Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39189 osoby czytały to 530794 razy. Teraz jest 19 osób
      19 użytkowników on-line
     Tekst GORÄ„CA DZIEWCZYNA
     był czytany 1528 razy

GORÄ„CA DZIEWCZYNA

   
   To byÅ‚a bardzo gorÄ…ca dziewczyna i nie sposób byÅ‚o ten fakt przeoczyć. Tak naprawdÄ™ pÅ‚onęła wciąż od stóp do gÅ‚owy. Krew w niej przepÅ‚ywaÅ‚a niezwykle szybko i byÅ‚o to widać na zewnÄ…trz. Dawniej powiedziano by o niej „hoża”. Albo „krew z mlekiem”, bo przez biel jej skóry mocno przebijaÅ‚y czerwone naczynka, nadajÄ…c jej zdrowy wyglÄ…d.
   PÅ‚onęła także od Å›rodka. MiaÅ‚a wielki temperament, który nie pozwalaÅ‚ jej usiedzieć w miejscu oraz nie dawaÅ‚ możliwoÅ›ci bycia dÅ‚użej z jednym partnerem. To oczywiÅ›cie nie dodawaÅ‚o jej szacunku różnych osób, ale Å›rednio siÄ™ tym przejmowaÅ‚a. Jej wewnÄ™trzny ogieÅ„ mówiÅ‚ jej, że tak po prostu musi robić i nie ma co z tym walczyć.
   - Zobacz, jak ja chodzÄ™ w Å›rodku zimy – powiedziaÅ‚a do mnie kiedyÅ›. – Lekka kurteczka i to zwykle rozpiÄ™ta, chociaż jest minus piÄ™tnaÅ›cie. A mnie po prostu jest caÅ‚y czas gorÄ…co. Gdybym żyÅ‚a na poÅ‚udniu, to chyba bym siÄ™ w pięć minut zagotowaÅ‚a. Ja nie wiem, jak oni mogÄ… żyć w tym upale – prychnęła z dezaprobatÄ….
   Nie, nie byÅ‚a uprzedzona do mieszkaÅ„ców poÅ‚udnia. WrÄ™cz przeciwnie, czÄ™sto widywano jÄ… z osobnikami o ciemniejszej karnacji. PoznawaÅ‚a ich najwiÄ™cej przy różnych akcjach charytatywnych, majÄ…cych nieść pomoc ludziom z krajów o uÅ‚omnej demokracji. ZÅ‚oÅ›liwi mówili, że wÅ‚aÅ›nie z powodu tych poÅ‚udniowych typów angażuje siÄ™ w takie dziaÅ‚ania. Ale to nie byÅ‚a prawda. JÄ… po prostu roznosiÅ‚o i z równÄ… ochotÄ… pomagaÅ‚a uchodźcom politycznym i maÅ‚ym dzieciom...
   Bo ona uwielbiaÅ‚a dzieci. ByÅ‚a przekonana, że kiedyÅ› zaÅ‚oży rodzinÄ™ , bÄ™dzie miaÅ‚a liczne potomstwo. I poÅ›wiÄ™ci siÄ™ jego wychowaniu.
   - Jak masz zamiar to zrobić – zapytaÅ‚em jÄ… pewnego razu – skoro nie jesteÅ› w stanie wytrzymać jednego miesiÄ…ca z tym samym facetem? Chyba nie chcesz mieć każdego dziecka z kim innym?
   - Absolutnie nie! – zaprzeczyÅ‚a gorÄ…co, co byÅ‚o w jej zwyczaju. – Zobaczysz, jak tylko urodzÄ™ dziecko, to siÄ™ zmieniÄ™!
   - SkÄ…d to wiesz?
   - Bo wiem! – odpowiedziaÅ‚a, jak byÅ‚o w zwyczaju kobiet.
   ByÅ‚em naprawdÄ™ ciekaw, czy tak rzeczywiÅ›cie bÄ™dzie. Nie widziaÅ‚em jej przez dÅ‚uższy, czas, ale dowiedziaÅ‚em siÄ™ od znajomych, że wyszÅ‚a za mąż i ma dziecko. A potem drugie. PomyÅ›laÅ‚em: „jest szczęśliwa”. Ale gdy spotkaÅ‚em jÄ… przypadkiem na ulicy, wiedziaÅ‚em, że tak nie jest. PatrzyÅ‚a na mnie zmÄ™czonymi, podkrążonymi oczami. Kiedy chciaÅ‚em jÄ… przywitać, tak jak dawniej, pocaÅ‚unkiem w policzek, rzuciÅ‚a tylko krótkie:
   - Uważaj.
   - Na co?
   - Jestem nosicielem – wyszeptaÅ‚a niemal i obejrzaÅ‚a siÄ™ dokoÅ‚a.
   Niby powinienem wiedzieć, że pocaÅ‚unek w policzek nie może skoÅ„czyć siÄ™ zakażeniem. A jednak serce zabiÅ‚o mi zdecydowanie szybciej.
   - No co ty – usiÅ‚owaÅ‚em przybrać beztroski ton. – To niemożliwe, żebym siÄ™ przez coÅ› takiego zaraziÅ‚...
   - I co z tego, jak wiÄ™kszość osób nawet tego siÄ™ boi? WydawaÅ‚oby siÄ™, że najgorsza jest niewiedza. A ludzie wiedzÄ…, że nie można siÄ™ w ten sposób zarazić, a i tak siÄ™ bojÄ….
   - No tak, to przykre.
   - Dobrze, że przynajmniej nie uciekasz, jak wiÄ™kszość. ZaczynajÄ… siÄ™ nagle spieszyć, spoglÄ…dać na zegarek – uÅ›miechnęła siÄ™ gorzko.
   - Szczerze mówiÄ…c, ja też siÄ™ spieszÄ™ – uÅ›miechnÄ…Å‚em siÄ™ i zerknÄ…Å‚em na zegarek. – Ale nie ucieknÄ™, bo moja ciekawość jest wiÄ™ksza od koniecznoÅ›ci zdążenia tam, dokÄ…d zmierzam...
   RozbawiÅ‚y jÄ… moje sÅ‚owa. Pewnie bardzo dawno siÄ™ nie uÅ›miechaÅ‚a.
   - No tak, ty coÅ› podobno piszesz. To może być ciekawa historia. Chociaż maÅ‚o oryginalna. Jestem jednÄ… z tysiÄ…ca ofiar tego pogiÄ™tego kameruÅ„skiego poety...
   - RzeczywiÅ›cie, to maÅ‚o oryginalne. Na pocieszenie mogÄ™ ci powiedzieć, że jesteÅ› pierwszÄ… ofiarÄ…, którÄ… spotkaÅ‚em osobiÅ›cie. Czyli, że jak dla mnie, to trochÄ™ oryginalne jest...
   Znów siÄ™ uÅ›miechnęła. Jej twarz od razu zrobiÅ‚a siÄ™ mÅ‚odsza i jaÅ›niejsza.
   - Zawsze najbardziej lubiÅ‚am ciÄ™ za twoje poczucie humoru. Bardzo mi tego brak. Mój mąż.... – urwaÅ‚a.
   - On też?
   - Tak. Nasze dzieci niestety również.
   - Ach, czyli to byÅ‚o przed Å›lubem?
   - OczywiÅ›cie, chyba ci kiedyÅ› to już tÅ‚umaczyÅ‚am...
   - Tak, pamiÄ™tam... A co ty teraz robisz?
   - WÅ‚aÅ›ciwie nic. Staram siÄ™ jak najbardziej oszczÄ™dzać...
   - Nawet w wolontariacie nie dziaÅ‚asz?
   - Przede wszystkim tam!
   Jej twarz zrobiÅ‚a siÄ™ gniewna i zÅ‚a. Policzki momentalnie nabraÅ‚y czerwonej barwy, jak dawniej. To znów byÅ‚a gorÄ…ca dziewczyna.
   - A co siÄ™ staÅ‚o?
   - PokłóciÅ‚am siÄ™ z takÄ… jednÄ… idiotkÄ… stamtÄ…d. A te pozostaÅ‚e debilki stanęły po jej stronie. Wyobraź sobie, że ona, ta Marta, też siÄ™ od niego zaraziÅ‚a. I kiedy tak sobie z niÄ… rozmawiaÅ‚am, powiedziaÅ‚am jej, trochÄ™ w żartach, że zabiÅ‚a nas tolerancja. Na co ona siÄ™ strasznie oburzyÅ‚a, że nie mogÄ™ tak mówić, bo... Aha, ty kojarzysz, co on mówiÅ‚ kobietom, gdy chciaÅ‚y, żeby wÅ‚ożyÅ‚ prezerwatywÄ™?
   - Tak, że sÄ… rasistkami, bo z Murzynem tylko w kondomie..
   - No wÅ‚aÅ›nie. A on tak nas zarażaÅ‚, bo wierzyÅ‚ w te swoje szamaÅ„skie gusÅ‚a, że jak komuÅ› sprzeda „chorobę”, to bÄ™dzie sam jej mniej miaÅ‚, bambus pierdolony... – zagotowaÅ‚a siÄ™ straszliwie.
   - Dawniej byÅ› tak nie powiedziaÅ‚a.
   - Chyba mi nie chcesz prawić morałów, jak te idiotki, które zaczęły mi tÅ‚umaczyć, że muszÄ™ być tolerancyjna, bo w jego kraju sÄ… takie wierzenia i on miaÅ‚ prawo dawać im wyraz?! – jeszcze w trakcie jej perory zaprzeczyÅ‚em ruchem gÅ‚owy. – No, to dobrze, bo tego bym nie zniosÅ‚a. – spojrzaÅ‚a na zegarek. – Teraz to ja już muszÄ™ lecieć. I pamiÄ™taj. Nawet tolerancja dla innych musi mieć swoje granice, bo poza nimi jest Å›miertelnie niebezpieczna. Dużo bardziej niebezpieczna niż nietolerancja. Mnie już zabiÅ‚a.
   
   

Komentarze czytelników