Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40028 osoby czytały to 542507 razy. Teraz jest 26 osób
      26 użytkowników on-line
     Tekst KOBIETA, KTÓRA MNIE NIENAWIDZI
     był czytany 1470 razy

KOBIETA, KTÓRA MNIE NIENAWIDZI

   JustynÄ™ poznaÅ‚em w klubie PAKT. Oprócz różnych wypraw krajoznawczych, ze szczególnym uwzglÄ™dnieniem miejscowego przemysÅ‚u spirytusowego, spotykaliÅ›my siÄ™ co tydzieÅ„ na uniwerku, w sali przy MaÅ‚ym DziedziÅ„cu. To znaczy, tam siÄ™ nasze spotkania rozpoczynaÅ‚y, bo i tak zwykle koÅ„czyÅ‚y siÄ™ w jednej z okolicznych knajp.
   Justyna nie byÅ‚a tu czÄ™stym goÅ›ciem, wpadaÅ‚a Å›rednio raz w miesiÄ…cu. PamiÄ™tam, że tego dnia, kiedy wszystko siÄ™ zaczęło, klubowicze schodzili siÄ™ wyjÄ…tkowo wolno. Pogoda byÅ‚a paskudnie jesienna, padaÅ‚ deszcz, a temperatura wahaÅ‚a siÄ™ w okolicach piÄ™ciu stopni Celsjusza. Atmosfera byÅ‚a dosyć senna, i to już od kilku dni, nic wiÄ™c dziwnego, że rozmowa siÄ™ nie kleiÅ‚a.
   - Strasznie nudno – skonstatowaÅ‚ ktoÅ› przytomnie.
   - To i tak nic – wtrÄ…ciÅ‚a siÄ™ Justyna. – Wczoraj siedziaÅ‚am sama w akademiku i to dopiero siÄ™ nudziÅ‚am.
   - To może jutro ponudzimy siÄ™ razem? – zaproponowaÅ‚em raczej dla żartu. Ale nikt siÄ™ nie rozeÅ›miaÅ‚, a Justyna zrobiÅ‚a siÄ™ czerwona na twarzy. PoczuÅ‚em siÄ™ gÅ‚upio i postanowiÅ‚em kontynuować rozmowÄ™ w tonie bardziej serio, tak jakby byÅ‚a to próba podrywu. – ChciaÅ‚em siÄ™ wybrać na jeden film...
   NastÄ™pnego dnia poszliÅ›my do kina. TydzieÅ„ później wybraliÅ›my siÄ™ wspólnie na imprezÄ™ studenckÄ…. Potem znów byliÅ›my w kinie, potem w teatrze. A na koniec udaliÅ›my siÄ™ do Centrum Sztuki Współczesnej, na jakÄ…Å› pokrÄ™conÄ… wystawÄ™.
   Chociaż wtedy nie przypuszczaÅ‚em, że zaraz bÄ™dzie po wszystkim. Tak naprawdÄ™ zresztÄ…, nic siÄ™ miÄ™dzy nami nie zaczęło. Po prostu dobrze czuliÅ›my siÄ™ we wÅ‚asnym towarzystwie, o czym Å›wiadczyÅ‚ fakt, że naprzemianstronnie inicjowaliÅ›my wspólne wyjÅ›cia. Być może z czasem byÅ‚oby z tego coÅ› wiÄ™cej, ale...
   Po obejrzeniu wystawy poszliÅ›my do knajpy. RozmawialiÅ›my sobie miÅ‚o, ale w pewnym momencie zauważyÅ‚em, że Justyna posmutniaÅ‚a. Zaczęła odpowiadać półgÄ™bkiem na moje pytania, patrzeć na mnie niechÄ™tnie, wreszcie powiedziaÅ‚a, że siÄ™ trochÄ™ spieszy, bo obiecaÅ‚a koleżance z akademika, że jej w czymÅ› pomoże. Nie chciaÅ‚a nawet, żebym jÄ… odprowadziÅ‚ na przystanek.
   ZadzwoniÅ‚em do niej nastÄ™pnego dnia, ale podobno jej nie byÅ‚o. Ta sytuacja powtórzyÅ‚a siÄ™ jeszcze dwa razy, wiÄ™c daÅ‚em sobie spokój, myÅ›lÄ…c, że chyba po prostu nagle naszÅ‚a jÄ… myÅ›l, że nie powinna siÄ™ ze mnÄ… spotykać. Dlaczego tak siÄ™ staÅ‚o, nie wiedziaÅ‚em, ale już z wolna przywykaÅ‚em do nagÅ‚ych i niespodziewanych decyzji kobiet, których nie da siÄ™ wytÅ‚umaczyć w żaden racjonalny sposób. A tak mi siÄ™ wtedy przynajmniej wydawaÅ‚o.
   LiczyÅ‚em na to, że może wpadnie na któreÅ› spotkanie klubu turystycznego i po staremu bÄ™dziemy zwykÅ‚ymi znajomymi. Ale ona przestaÅ‚a tam caÅ‚kiem przychodzić. Na wydziale też siÄ™ nie spotykaliÅ›my, choć sÄ…dziÅ‚em, że terminy i miejsca niektórych naszych zajęć pokrywajÄ… siÄ™. A gdy kiedyÅ› zobaczyÅ‚em jÄ… na korytarzu, miaÅ‚em wrażenie, że ona również mnie spostrzegÅ‚a. ChwilÄ™ potem jednak zniknęła mi z widoku.
   Innym razem, gdy akurat wychodziÅ‚em z uniwersytetu, zobaczyÅ‚em jÄ… w bramie, przy wyjÅ›ciu. Tym razem nie miaÅ‚em wÄ…tpliwoÅ›ci, że mnie zauważyÅ‚a. PożegnaÅ‚a siÄ™ jednak z kimÅ› szybko i niemal pobiegÅ‚a w drugÄ… stronÄ™.
   Po jakimÅ› miesiÄ…cu natknÄ…Å‚em siÄ™ na niÄ… w Bibliotece Narodowej. Ona akurat otrzymaÅ‚a swoje książki, ja dopiero miaÅ‚em zÅ‚ożyć zamówienie i odczekać pół godziny w oczekiwaniu na jego realizacjÄ™. PrzywitaÅ‚em jÄ… uÅ›miechem, zaÅ› na jej twarzy zobaczyÅ‚em autentyczne przerażenie.
   â€žJezu, o co tu chodzi?” – zastanawiaÅ‚em siÄ™, siadajÄ…c do swojego stolika. SpojrzaÅ‚em do tyÅ‚u, przez ramiÄ™. MiaÅ‚a miejsce niedaleko mnie. Nie otworzyÅ‚a jeszcze na razie książek tylko siedziaÅ‚a ze wzrokiem wbitym w blat. ZaczÄ…Å‚em coÅ› mazać w swoim zeszycie i zastanawiać siÄ™, co powinienem zrobić. W koÅ„cu pomyÅ›laÅ‚em, że trzeba wreszcie wyjaÅ›nić tÄ… idiotycznÄ… sytuacjÄ™. WstaÅ‚em, żeby podejść do jej stolika, ale ten byÅ‚ już pusty.
   Ponieważ nie mogÅ‚em liczyć na to, że ona sama mi coÅ› wyjaÅ›ni, postanowiÅ‚em spytać jej koleżankÄ™. Ta zmierzyÅ‚a mnie surowo wzrokiem.
   - Nie wiem, co jej zrobiÅ‚eÅ›, bo nie chciaÅ‚a mi nic powiedzieć. Ale to musiaÅ‚o być coÅ› bardzo niemiÅ‚ego.
   Tylko co, do jasnej cholery?!
   MógÅ‚bym wÅ‚aÅ›ciwie siÄ™ uprzeć, czekać nad niÄ… pod akademikiem i żądać jakiÅ› wyjaÅ›nieÅ„. Ale uznaÅ‚em, że to bez sensu. BiorÄ…c pod uwagÄ™ jej dotychczasowe zachowanie, wcale nie miaÅ‚em pewnoÅ›ci, czy na przykÅ‚ad nie zacznie krzyczeć, że chcÄ™ jÄ… zgwaÅ‚cić.
   I być może sprawa dziwnego zachowania Justyny pozostaÅ‚aby na zawsze tajemnicÄ…, gdyby nie, oczywiÅ›cie, przypadek. Już wtedy byÅ‚em na etacie „wyjaÅ›niacza” zawiÅ‚oÅ›ci duszy kobiecej. Co i raz, któryÅ› ze znajomych zwracaÅ‚ siÄ™ do mnie ze stosownÄ… proÅ›bÄ…. Tak byÅ‚o również na poczÄ…tku kolejnej jesieni, gdy po wakacyjnych szaleÅ„stwach jeden z kolegów zaprosiÅ‚ mnie do siebie na „krupniczek”. OpowiedziaÅ‚ mi swojÄ… historiÄ™, a ja cierpliwie wytÅ‚umaczyÅ‚em mu, dlaczego staÅ‚o siÄ™ tak, a nie inaczej. On pokiwaÅ‚ ze zrozumieniem gÅ‚owÄ… i powiedziaÅ‚:
   - Wiesz, ty to masz dobrze.
   - Dlaczego?
   - Å»e to wszystko rozumiesz. Przynajmniej nie masz takich problemów z babami jak 99,9 % innych facetów, którzy ni w zÄ…b nie pojmujÄ…, o co im chodzi.
   - Kwestia pewnej praktyki. Też na poczÄ…tku nie wiedziaÅ‚em o co chodzi. Ale po „przerobieniu” paru przykÅ‚adów i ich analizie, zaczÄ…Å‚em prawie wszystko rozumieć.
   - Prawie? – spojrzaÅ‚ na mnie ciekawie. – To jednak czasem czegoÅ› nie wiesz?
   - Owszem – rozlaÅ‚em resztÄ™ „krupniczku” do naszych kieliszków. – Jak patrzÄ™ z boku, to generalnie caÅ‚ość jest dla mnie jasna. Ale gdy jestem w Å›rodku, to czasem też „widzÄ™ ciemność, ciemność widzę” – zacytowaÅ‚em klasykÄ™ gatunku.
   - A możesz podać jakiÅ› przykÅ‚ad?
   - PamiÄ™tasz JustynÄ™?
   - Jasne. Fajna dupa.
   - No – potwierdziÅ‚em i stuknÄ™liÅ›my siÄ™ kieliszkami. Resztka alkoholu wÅ‚Ä…czyÅ‚a siÄ™ w nasz krwioobieg. – SpotykaÅ‚em siÄ™ z niÄ… rok temu.
   - PamiÄ™tam. Potem strasznie zÅ‚a na ciebie byÅ‚a.
   - No wÅ‚aÅ›nie. I tego kompletnie nie rozumiem.
   ZaczÄ…Å‚ gwizdać czajnik. Kolega poszedÅ‚ do kuchni i zrobiÅ‚ nam herbatÄ™. Razem z niÄ… przyniósÅ‚ do pokoju salaterkÄ™ z chipsami.
   - NaprawdÄ™ nie rozumiesz?
   - Ty coÅ› wiesz?
   - Wiem, tyle co inni. To znaczy – poprawiÅ‚ siÄ™ – tak jak inni siÄ™ domyÅ›lam.
   - A czego siÄ™ domyÅ›lasz?
   - No że jÄ… „puknÄ…Å‚eś”, a potem odstawiÅ‚eÅ›. I dlatego siÄ™ wÅ›ciekÅ‚a.
   - No to siÄ™ kiepsko domyÅ›lasz. Przez caÅ‚y czas spotykania nawet siÄ™ nie caÅ‚owaliÅ›my.
   - Å»artujesz?
   - Absolutnie nie.
   Kolega siÄ™gnÄ…Å‚ po chipsa i w trakcie gdy go gryzÅ‚, krÄ™ciÅ‚ z niedowierzaniem gÅ‚owÄ….
   - To rzeczywiÅ›cie dziwne.
   - RzeczywiÅ›cie.
   - I kompletnie nie domyÅ›lasz siÄ™, o co jej poszÅ‚o?
   - Kompletnie. Wszystko byÅ‚o miÅ‚o i dopiero podczas ostatniego spotkania w knajpie zrobiÅ‚a siÄ™ nagle jakaÅ› dziwna. Od tej pory nie chce mnie nawet widzieć.
   - Niesamowite. A o czym rozmawialiÅ›cie?
   - O różnych duperelach. O niczym poważnym.
   - Ale może pamiÄ™tasz coÅ› konkretnego?
   - To trochÄ™ dawno byÅ‚o – usiÅ‚owaÅ‚em coÅ› sobie przypomnieć. – No, mówiliÅ›my coÅ› o przyszÅ‚oÅ›ci, powiedziaÅ‚em jej, że raczej nie widzÄ™ siÄ™ w zawodzie prawnika i jeÅ›li nawet skoÅ„czÄ™ studia...
   - Nie, to raczej nie to. A może coÅ› o stosunkach damsko-mÄ™skich mówiliÅ›cie?
   - Chyba nie. Chociaż...
   - No?
   - Ale to raczej nie to.
   - No mów!
   - ByliÅ›my przedtem na wystawie, gdzie byÅ‚o sporo współczesnych aktów i tym podobnych. WiÄ™c zastanawialiÅ›my siÄ™ nad zmianami kanonu urody przez stulecia. I wtedy ona zapytaÅ‚a... – prawda zaczęła do mnie powoli docierać.
   - No o co zapytaÅ‚a?
   - Jaki akt podobaÅ‚ mi siÄ™ najbardziej.
   Moja odpowiedź nie zadowoliÅ‚a kolegi, który skrzywiÅ‚ siÄ™ lekko zÅ‚y. Ja zaÅ› spojrzaÅ‚em na zegarek.
   - MuszÄ™ lecieć, bo zaraz ucieknie mi ostatni autobus. Pozastanawiamy siÄ™ nad tym kiedy indziej.
   PożegnaÅ‚em siÄ™ i szybko wyszedÅ‚em. ByÅ‚o mi trochÄ™ gÅ‚upio, że okÅ‚amaÅ‚em znajomego, nie mówiÄ…c, o co tak naprawdÄ™ zapytaÅ‚a mnie Justyna. Ale gdybym mu to powiedziaÅ‚, od razu domyÅ›liÅ‚by siÄ™, dlaczego tak dziwnie siÄ™ potem zachowywaÅ‚a. A moja renoma bÅ‚yskotliwego znawcy dusz kobiecych mocno by ucierpiaÅ‚a.
   Pewnie zastanawiacie siÄ™, co to byÅ‚o? Powiem Wam, ale z góry zapowiadam, że odpowiedź Was rozczaruje. Justyna zapytaÅ‚a mnie, jaki jest mój ideaÅ‚ kobiety. Teraz, po czasie, widzÄ™ dokÅ‚adnie, że pytaÅ‚a serio. Ale wtedy uznaÅ‚em to za żartobliwe przekomarzanie pary znajomych. I opisaÅ‚em, idiota, kobietÄ™ wyglÄ…dem przypominajÄ…cÄ… Marlin Monroe. A Justyna byÅ‚a wysokÄ…, szczupÅ‚Ä…, krótko obciÄ™tÄ… brunetkÄ…. I dopiero wtedy uÅ›wiadomiÅ‚em sobie, że dokÅ‚adnie po tym opisie rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ jej zÅ‚y humor.
   Teraz możecie zapytać, jak mogÅ‚em nie zauważyć takiej oczywistoÅ›ci. Odpowiedź jest bardzo prosta, choć być może znów Was rozczaruje. No bo spróbujcie zauważyć wielkÄ…, czarnÄ… kropkÄ™, na czubku swojego nosa. RÄ™czÄ™, że nie zobaczycie jej, dopóki ktoÅ› Wam nie podstawi pod nos lustra.
   I dlatego ja, dopiero w lustrze rozmowy ze znajomym, dostrzegÅ‚em tÄ™ wielkÄ…, czarnÄ… kropkÄ™.
   
   

Komentarze czytelników