Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40011 osoby czytały to 542488 razy. Teraz jest 8 osób
      8 użytkowników on-line
     Tekst NIEMOÅ»LIWA PRZYJAŹŃ
     był czytany 1443 razy

NIEMOŻLIWA PRZYJAŹŃ

   O tym, że miÅ‚ość bywa irracjonalna, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Ileż razy sÅ‚yszymy pytanie typu: „co ona w nim widzi?” albo „za co on jÄ… tak kocha?”. I nikt do koÅ„ca nie jest w stanie tego wytÅ‚umaczyć i caÅ‚kiem pojąć. To zresztÄ…, wedÅ‚ug mnie, stanowi o uroku miÅ‚oÅ›ci, o jej absolutnej niezwykÅ‚oÅ›ci.
   Przyjaźń wydaje siÄ™ być Å‚atwiejsza do zrozumienia. Jest przede wszystkim uczuciem sÅ‚abszym, mniej zobowiÄ…zujÄ…cym. Jest nam wiÄ™c proÅ›ciej wyjaÅ›nić sobie „niedopasowanie” przyjaciół i fakt, że godzÄ… siÄ™ na różne zachowania drugiej strony, które do nich samych nie pasujÄ…. Ale jestem pewien, że niewiele osób bÄ™dzie w stanie pojąć przyjaźń, którÄ… ja miaÅ‚em okazjÄ™ niegdyÅ› obserwować.
   Przez kilka lat byÅ‚em kierownikiem na tzw. „obozach koÅ„skich”, czyli wakacjach w siodle. OrganizowaÅ‚em je wraz z grupÄ… znajomych w dzierżawionej przez nas gajówce. Tylko jednak ja wziÄ…Å‚em siÄ™ za bezpoÅ›rednie zarzÄ…dzanie nimi, bo ze wzglÄ™dów finansowych byÅ‚a to dla mnie jedyna okazja, żeby pojeździć na koniach (przysÅ‚ugiwaÅ‚y mi darmowe jazdy).
   Na każdym z takich obozów (byÅ‚y ich trzy) trafiaÅ‚a mi siÄ™ dość specyficzna grupa kursantów. O każdej mógÅ‚bym napisać osobne opowiadanie i być może kiedyÅ› to zrobiÄ™. ZacznÄ™ jednak od tej, wÅ›ród której pojawiÅ‚a siÄ™ najbardziej niezwykÅ‚a para przyjaciół, jakÄ… kiedykolwiek widziaÅ‚em.
   Na tym obozie 95% uczestników i osób towarzyszÄ…cych stanowili uczniowie i absolwenci Pierwszego SpoÅ‚ecznego Liceum OgólnoksztaÅ‚cÄ…cego z ulicy Bednarskiej w Warszawie. Podówczas to byÅ‚a bardzo specyficzna szkoÅ‚a, pierwsza niepubliczna, jaka powstaÅ‚a w Polsce. Jej uczniowie byli z tego bardzo dumni, ale nie tylko to ich wyróżniaÅ‚o. Pochodzili z bardzo liberalnych domów, cechowaÅ‚a wiÄ™c ich swoboda bycia, otwartość, tolerancyjność i kontrkulturowość. To wÅ‚aÅ›nie „na Bednarskiej” po raz pierwszy zaczÄ™to zwracać siÄ™ masowo do nauczycieli po imieniu. W ten sposób pedagodzy promowali tam „bezstresowe wychowanie”.
   Przyznam, że dla mnie, jako kierownika, posiadanie takich podopiecznych, byÅ‚o dość ciężkim przeżyciem. Zapanowanie nad takÄ… grupkÄ… indywidualistów, nie znoszÄ…cych jakiejkolwiek dyscypliny, graniczyÅ‚o bowiem z cudem. Ale na szczęście moi „obozowicze” mieli też wpojony pewien hamulec, który ograniczaÅ‚ anarchiczność ich postÄ™powania. PowstrzymywaÅ‚o ich pojÄ™cie „dobra wspólnego”, koniecznoÅ›ci poÅ›wiÄ™cenia siÄ™ na rzecz sprawnego funkcjonowania spoÅ‚ecznoÅ›ci, jako wartoÅ›ci nadrzÄ™dnej.
   A to na takim obozie byÅ‚a rzecz bardzo istotna. Bo tutaj to sami uczestnicy zajmowali siÄ™ sprzÄ…taniem, gotowaniem i oporzÄ…dzaniem koni, podzieleni na trzy różne wachty – „drewnianÄ…-wodną”, „kuchenną” oraz „koÅ„ską”. I wszyscy bez sÅ‚owa sprzeciwu podporzÄ…dkowywali siÄ™ tym reguÅ‚om. Nawet jeÅ›li tylko rozbili namiot obok gajówki i nie byli bezpoÅ›rednimi uczestnikami obozu.
   Pewne zamieszanie w ten mechanizm wprowadziÅ‚o dopiero pojawienie siÄ™ Jareczka, brata jednej z uczestniczek (zwanej pieszczotliwie „Pszczółką”). Razem z nim przyjechaÅ‚ jego przyjaciel, Henryk. Potężny facet, liczÄ…cy blisko 190 cm wzrostu, szeroki w barach, schludnie ubrany, obciÄ™ty „na zero”, chodzÄ…cy w „glanach”. Jednym sÅ‚owem: „skinhead”.
   Tolerancyjność i kontrkulturowość nie pozwalaÅ‚a uczestnikom obozu zareagować wrogo na pojawienie siÄ™ Henryka. ZwÅ‚aszcza, że on nie miaÅ‚ zamiaru nikogo indoktrynować i nie obnosiÅ‚ siÄ™ ze swoimi poglÄ…dami. Może wiedziaÅ‚, że w tym gronie nie ma co liczyć na zdobycie zwolenników, a może po prostu nie czuÅ‚ siÄ™ dość silny merytorycznie, by prowadzić dyskusjÄ™ z gromadÄ… „wyszczekanych” liberałów. A może byÅ‚ raczej maÅ‚omówny?
   Za to Jareczkowi usta w ogóle siÄ™ nie zamykaÅ‚y. No chyba, że akurat piÅ‚ piwo z nieodÅ‚Ä…cznej butelki, która wydawaÅ‚a siÄ™ być przyklejona do jego rÄ™ki. Nie oznacza to, broÅ„ Boże, że Jareczek byÅ‚ pasożytem, spÄ™dzajÄ…cym dzieÅ„ wyÅ‚Ä…cznie na spożywaniu alkoholu. O nie! O ile pozostali, jak wspomniaÅ‚em, czasem rozumieli konieczność poÅ›wiÄ™cenia dla dobra wspólnego, o tyle Jarek jakby wciąż szukaÅ‚ wokół okazji, żeby móc być w czymÅ› pomocnym. Dla każdego miaÅ‚ dobre sÅ‚owo i uÅ›miech.
   Ten uÅ›miech to byÅ‚a zresztÄ… jego kolejna charakterystyczna cecha. ZdawaÅ‚ siÄ™ go nie opuszczać w żadnym momencie, nawet takim, który wymagaÅ‚ szczególnej powagi. ByÅ‚em kiedyÅ› na imprezie w domu „Pszczółki” i Jareczka. Na jednej ze Å›cian wisiaÅ‚a fotografia, zrobiona pod ÅšcianÄ… PÅ‚aczu w Jerozolimie. Oprócz rodzeÅ„stwa byli na niej ich rodzice oraz znana dziennikarka dużej gazety. Wszyscy smutni i skupieni. Wszyscy, poza Jareczkiem, który staÅ‚ uÅ›miechniÄ™ty w mycce...
   Racja, nie powiedziaÅ‚em Wam jeszcze, że byÅ‚ Å»ydem. I dlatego jego przyjaźń z Henrykiem wydawaÅ‚a siÄ™ tak niezwykÅ‚a, prawie oksymoronowa. Niemal niemożliwa do zaistnienia. Ale nie dla nich samych. Oni naprawdÄ™ czuli siÄ™ ze sobÄ… Å›wietnie. Ba, skin pozbawiony swego towarzysza – który akurat pobiegÅ‚ komuÅ› pomagać – popadaÅ‚ od razu w dziwnÄ… apatiÄ™.
   RóżniÅ‚o ich znacznie wiÄ™cej, niż tylko narodowość i przekonania polityczne. Jareczek byÅ‚ wesoÅ‚ym trzpiotem, Henryk prawie siÄ™ nie uÅ›miechaÅ‚. Å»yd byÅ‚ baÅ‚aganiarzem, skin uwielbiaÅ‚ idealny porzÄ…dek. Jeden ufaÅ‚ wszystkim naokoÅ‚o bez zastrzeżeÅ„, drugi byÅ‚ bardzo ostrożny w kontaktach z innymi.
   Takich różnic można by wymieniać dużo wiÄ™cej, dlatego wiele osób zastanawiaÅ‚o siÄ™, na czym polega ich przyjaźń i skÄ…d siÄ™ wzięła. PrzeważaÅ‚a opinia, że Jareczek robi to na zÅ‚ość wÅ‚asnej rodzinie. Nie byÅ‚o tajemnicÄ…, że irytowaÅ‚a go religijność siostry. Rokrocznie spÄ™dzaÅ‚a ona część wakacji w pustynnym kibucu, a wkrótce również miaÅ‚a zamiar przejść szkolenie wojskowe w izraelskiej armii (co nie przeszkadzaÅ‚o jej podważać sensu powszechnego poboru do polskiej armii).
   Brat wyÅ›miewaÅ‚ siÄ™ również gÅ‚oÅ›no z epizodu „Pszczółki” w telewizyjnym serialu. W jednej ze scen z roku sześćdziesiÄ…tego ósmego, dziejÄ…cej siÄ™ na Dworcu GdaÅ„skim, zagraÅ‚a ona postać, która wydawaÅ‚a siÄ™ nie wyjeżdżać z kraju, ale wsiadać do pociÄ…gu, majÄ…cego jÄ… zawieźć wprost do komory gazowej. Na dodatek Jareczek uwielbiaÅ‚ siadać przed siostrÄ… z jakimÅ› wyjÄ…tkowo niekoszernym jedzeniem i zachÄ™cać jÄ… do skosztowania sÅ‚owami:
   - MówiÄ™ ci, „Pszczółka”, miód w gÄ™bie!
   Jak powiedziaÅ‚em, uczestnicy obozu generalnie nie okazywali niechÄ™ci Henrykowi. Niektórzy sÄ…dzili nawet, że to pewna intelektualna prowokacja Jareczka, dlatego zachowywali siÄ™ powÅ›ciÄ…gliwie wobec skina. Ale kilka osób wyraźnie irytowaÅ‚a jego obecność. ByÅ‚a wÅ›ród nich Zuza, należąca do tzw. grupy „dzieci Å›mieci”. Jej podarty w wielu miejscach strój, dopeÅ‚niaÅ‚a spora ilość kolczyków, powpinanych w różne części ciaÅ‚a. LubiÅ‚a zajmować jakieÅ› centralne miejsce na terenie zabudowaÅ„ gajówki i, wciąż palÄ…c papierosa, studiować dzieÅ‚a Sartre’a (miaÅ‚a ze sobÄ… kilka tomów.)
   KtóregoÅ› wieczoru siedzieliÅ›my w jadalni, już po kolacji. Choć byÅ‚ to upalny lipiec, to późnym wieczorem zrobiÅ‚o siÄ™ chÅ‚odno. PostanowiliÅ›my napalić w piecu. Akurat Henryk miaÅ‚ „drewniano-wodnÄ… wachtę”, czyli byÅ‚ zobowiÄ…zany dbać o opaÅ‚. ZdjÄ…Å‚ wiÄ™c swojÄ… kurtkÄ™, zÅ‚ożyÅ‚ jÄ… w idealnÄ… kostkÄ™, poÅ‚ożyÅ‚ z boku na Å‚awie i wyszedÅ‚ na zewnÄ…trz, by narÄ…bać drewna. Kiedy zniknÄ…Å‚ za drzwiami, wstaÅ‚a Zuza i zrzuciÅ‚a jego kurtkÄ™ na podÅ‚ogÄ™. Gdyby jÄ… podniosÅ‚a, nic by siÄ™ pewnie nie staÅ‚o, ale ona jÄ… jeszcze manifestacyjnie kopnęła.
   Wszyscy spojrzeli na Jareczka, którego twarz po raz pierwszy spoważniaÅ‚a.
   - PodnieÅ› to – wycedziÅ‚ przez zÄ™by do Zuzy.
   - Ani mi siÄ™ Å›ni.
   - PodnieÅ› to, wytrzep i odłóż na miejsce – warknÄ…Å‚ ponownie Jareczek i spojrzaÅ‚ na niÄ… naprawdÄ™ groźnie.
   Zuza popatrzyÅ‚a na innych, szukajÄ…c u nich wsparcia. Ale chociaż nikt nie kochaÅ‚ Henryka, to także nikt nie popieraÅ‚ tego, co zrobiÅ‚a.
   - CzyÅ›cie wszyscy oszaleli?! Przecież on jest skinem! Jak możecie znosić obecność tego cholernego antysemity wÅ›ród nas?!
   - A skÄ…d wiesz, że on jest antysemitÄ…? – zapytaÅ‚ Jareczek.
   Po jego sÅ‚owach zapadÅ‚a na moment gÅ‚Ä™boka cisza, przerywana jedynie odgÅ‚osem rÄ…bania drewna przez Henryka.
   - No bo... przecież.... jest skinem – wydukaÅ‚a w koÅ„cu Zuza.
   - A czy ty wiesz, co to oznacza? Może on tylko kocha wÅ‚asny naród? – widać byÅ‚o, że Jareczek siÄ™ caÅ‚y gotuje.
   - Przecież to jest to samo – wzruszyÅ‚a ramionami. – Poza tym wiÄ™kszość Polaków, to antysemici.
   - Ty gÅ‚upia cipo! – wybuchnÄ…Å‚ w koÅ„cu. W tym momencie ewidentnie odezwaÅ‚a siÄ™ w nim krew obroÅ„ców Masady i bojowników z warszawskiego getta. – Co ty o nim wiesz?! Jego dziadkowie ukrywali w trakcie wojny rodzinÄ™ żydowskÄ…. I to takÄ…, która parÄ™ lat wczeÅ›niej, maÅ‚o ich nie puÅ›ciÅ‚a z torbami. Pewnie nawet nie masz pojÄ™cia o tym, że tylko w Polsce groziÅ‚a za pomoc Å»ydom kara Å›mierci. Jak myÅ›lisz, dlaczego Niemcy jedynie tu jÄ… wprowadzili?! Przecież gdyby Polacy byli takimi antysemitami, powinni z radoÅ›ciÄ… wydawać nas, Å»ydów. Ale Niemcy dobrze wiedzieli, co robiÄ…. A i tak najwiÄ™cej Sprawiedliwych WÅ›ród Narodów Åšwiata jest stÄ…d. Chociaż, tak w ogóle to powinni być tylko z Polski, bo gdzie indziej ludzie ryzykowali jedynie wiÄ™zieniem, a tu życiem! Rozumiesz, gÅ‚upia pizdo?!
   - Jarek, uspokój siÄ™ – próbowaÅ‚a siÄ™ wtrÄ…cić „Pszczółka”.
   - Nie mam zamiaru! Jak ja tej gówniarze tego nie wytÅ‚umaczÄ™, to kto to zrobi?!
   W tym momencie Zuza nie wytrzymaÅ‚a i wybiegÅ‚a z pÅ‚aczem do drugiego pokoju. KtoÅ› poszedÅ‚ za niÄ…. Wszyscy pozostali już dawno przerwali swoje zajÄ™cia, odÅ‚ożyli książki.
   - Wiesz dobrze, że nie można siÄ™ odwoÅ‚ywać do historii. Sam wiesz, jakie napisy pojawiajÄ… siÄ™ dziÅ› na murach...
   - Tak, siostrzyczko? I co z tego, że siÄ™ pojawiajÄ… napisy? We Francji czy Niemczech niszczÄ… cmentarze i podpalajÄ… synagogi. A kto najchÄ™tniej dotuje Arafata w walce z paÅ„stwem żydowskim, jak nie Zachodnia Europa?!
   Ta kłótnia mogÅ‚a trwać jeszcze bardzo dÅ‚ugo, ale przerwaÅ‚o jÄ… wkroczenie skina z narÄ™czem drewna. ZapadÅ‚a na moment cisza. Bardzo nieprzyjemna cisza. Henryk zrozumiaÅ‚, że coÅ› siÄ™ staÅ‚o i że to „coś” dotyczy najprawdopodobniej jego samego. SpostrzegÅ‚ swojÄ… sponiewieranÄ… kurtkÄ™. OdÅ‚ożyÅ‚ drewno i schyliÅ‚ siÄ™ po niÄ….
   - PójdÄ™ siÄ™ przejść – powiedziaÅ‚, gdy siÄ™ wyprostowaÅ‚.
   - Poczekaj – Jareczek miaÅ‚ ponownie na twarzy swój uÅ›miech. Tym razem byÅ‚ on jednak zabarwiony odrobinÄ… drwiny, którÄ… byÅ‚o wyraźnie widać, gdy spojrzaÅ‚ na pozostaÅ‚ych. – PójdÄ™ z tobÄ…, cholerny antysemito.
   

Komentarze czytelników