Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
39185 osoby czytały to 530704 razy. Teraz jest 21 osób
      21 użytkowników on-line
     Tekst STARY CZŁOWIEK MÓWI
     był czytany 1221 razy

STARY CZŁOWIEK MÓWI

   Dla mnie cechÄ… najbardziej charakterystycznÄ… dla starszych osób jest ich niesamowita chęć rozmawiania. Nieraz w autobusie, w parku, na ulicy, ni stÄ…d, ni zowÄ…d byÅ‚em zagadywany przez jakiegoÅ› sympatycznego staruszka, który chciaÅ‚ pogadać. Tematy tych rozmów byÅ‚y różne, najczęściej dotyczyÅ‚y, oczywiÅ›cie, zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci. PopÄ™dzony wirem życia, nie zawsze wsÅ‚uchiwaÅ‚em siÄ™ w nie uważnie. Aż do czasu, gdy...
   Pan Kazimierz byÅ‚ nocnym stróżem w „biurowcu”, gdzie znajdowaÅ‚a siÄ™ agencja, w której pracowaÅ‚em. Dawniej to miejsce sÅ‚użyÅ‚o za siedzibÄ™ administracji jakiegoÅ› niewielkiego, przemysÅ‚owego zakÅ‚adu. Dlatego zapach olejów i smarów niemal wsiÄ…kÅ‚ w Å›ciany i nawet kolejne remonty i „odmalowywania” nie mogÅ‚y tego zmienić.
   Wtedy dość czÄ™sto wychodziÅ‚em z pracy po ósmej wieczorem (a czasem i w Å›rodku nocy). Dlatego widywaÅ‚em pana Kazimierza regularnie i czÄ™sto mówiÅ‚em mu dobranoc. Choć przecież on zwykle dopiero zaczynaÅ‚ dzieÅ„ swojej pracy. WiedziaÅ‚em, że formalnie jest zatrudniony w agencji ochrony, ale pilnowaÅ‚ tego miejsca jeszcze za czasów, kiedy nikomu nie Å›niÅ‚o siÄ™, że kiedyÅ› takie agencje powstanÄ….
   Pan Kazimierz czÄ™sto siedziaÅ‚ z dÅ‚ugopisem w rÄ™ku nad dużym, niebieskim zeszytem w twardych okÅ‚adkach. Zwykle tylko na moment odrywaÅ‚ siÄ™ od niego, żeby odpowiedzieć na „dobranoc” i nacisnąć „brzÄ™czek” otwierajÄ…cy drzwi. Ale któregoÅ› razu nie zrobiÅ‚ tego, tylko zagadnÄ…Å‚ mnie:
   - Pana kolega powiedziaÅ‚ mi, że pan czasem coÅ› piszesz.
   - Taki mam zawód.
   - Ale mnie nie chodzi o te reklamowe bzdury. Pan podobnież piszesz czasem coÅ› innego.
   - Zdarza mi siÄ™. Chociaż teraz robiÄ™ to rzadko, bo późno wychodzÄ™ z pracy...
   - A to szkoda.
   - A czemu pan pyta?
   - Bo ja też coÅ› piszÄ™. Tylko sÅ‚abo potrafiÄ™ i chciaÅ‚em, żeby mi ktoÅ› pomógÅ‚ zebrać te moje myÅ›li. A ja, wie pan, miaÅ‚em bardzo ciekawe życie.
   To rozmowa miaÅ‚a miejsce akurat koÅ‚o północy. ByÅ‚em naprawdÄ™ wypompowany po caÅ‚ym dniu pracy, ponadto czekaÅ‚a na mnie już taksówka. Nie miaÅ‚em siÅ‚y mu odmawiać, ale z drugiej strony, nie miaÅ‚em siÅ‚y go wysÅ‚uchiwać. Dlatego poprosiÅ‚em tylko.
   - To niech pan mi da jakÄ…Å› stronÄ™, najlepiej coÅ› takiego, od czego pan chce zacząć. Wyjeżdżam pojutrze na urlop, zerknÄ™ na to i zobaczÄ™, czy coÅ› bÄ™dÄ™ umiaÅ‚ pomóc.
   WydarÅ‚ pierwszÄ… kartkÄ™ ze swojego zeszytu. ZÅ‚ożyÅ‚ jÄ… starannie na czworo i bardzo zadowolony podaÅ‚ mi jÄ…. PożegnaÅ‚em siÄ™ szybko, bo kierowca taksówki wyszedÅ‚ już zniecierpliwiony ze swojego wozu.
   Do zapisków pana Kazimierza zajrzaÅ‚em dopiero, gdy wracaÅ‚em z urlopu. Ich treść byÅ‚a naprawdÄ™ ciekawa, choć dość chaotyczna. Kiedy jÄ… po swojemu przerobiÅ‚em, poczÄ…tek brzmiaÅ‚ tak:
   â€žJak siÄ™ jest mÅ‚odym, to siÄ™ patrzy w przyszÅ‚ość i widzi siÄ™ wszystko oczyma wyobraźni. Inaczej zresztÄ… siÄ™ nie da. A na starość widzi siÄ™ już tylko przeszÅ‚ość. Å»eby jÄ… zobaczyć, nie potrzeba żadnej wyobraźni. SztukÄ… jest opowiedzenie o niej. Fakty ulatujÄ… z pamiÄ™ci, zamieniajÄ…c siÄ™ w mgliste wspomnienia. Zdarzenia gubiÄ… swój sens i sÄ… coraz bardziej niezrozumiaÅ‚e dla współczesnych. Nie mówiÄ…c już o tym, że siÄ™ tÄ™ przeszÅ‚ość idealizuje. Choćby nawet wypadaÅ‚a w samym Å›rodku hitlerowskiej nocy, widzimy jÄ… w jasnych, ciepÅ‚ych barwach...”
   Zaraz po powrocie wpadÅ‚em w wir pracy i już pierwszego dnia musiaÅ‚em zostać dÅ‚użej w agencji. WychodzÄ…c koÅ‚o północy zauważyÅ‚em, że na portierni jest ktoÅ› inny niż pan Kazimierz. Do tej pory zdarzaÅ‚o siÄ™ to rzadko i zawsze oznaczaÅ‚o jego chorobÄ™. Tym razem Å›wiadczyÅ‚o to o czymÅ› znacznie gorszym.
   UmarÅ‚ kilka dni wczeÅ›niej, w swojej kanciapie. MiaÅ‚ zawaÅ‚ serca. CiaÅ‚o znaleziono dopiero rano. TrochÄ™ rzeczy zabraÅ‚ syn, ale papierów nie ruszaÅ‚. KazaÅ‚ je spalić (biurowiec miaÅ‚ maÅ‚Ä… kotÅ‚owniÄ™). W ten sposób życie pana Kazimierza, zapisane w niebieskim zeszycie, zniknęło bezpowrotnie. A być może byÅ‚o w nim wiele spraw, które przydaÅ‚yby siÄ™ „potomnym”.
   Ta Å›mierć uÅ›wiadomiÅ‚a mi, ile możemy stracić w jednej chwili. Od tego czasu zaczÄ…Å‚em uważniej sÅ‚uchać starszych ludzi. Nie przeszkadza mi to, że zdarza im siÄ™ kilka razy powtarzać tÄ™ samÄ… historiÄ™. LubiÄ™ ich powolnÄ… narracjÄ™, charakterystycznÄ… dla czasów, kiedy życie nie gnaÅ‚o w szalonym tempie. Nie popÄ™dzaÅ‚ go wtedy dźwiÄ™k komórek i gongów, ogÅ‚aszajÄ…cych nadejÅ›cie elektronicznej poczty.
   DziÄ™ki tym opowiadaniom lepiej rozumiem ich punkt widzenia. Nie Å›miejÄ™ siÄ™ z nich tylko dlatego, że noszÄ… moherowe berety. Choć ja sam lokujÄ™ swe przekonania polityczne w innym miejscu, to nie odmawiam im prawa do gÅ‚oszenia przeciwnych poglÄ…dów. Z powodu innych od moich przekonaÅ„, nie nazywam ich gorszymi, czy zacofanymi.
   Dlatego uważam, parafrazujÄ…c zmarÅ‚ego niedawno poetÄ™, że powinniÅ›my spieszyć siÄ™ sÅ‚uchać ludzi. AbyÅ›my w nieuchronnej przyszÅ‚oÅ›ci mogli zachować czÄ…stkÄ™ doÅ›wiadczenia przeszÅ‚oÅ›ci, które przyda siÄ™ w najbardziej nowoczesnych czasach.
   

Komentarze czytelników