÅ›ciciel i to bynajmniej nie z dumy. Kiedy już ledwo mieÅ›ciÅ‚ siÄ™ w drzwiach swojego kantorka, serce odmówiÅ‚o mu posÅ‚uszeÅ„stwa i pÄ™kÅ‚o.
   Jego spadkobiercy nie byli zainteresowani prowadzeniem interesu, który, choć prosperowaÅ‚ nieźle, wyglÄ…daÅ‚ kiepsko. ByÅ‚ bowiem jedynÄ… rzeczÄ…, jaka nie zmieniÅ‚a siÄ™ na tej ulicy. Choć wszystko zrobiÅ‚o siÄ™ kolorowe, a obok wyrosÅ‚y maÅ‚e budynki biurowe, skup jak byÅ‚ buroszaro brudny, tak i taki pozostaÅ‚. Jego mur niemal siÄ™ rozsypywaÅ‚, na podwórku byÅ‚y same dziury, a chodnik przed nim wyglÄ…daÅ‚ dobrze tylko dlatego, że byÅ‚ w gestii samorzÄ…du.
   Spadkobiercy szybko pozbyli siÄ™ interesu. Sprzedali go jednemu z sÄ…siadów, wÅ‚aÅ›cicielowi warsztatu samochodowego. Później dowiedziaÅ‚em siÄ™, że ten nabyÅ‚ go na proÅ›bÄ™ syna, mojego kolegi z równolegÅ‚ej klasy. Kolega nie byÅ‚ wprawdzie orÅ‚em w podstawówce, ale potem skoÅ„czyÅ‚ jednÄ… z licznych Wyższych Szkół ZarzÄ…dzania i Marketingu. Nie znaÅ‚em go zbyt dobrze, ale wydawaÅ‚ siÄ™ być sympatycznym goÅ›ciem.
   Zaraz po przejÄ™ciu interesu przystÄ…piÅ‚ energicznie do dziaÅ‚ania. Remont trwaÅ‚ prawie trzy tygodnie. PrzestaÅ‚a straszyć obskurna fasada, urzÄ…dzono osobne stanowiska, dla tektury, dla papieru, zÅ‚omu kolorowego, biaÅ‚ego. W każdym z nich staÅ‚a piÄ™kna waga, pokazujÄ…ca elektronicznie wynik, z dokÅ‚adnoÅ›ciÄ… do pół grama. Na koÅ„cu, nad bramÄ… wjazdowÄ… zawisÅ‚ szyld: ”Skup zÅ‚omu i materiałów wtórnych EUROPA”.
   Zawsze ceniÅ‚em ludzi z inicjatywÄ…, a jednÄ… z moich ulubionych czynnoÅ›ci jest obserwowanie rosnÄ…cych wskaźników gospodarczych (bardzo pozytywnie mnie to nastraja). Dlatego też cieszyÅ‚em siÄ™, że dobrze prosperujÄ…cy interes nie upadÅ‚ i nadal Å›wietnie funkcjonujÄ™. A przynajmniej tak mi siÄ™ wydawaÅ‚o, do czasu gdy...
   - Cześć, co sÅ‚ychać?
   - Wszystko w porzÄ…dku. JakoÅ› siÄ™ krÄ™ci – mówiÄ™ tak zawsze, bo nie znoszÄ™ narzekactwa i marudzenia, tej, moim zdaniem, najbardziej negatywnej cechy naszego narodu. – A u ciebie?
   - A, daj spokój. – skrzywiÅ‚ siÄ™ i machnÄ…Å‚ rÄ™kÄ… z rezygnacjÄ….
   Wtedy, szczerze mówiÄ…c, nie wziÄ…Å‚em tego zbyt serio. Jeszcze nigdy nie spotkaÅ‚em w naszym kraju przedsiÄ™biorcy, który uważaÅ‚by, że jego biznes dobrze prosperuje. WrÄ™cz przeciwnie, im wiÄ™cej zarabia, tym bardziej narzeka.
   - Nie przesadzaj. Ten interes zawsze dobrze szedÅ‚. A jeszcze teraz, po twoich inwestycjach...
   - Wiesz ilu ja mam dziennie klientów? – miaÅ‚ pewnie na myÅ›li dostarczycieli surowca. – Jednego, góra dwóch. A przedtem, zanim kupiÅ‚em ten skup, byÅ‚o ich zwykle stu!
   - Wiesz, może na razie siÄ™ odzwyczaili, przez ten miesiÄ…c remontu...
   - I co, przez nastÄ™pne dwa miesiÄ…ce siÄ™ nie przyzwyczaili z powrotem?
   - No tak, to trochÄ™ dziwne.
   - TrochÄ™? To bardzo dziwne. Nie mogÄ™ tego w ogóle zrozumieć. Wiesz, że dostaÅ‚em za ten projekt piÄ…tkÄ™?
   - PiÄ…tkÄ™... czego? – nie zrozumiaÅ‚em o co mu chodzi.
   - PiÄ…tkÄ™ na pracy magisterskiej. NapisaÅ‚em projekt organizacji sieci skupów surowców wtórnych. PrzestudiowaÅ‚em setki takich biznesów. ZrobiÅ‚em analizÄ™ ekonomicznÄ…. I wiesz co mi wyszÅ‚o?
   - Nie wiem.
   - Å»e ten interes nie ma prawa siÄ™ nie opÅ‚acić. Ten skup miaÅ‚ być pierwszy. Jakby dobrze poszedÅ‚, to miaÅ‚em od razu dostać pieniÄ…dze z inkubatora przedsiÄ™biorczoÅ›ci na wykup innych skupów i stworzenie wiÄ™kszej sieci. A teraz nawet, nie jestem w stanie zarobić na dziesiÄ…tÄ… część kosztów.
   - Może to ze wzglÄ™du na nazwÄ™...
   - JakÄ… nazwÄ™?
   - No wiesz, ta Europa. Z tego, co siÄ™ orientujÄ™, to surowce wtórne zbierajÄ… głównie bezdomni. A to raczej ludzie sÅ‚abo wyksztaÅ‚ceni. A jak wiadomo, wÅ‚aÅ›nie wÅ›ród sÅ‚abo wyksztaÅ‚conych wystÄ™puje niechęć do Unii Europejskiej – sam nie wierzyÅ‚em we wÅ‚asne sÅ‚owa, ale próbowaÅ‚em jakoÅ› racjonalnie wytÅ‚umaczyć przyczynÄ™ biznesowych niepowodzeÅ„ kolegi.
   - Eee, chyba nie. Ja myÅ›lÄ™, że przyczyna leży w czym innym.
   - Ale w czym?
   - Tego wÅ‚aÅ›nie nie wiem – rozÅ‚ożyÅ‚ bezradnie rÄ™ce. – Dlatego chciaÅ‚em z tobÄ… porozmawiać.
   - Ze mnÄ…? – zdziwiÅ‚em siÄ™. – A co ja tu mogÄ™?
   - WidziaÅ‚em kiedyÅ› jak witaÅ‚eÅ› siÄ™ z jednym z nich. To zdajÄ™ mi siÄ™ jakiÅ› znaczniejszy gość wÅ›ród nich?
   - Chyba tak.
   - To jak, zapytasz go?
   - No dobrze – zgodziÅ‚em siÄ™ po krótkiej chwili namysÅ‚u. – Ale bÄ™dzie mi do tego potrzebna stara kuchenka gazowa.
   - Po co?
   - Nie pytaj po co, tylko przywieź jÄ… jutro rano na Å›mietnik obok mojego bloku.
   NastÄ™pnego dnia okoÅ‚o dziewiÄ…tej, nowiutki samochód dostawczy, postawiÅ‚ obok kontenerów ze Å›mieciami, starÄ…, zdezelowanÄ… kuchenkÄ™. Zaraz potem odjechaÅ‚, a ja stanÄ…Å‚em na pagórku obok, czekajÄ…c na mojego znajomego. ZjawiÅ‚ siÄ™ chwilÄ™ potem, ale ponieważ dzieÅ„ już byÅ‚ zimny, zdążyÅ‚em zmarznąć.
   - DzieÅ„ dobry – wykrztusiÅ‚em, szczÄ™kajÄ…c zÄ™bami.
   - Witam. PilnowaÅ‚ pan jej dla mnie?
   - W pewnym sensie. ChciaÅ‚em pana o coÅ› zapytać.
   - Aha – skonstatowaÅ‚ nieufnie. – Niech pan pyta.
   - Chodzi mi o ten skup zÅ‚omu i surowców wtórnych. Ten niedaleko WyÅ›cigów...
   - Aaa Europa – uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ironicznie.
   - No wÅ‚aÅ›nie. Prowadzi go mój kolega, który zainwestowaÅ‚ w niego sporo pieniÄ™dzy...
   - I pewnie siÄ™ zastanawia dlaczego omijamy go szerokim Å‚ukiem?
   - DokÅ‚adnie.
   - Przecież to bardzo proste. Jak ja wyglÄ…dam?
   - Noooo...
   - Jak ostatni Å›mieć. A jak wyglÄ…da ten skup? Jak droga restauracja. Pracownicy w uniformach, wszystko na wysoki poÅ‚ysk. Jak tam czÅ‚owiek wejdzie, to od razu zaczyna siÄ™ bać, żeby mu z wózka nie spadÅ‚ najmniejszy paproch, bo go zaraz obrugajÄ…, że nabrudziÅ‚.
   Po poÅ‚udniu zadzwoniÅ‚ do mnie kolega.
   - I co, wiesz już coÅ›?
   - Owszem.
   - No i co to jest? Można jakoÅ› temu zaradzić.
   - Tak. Ale obawiam siÄ™, że czeka ciÄ™ kolejny remont.
   

Komentarze czytelników