Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39186 osoby czytały to 530748 razy. Teraz jest 20 osób
      20 użytkowników on-line
     Tekst TANIEC Z WĘŻEM
     był czytany 1330 razy

TANIEC Z WĘŻEM

   
    Å»yjemy w kraju, w którym mniejszoÅ›ci narodowe wystÄ™pujÄ… w iloÅ›ci absolutnie Å›ladowej. Niektórzy siÄ™ z tego cieszÄ…, pamiÄ™tajÄ…c dawne nasze kÅ‚opoty z tym zwiÄ…zane, inni martwiÄ…, uważajÄ…c, że przede wszystkim nas to zubaża. Ale chyba jedni i drudzy nie zauważajÄ… tego, jak bardzo różnimy siÄ™ w ramach jednego narodu. I jak nas te różnicÄ™ różniÄ… i wzbogacajÄ… zarazem...
    Rzecz można najlepiej zaobserwować w Warszawie, do której ciÄ…gnÄ… rodacy z każdej strony kraju. DziÄ™ki temu mogÅ‚em poznać wiele obcych mi zwyczajów kulturowych i gdybym miaÅ‚ zaciÄ™cie socjologa, mógÅ‚bym zabawić siÄ™ w ich opisanie. Ponieważ jednak najbardziej interesujÄ™ mnie literatura, wybieram tylko te najciekawsze. Jak, na przykÅ‚ad, taniec z wężem.
    JechaliÅ›my z żonÄ… na obiad do rodziców. Po drodze postanowiliÅ›my wstÄ…pić na stacjÄ™ benzynowÄ…. ByÅ‚a maÅ‚a kolejka, ale to nas nie przerażaÅ‚o. MieliÅ›my czas. Jednak gdy pan przed nami zaczÄ…Å‚ mocować siÄ™ z wężem wyginajÄ…c siÄ™ na wszystkie strony, powiedziaÅ‚em do żony:
   - Kochanie, chyba musimy podjechać pod inny dystrybutor, bo ten siÄ™ zepsuÅ‚.
   - Nie bardzo mam jak siÄ™ cofnąć. Poczekajmy chwilÄ™.
   Ale chwila zamieniÅ‚a siÄ™ wkrótce w kilka minut. Pan kontynuowaÅ‚ swój taniec z wężem. Wtedy podszedÅ‚ do nas pracownik obsÅ‚ugi stacji w zielonej bluzie i rzuciÅ‚ zdegustowany.
   - PodjadÄ… paÅ„stwo z drugiej strony, bo do jutra nie zatankujecie.
   PowiedziaÅ‚ to dość gÅ‚oÅ›no. Na tyle gÅ‚oÅ›no, że usÅ‚yszaÅ‚ to pan z wężem. ZawahaÅ‚ siÄ™ na moment, by jednak po chwili powrócić do swojego taÅ„ca.
   PodjechaliÅ›my pod inny dystrybutor. ZatankowaÅ‚em i poszedÅ‚em zapÅ‚acić. PieniÄ…dze przyjmowaÅ‚ ode mnie pan w zielonej bluzie.
   - WidziaÅ‚ pan? – zapytaÅ‚.
   - Tak... ale nie bardzo wiem o co chodzi.
   - Zobacz pan na jego rejestracjÄ™.
   WyjrzaÅ‚em i zerknÄ…Å‚em na tyÅ‚ samochodu pana taÅ„czÄ…cego z wężem.
   - No, nie stÄ…d.
   - Pewnie, że nie stÄ…d. StamtÄ…d. Jak ktoÅ› podjeżdża stamtÄ…d, to ja już prawie jestem pewien, że bÄ™dzie zabawa.
   - Ale co on robi?
   - Tankuje. Na maksa.
   Przez chwilÄ™ patrzyÅ‚em ze zdziwieniem na pana w zielonej bluzie, zanim do mnie dotarÅ‚o.
   - To on wytrzÄ…sa z węża resztki benzyny?
   - Tak jest. Tam taki zwyczaj, że siÄ™ nic nie może zmarnować. Ja to nawet kiedyÅ› sprawdziÅ‚em, ile to siÄ™ może w takim wężu benzyny zostać. WyszÅ‚a mi jedna dziesiÄ…ta litra. Po dzisiejszych cenach jakieÅ› czterdzieÅ›ci groszy.
   WróciÅ‚em do żony. WyjeżdżaliÅ›my ze stacji. Pan taÅ„czÄ…cy z wężem „osÅ‚uchał” go po raz ostatni. Ponieważ w jego wnÄ™trzu nie zakoÅ‚ataÅ‚a siÄ™ już nawet jedna kropla, westchnÄ…Å‚ ciężko i odÅ‚ożyÅ‚ węża na dystrybutor.
   Za to my z żonÄ…, zaczÄ™liÅ›my skrupulatnie podliczać, jak dużo paliwa straciliÅ›my w ostatnich latach. I obiecaliÅ›my sobie, że jeÅ›li tylko starczy nam odwagi na publiczne wykonanie taÅ„ca z wężem, nie damy siÄ™ już wiÄ™cej oszukiwać na stacjach.
   
   

Komentarze czytelników