Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39185 osoby czytały to 530688 razy. Teraz jest 20 osób
      20 użytkowników on-line
     Tekst INNY ÅšWIAT
     był czytany 1347 razy

INNY ÅšWIAT

   
   
   Ta historia wydarzyÅ‚a siÄ™ zdecydowanie przed tym, zanim Å›wiat dzieciÄ™cej fantazji zaludniÅ‚y stwory z książek o Harrym Potterze i jemu podobnych. Nie byÅ‚o wtedy tysiÄ™cy blogów, z pamiÄ™tnikami różnych czarodziejów i czarodziejek. Ale istnieli już wtedy inni przybysze nie z tego Å›wiata, pobudzajÄ…cy naszÄ… wyobraźniÄ™.
   Sylwia bardzo lubiÅ‚a książki fantasy. ByÅ‚a za pan brat ze wszystkimi bohaterami Tolkiena, wiedźmin Geralt byÅ‚ jej pierwszÄ… miÅ‚oÅ›ciÄ…. Nie należaÅ‚a jednak do grona osób, które usiÅ‚owaÅ‚y na papier przelać swojÄ… fascynacjÄ™ przedziwnymi bohaterami, z wiÄ™kszym lub zwykle z mniejszym powodzeniem. Dlatego nikomu do gÅ‚owy nie przyszÅ‚oby, ze może siÄ™ z niÄ… stać wÅ‚aÅ›nie coÅ› takiego...
   Zawsze byÅ‚a szarÄ… myszkÄ…, siedzÄ…cÄ… na wszystkich imprezach w kÄ…cie. Jej gÅ‚osik byÅ‚ cichutki, a Å›miech, prawie że niesÅ‚yszalny. Dlatego bardzo zdziwiliÅ›my siÄ™, kiedy któregoÅ› dnia rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ niemal tubalnie. Åšmiech ten jednak nie byÅ‚ pochodnÄ… cieniutkiego sopraniku, jakim dysponowaÅ‚a. KtoÅ›, kto w ten sposób siÄ™ Å›miaÅ‚, musiaÅ‚ być obdarzony gÅ‚Ä™bokim basem. Wszystkie rozmowy od razu ucichÅ‚y, a spojrzenia skierowaÅ‚y w jej stronÄ™.
   - Czemu siÄ™ Å›miaÅ‚aÅ›? – zapytaÅ‚a wreszcie Weronika, która byÅ‚a jej najlepszÄ… przyjaciółkÄ….
   - To nie ja. To Luks – odpowiedziaÅ‚a z uÅ›miechem, jakby to wszystko wyjaÅ›niaÅ‚o.
   Wtedy go poznaliÅ›my. Na imiÄ™ miaÅ‚ wÅ‚aÅ›nie Luks, 190cm wzrostu, piÄ™kne, kruczoczarne wÅ‚osy i zniewalajÄ…cy uÅ›miech. Aha, i umiaÅ‚ latać. Nie wiem, kim dokÅ‚adnie byÅ‚, ale od razu zajÄ…Å‚ w sercu Sylwii najważniejsze miejsce. Å»eby nie byÅ‚o tak Å‚atwo, miaÅ‚a przeciwniczkÄ™ w postaci Zeldy, dÅ‚ugonogiej, smukÅ‚ej blondynki, o zimnym sercu.
   - Czy nie uważasz, że z SylwiÄ… jest coÅ› nie tak? – zapytaÅ‚em któregoÅ› dnia WeronikÄ™.
   - Dlaczego?
   - To caÅ‚e jej udawanie, że żyjÄ™ we wÅ‚asnym Å›wiecie...
   - SkÄ…d wiesz, że to udawane? – nie bardzo wiedziaÅ‚em co odpowiedzieć. – A poza tym, jeÅ›li rzeczywiÅ›cie udawane, to nie ma siÄ™ czym martwić.
   - A jeÅ›li nie udawane?
   - Czepiasz siÄ™. Ja uważam, że to jest nawet urocze. Ona jest po prostu trochÄ™ zwariowana.
   Sylwia z dnia na dzieÅ„ traciÅ‚a różnych znajomych, którzy przestali zapraszać jÄ… na imprezy, tracili ochotÄ™ przebywania w jej towarzystwie, a gdy już jÄ… zobaczyli, to modlili siÄ™, żeby akurat byÅ‚a w innym Å›wiecie i nie zauważyÅ‚a ich. Ale ona siÄ™ tym nie przejmowaÅ‚a. Za caÅ‚y kontakt z rzeczywistoÅ›ciÄ… wystarczyÅ‚o jej kilka przyjaciółek, z WeronikÄ… na czele. One utrzymywaÅ‚y jÄ… w przekonaniu, że to cudownie, żyć w dwóch różnych Å›wiatach. Z wypiekami na twarzy sÅ‚uchaÅ‚y jej opowieÅ›ci, o Luksie, Zeldzie i wszystkich innych dziwacznych stworach.
   TrwaÅ‚o to prawie rok. Aż któregoÅ› dnia Weronika zadzwoniÅ‚a do mnie.
   - Sylwia jest w szpitalu – oznajmiÅ‚a bez zbÄ™dnych wstÄ™pów.
   W pierwszej chwili pomyÅ›laÅ‚em, że trafiÅ‚a na oddziaÅ‚ psychiatryczny. Ale nie, byÅ‚a na chirurgii, bo potrÄ…ciÅ‚ jÄ… samochód na przejÅ›ciu dla pieszych.
   - Jak siÄ™ czujÄ™?
   - Ogólnie dobrze, tylko...
   - Tylko co?
   - Wiesz, ona mówi trochÄ™ od rzeczy.
   Też mi nowina.
   - I co w zwiÄ…zku z tym?
   - Twierdzi, że ten wypadek to przez ZeldÄ™. Luks miaÅ‚ z niÄ… przefrunąć ponad przejÅ›ciem, ale ta zazdroÅ›nica rozdzieliÅ‚a ich dÅ‚onie i dlatego Sylwia spadÅ‚a na samochód.
   - Aha – skonstatowaÅ‚em i czekaÅ‚em na ciÄ…g dalszy. CzuÅ‚em, że Weronika chcÄ™ ode mnie czegoÅ› jeszcze.
   - Nie poszedÅ‚byÅ› ze mnÄ… jutro do niej, do szpitala?
   - Po co?
   - Bo jak byÅ‚am dzisiaj sama, to trochÄ™ siÄ™ jej baÅ‚am.
   - A inne? – miaÅ‚em na myÅ›li oczywiÅ›cie caÅ‚e kółko wzajemnej adoracji.
   - One też siÄ™ bojÄ….
   NastÄ™pnego dnia, w szpitalu, zobaczyÅ‚em na korytarzu caÅ‚Ä… tÄ™ gromadkÄ™. Gdyby nie ich autentycznie przerażone twarze, nie darowaÅ‚bym sobie paru zÅ‚oÅ›liwych uwag.
   - I co?
   - Jest u niej teraz jej mama – pokazaÅ‚a na drzwi, w których po chwili stanęła zapÅ‚akana kobieta.
   - ChcÄ™ widzieć WeronikÄ™. – wyszlochaÅ‚a przez Å‚zy. Ale sama zawoÅ‚ana staÅ‚a w miejscu.
   - Ja... ja nie mogÄ™.
   - PójdÄ™ z tobÄ… – zaoferowaÅ‚em siÄ™.
   - Idź sam i spytaj siÄ™ czego chcÄ™.
   WszedÅ‚em do sali, gdzie oprócz naszej koleżanki, leżaÅ‚o jeszcze kilka innych osób, po wypadku. Ale tylko Sylwia byÅ‚a uÅ›miechniÄ™ta. UcieszyÅ‚a siÄ™, gdy mnie zobaczyÅ‚a.
   - Powiedz Weronice, że nie mogÄ™ siÄ™ z niÄ… dzisiaj spotkać.
   - Dlaczego?
   - Luks powiedziaÅ‚, że jeÅ›li chce siÄ™ nauczyć latać sama, to musze siÄ™ stÄ…d wyprowadzić.
   ByÅ‚ to jej ostatni kontakt z rzeczywistoÅ›ciÄ…. Od tej pory żyÅ‚a już tylko w Å›wiecie wiedźm, hobbitów oraz różnych czarodziejek i czarownic.
   Mamy nadziejÄ™, że jest jej tam dobrze. Nie wiemy tego na pewno, bo nikomu jednak nie udaÅ‚o siÄ™ przeniknąć do jej Å›wiata. I trochÄ™ żaÅ‚ujemy, ze w odpowiedniej chwili ktoÅ› nie postaraÅ‚ siÄ™ jej zatrzymać na naszym Å›wiecie.
   

Komentarze czytelników