Tekst SKRZYPIENIE
był czytany 818 razy
SKRZYPIENIE
Pyta pan, panie komisarzu, jak się tu znalazłem? Dobre pytanie, sam chciałbym to wiedzieć, nie wszystko pamiętam. W tamten poniedziałek obudziłem się rano i pomyślałem, że to będzie bardzo przyjemny dzień. Słonko świeciło, ptaszki śpiewały za oknem...
Chce pan wiedzieć, czemu to siÄ™ staÅ‚o? To przez to skrzypienie. Jak je pierwszy raz usÅ‚yszaÅ‚em, akurat siÄ™ goliÅ‚em. Nie, nie przestraszyÅ‚em siÄ™. U mnie w mieszkaniu drzwi zawsze skrzypiaÅ‚y, jakoÅ› nigdy nie miaÅ‚em czasu ich naoliwić. Ale jak wyjrzaÅ‚em z Å‚azienki, to zobaczyÅ‚em, że wszystkie sÄ… zamkniÄ™te. DokÅ‚adnie sprawdziÅ‚em, aż mnie to zdziwiÅ‚o, bo jednak zwykle któreÅ› sÄ… uchylone. Nie, okna mam nowe, one nie skrzypiÄ….
Potem, jak tylko zrobiÅ‚em sobie kawÄ™, znów usÅ‚yszaÅ‚em to skrzypienie. ByÅ‚o zbyt wyraź-ne, żeby mogÅ‚o pochodzić spoza mojego mieszkania. ZaczÄ…Å‚em trochÄ™ podejrzewać podÅ‚ogÄ™, bo ona też stara i drewniana. No ale w koÅ„cu podÅ‚oga skrzypi, jak ktoÅ› po niej stÄ…pa, a ten od-gÅ‚os z pewnoÅ›ciÄ… nie dobiegaÅ‚ spod moich stóp. Trudno byÅ‚o wÅ‚aÅ›ciwie powiedzieć, skÄ…d po-cho-dziÅ‚. MiaÅ‚em wrażenie, że z nade mnie, ale ponad moim mieszkaniem jest tylko dach, wiÄ™c nie ma co skrzypieć.
Zapewniam pana, panie komisarzu, że siÄ™ nie baÅ‚em. Może, gdyby byÅ‚a noc, to rzeczywi-Å›-cie bym siÄ™ przestraszyÅ‚. Ale dzieÅ„ dopiero co wstaÅ‚, siadaÅ‚em do pracy... bo ja w domu pra-cu-jÄ™, piszÄ™ różne teksty, czasem do gazet, czasem do reklamy. Dlatego musiaÅ‚em coÅ› zrobić z tym skrzypieniem, bo siÄ™ nie mogÅ‚em po prostu skupić. ResztkÄ™ margaryny wziÄ…Å‚em i nasmaro-wa-Å‚em niÄ… wszystkie zawiasy w drzwiach, nawet w tych wejÅ›ciowych. Ale ten odgÅ‚os wciąż siÄ™ pojawiaÅ‚. Dlatego wziÄ…Å‚em po prostu notatnik i poszedÅ‚em pisać na Å‚awkÄ™, do parku. Na szczęście rano jest tam niedużo ludzi.
WróciÅ‚em do domu po poÅ‚udniu. MusiaÅ‚em „przeklepać” tekst na komputer i wysÅ‚ać do agencji reklamowej. Ledwo usiadÅ‚em przed ekranem, skrzypienie znów siÄ™ odezwaÅ‚o. Tym razem nie miaÅ‚em wyjÅ›cia, musiaÅ‚em je pokonać. Kawiarenka internetowa nie wchodziÅ‚a w grÄ™. Tam wiecznie siedzi jakaÅ› banda gówniarzy, która gra ze sobÄ… „w sieci”, caÅ‚y czas na siebie wrzeszczÄ…c. Chwili spokoju nie ma.
Ale teraz i w domu makabra. Co nacisnÄ™ klawisz, to wkoÅ‚o sÅ‚ychać takie skrzypienie, jakby ktoÅ› otwieraÅ‚ zamkniÄ™te od stu lat drzwi. ZaczÄ…Å‚em myÅ›leć, że to ja Å›wirujÄ™. ChciaÅ‚em nawet wyskoczyć do któregoÅ› sÄ…siada i zapytać, czy też to sÅ‚yszy, ale w mojej kamienicy tylko ja pracujÄ™ w domu, a reszta jest w swoich firmach.
Wtedy wpadÅ‚em na pomysÅ‚ z watÄ… w uszach. PomyÅ›laÅ‚em, że jeÅ›li to tylko w mojej gÅ‚owie, to wata nic nie pomoże i bÄ™dÄ™ musiaÅ‚ jak najszybciej udać siÄ™ do lekarza. Lecz o dziwo „zatyczki” podziaÅ‚aÅ‚y i już tylko dobiegaÅ‚y mnie ledwo sÅ‚yszalne skrzypniÄ™cia.
Tak wytrzymaÅ‚em jakoÅ› do wieczora. ChciaÅ‚em pooglÄ…dać telewizjÄ™ wiÄ™c musiaÅ‚em wyjąć zatyczki. Znów strasznie skrzypiaÅ‚o. ZapytaÅ‚em sÄ…siada, czy też sÅ‚yszy to gÅ‚oÅ›ne skrzy-pienie. OdpowiedziaÅ‚, że nie, a w ogóle, to dziwi go strasznie, że mi przeszkadza jakiÅ› haÅ‚as. Bo widzi pan, panie komisarzu, ja czasem urzÄ…dzam w swoim domu dość gÅ‚oÅ›ne imprezy i tam siÄ™ leje sporo alkoholu... Co? Narkotyki? Nie. SÄ…siedzi panu powiedzieli? A wÅ‚aÅ›ciwie, w mojej obecnej sytuacji to nie ma już znaczenia. PrzyznajÄ™, czasem byÅ‚y też jakieÅ› narkotyki
To skrzypienie trwaÅ‚o tak trzy dni i zaczynaÅ‚em myÅ›leć o zmianie mieszkania. Ale wtedy skrzypienie wyszÅ‚o ze mnÄ… na zewnÄ…trz. ByÅ‚o wprawdzie mniej dokuczliwe, bo zagÅ‚uszaÅ‚y je haÅ‚asy miasta, ale nie odstÄ™powaÅ‚o mnie wÅ‚aÅ›ciwie na krok. SzÅ‚o zawsze tuż obok. PoszedÅ‚em do lekarza, ale on tylko skierowaÅ‚ mnie na badania i nie potrafiÅ‚ nic pomóc.
Dobrze, że miaÅ‚em chociaż maÅ‚y azyl. Gdy byÅ‚em ze znajomymi w klubie i trochÄ™ wypiÅ‚em, to znikaÅ‚o. PrzestawaÅ‚em mieć ten okropny tik... Chce pan wiedzieć, jaki tik? Podobno przerażajÄ…cy. Niektórzy uważali, że wariujÄ™. A ja po prostu co chwila sÅ‚yszaÅ‚em skrzypienie i już mnie od tego gÅ‚owa bolaÅ‚a. Dlatego tak siÄ™ okropnie wciąż krzywiÅ‚em.
Tak, wczoraj też byÅ‚em w klubie. PoznaÅ‚em jakÄ…Å› dziewczynÄ™ i wróciÅ‚em z niÄ… w Å›rodku nocy do mojego domu. Pyta pan czy to tamta? Tak, to chyba ona, chociaż trudno mi jÄ… rozpoznać. Dlaczego jÄ… zabiÅ‚em? I tak mi pan nie uwierzy, ale powiem. To skrzypienie byÅ‚o w niej. NaprawdÄ™. Przedtem sÅ‚yszaÅ‚em je wszÄ™dzie i nie mogÅ‚em go zlokalizować. Ale gdy ona do mnie przyszÅ‚a, skrzypienie skupiÅ‚o siÄ™ w niej. ByÅ‚o z niÄ…, gdy rozbieraÅ‚a siÄ™ w Å‚azience, byÅ‚o, gdy przechodziÅ‚a przez pokój, a potem razem wskoczyli do mojego Å‚óżka. Nie wytrzymaÅ‚em, zaczÄ…Å‚em jÄ… dusić i krzyczeć „PrzestaÅ„ skrzypieć!”.
Kiedy skoÅ„czyÅ‚em, a ona leżaÅ‚a już martwa, skrzypienie ustaÅ‚o. Nie ma pan pojÄ™cia, co to za ulga. Ale trwaÅ‚a najwyżej kwadrans. Wtedy usÅ‚yszaÅ‚em je ponownie, bardzo niewyraźne i tym razem dochodzÄ…ce z daleka. Najpierw cichutkie, potem wspinaÅ‚o siÄ™ po schodach, byÅ‚o coraz bliżej, aż stanęło pod moimi drzwiami. Sam pan rozumie, panie komisarzu, że nie mogÅ‚em mu pozwolić zbliżyć siÄ™ do mnie. WyciÄ…gnÄ…Å‚em pistolet i stanÄ…Å‚em naprzeciwko drzwi. A ono bezczelnie siÄ™ do nich dobijaÅ‚o i krzyczaÅ‚o: „otwierać!”. WiedziaÅ‚em, że siÄ™ przed nim nie schowam i muszÄ™ siÄ™ z nim zmierzyć twarzÄ… w twarz. Dlatego otworzyÅ‚em.
Dalej już pan wie. Po drugiej stronie staÅ‚ pan komisarz, strzeliliÅ›my do siebie równoczeÅ›nie. Przez to leżymy teraz razem w tej kostnicy.
Nie, nie mam do pana komisarza pretensji, za to, co się stało. Właściwie, to się cieszę. Nie ma pan pojęcia, jaka to ulga nie słyszeć tego skrzypienia.