Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
40007 osoby czytały to 542484 razy. Teraz są 4 osoby
      4 użytkowników on-line
     Tekst ODPOWIEDNI MATERIAŁ
     był czytany 1435 razy

ODPOWIEDNI MATERIAŁ

   
   
   Dlaczego kobieta jest z mężczyznÄ…? Bo go kocha, brzmi najprostsza odpowiedź. Ale każdy to wie, że nie zawsze decydujÄ… o tym uczucia. Niekiedy jest to przyzwyczajenie i konformistyczna niechęć przed zmianami. Innym razem jest to strach przed samotnoÅ›ciÄ…, a czasem to, że „partner” zapewnia jej poczucie bezpieczeÅ„stwa (co zÅ‚oÅ›liwi najczęściej wiążą z grubym portfelem mężczyzny).
    A dlaczego kobieta chce mieć z mężczyznÄ… dziecko? Z logicznego punktu widzenia wydawać by siÄ™ mogÅ‚o, że jest to naturalna konsekwencja jej chÄ™ci na bycie z mężczyznÄ… w ogóle (nie wnikajÄ…c w motywacjÄ™ tej ochoty). Otóż, nic bardziej bÅ‚Ä™dnego...
   To byÅ‚ pierwszy wieczór kawalerski mojego kolegi, w którym braÅ‚em udziaÅ‚. ByliÅ›my w wieku mocno niezaawansowanym i choć niektórzy z nas snuli już pewne plany dotyczÄ…ce swych obecnych partnerek, to nie wiÄ…zaÅ‚y siÄ™ one z żadnymi konkretnymi terminami.
   Antek, który miaÅ‚ siÄ™ wkrótce ożenić, byÅ‚ prekursorem, dajÄ…cym sygnaÅ‚ do dorosÅ‚ego, poważnego życia. Specjalnie nas to nie zdziwiÅ‚o, bo jemu zawsze spieszyÅ‚o siÄ™ do dorosÅ‚oÅ›ci. Zaraz po pierwszym roku uzyskaÅ‚ Indywidualny Tok Studiów i po zaledwie siedmiu semestrach ukoÅ„czyÅ‚ WydziaÅ‚ Prawa i Administracji UW, broniÄ…c, z wyróżnieniem, pracÄ™ magisterskÄ…. W miÄ™dzyczasie zatrudniÅ‚ siÄ™ już w dużej, miÄ™dzynarodowej kancelarii prawniczej, i tak naprawdÄ™ nie uczestniczyÅ‚ w życiu towarzyskim. Dlatego wiÄ™kszość z nas zdziwiÅ‚a siÄ™, gdy pojawiÅ‚ siÄ™ na którejÅ› z naszych imprez w towarzystwie dÅ‚ugonogiej blondynki. W pierwszej chwili pomyÅ›leliÅ›my nawet, że to może jakaÅ› jego krewna, ale ich gorÄ…cy pocaÅ‚unek przekonaÅ‚ nas, że tak nie jest. I wÅ‚aÅ›nie z tÄ… superlaskÄ… Antek miaÅ‚ siÄ™ wkrótce ożenić.
   Ponieważ nie zmuszaÅ‚y go do tego żadne wzglÄ™dy pozamerytoryczne, w rodzaju ciąży, wydawać by siÄ™ mogÅ‚o, że powinien być bardzo szczęśliwym facetem. Tymczasem wieczór kawalerski przypominaÅ‚ raczej stypÄ™. Wprawdzie ktoÅ› czasem chciaÅ‚ zaintonować jakÄ…Å› wesoÅ‚Ä… pieśń, ale wtedy wstawaÅ‚ Jurek (najbliższy przyjaciel Antka i jego Å›wiadek na Å›lubie), gestem rÄ™ki uciszaÅ‚ rozmowy i grobowym niemal gÅ‚osem proponowaÅ‚:
   - Napijmy siÄ™.
   Takiej proÅ›bie nie sposób byÅ‚o odmówić. Ale atmosfera sprawiÅ‚a, że co bardziej spragnieni szalonej rozrywki, opuszczali imprezÄ™ by szukać wrażeÅ„ na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™. W koÅ„cu zostaÅ‚o tylko kilka osób, zajÄ™tych rozmawianiem o pieniÄ…dzach, jakie zarobiÄ… wkrótce. Ponieważ temat mnie podówczas umiarkowanie interesowaÅ‚, a i sam byÅ‚em w maÅ‚o rozrywkowym nastroju, podniosÅ‚em siÄ™, żeby pożegnać gospodarza i pozostaÅ‚ych. Ale Antek miaÅ‚ co do mnie inne plany.
   - Poeta, poczekaj, musimy siÄ™ napić.
   Nie to, żebym nie potrafiÅ‚ odmówić. Nie mam z tym nigdy najmniejszego problemu i po dziÅ› dzieÅ„ pijÄ™ alkohol wyÅ‚Ä…cznie wtedy, gdy mam na to ochotÄ™, a nie wtedy, gdy „wypada”. Ale zachowanie Antka, który bez żalu żegnaÅ‚ wszystkich poprzednich biesiadników lecz mnie zatrzymaÅ‚, zwiastowaÅ‚o jakÄ…Å› ciekawÄ… rozmowÄ™. A takiej nigdy sobie nie odmówiÄ™.
   - Wiesz co – rozlaÅ‚ do kieliszków resztkÄ™ jednej z ostatnich butelek. – ChciaÅ‚em z tobÄ… poważnie porozmawiać.
   - O kobietach? – domyÅ›liÅ‚em siÄ™.
   - O kobietach.
   - Ale tak ogólnie, czy szczególnie?
   - Jedno i drugie.
   RozlaÅ‚ alkohol, chwyciÅ‚ swój kieliszek, stuknÄ…Å‚ w mój. WypiliÅ›my jednym haustem.
   - Co chcesz wiedzieć? – zapytaÅ‚em, przyzwyczajony do wyjaÅ›niania kolegom tajników kobiecej duszy.
   - SÄ™k w tym, że wiem za dużo. Dlatego nie chcÄ™ nic wiÄ™cej wiedzieć. ChcÄ™ tylko zrozumieć.
   Kieliszki ponownie siÄ™ napeÅ‚niÅ‚y. PomyÅ›laÅ‚em, że jeÅ›li bÄ™dziemy rozmawiać w tym tempie, to wkrótce trudno nam bÄ™dzie wymówić choć sÅ‚owo. Dlatego tym razem wypiÅ‚em swojÄ… kolejkÄ™ tylko w poÅ‚owie.
   - Widzisz, chciaÅ‚em wiedzieć zbyt dużo i teraz to jest moim przekleÅ„stwem.
   - A co chciaÅ‚eÅ› wiedzieć?
   - Czy ona mnie kocha.
   ChciaÅ‚ ponownie nalać, ale pokazaÅ‚em, że ja jeszcze mam. NapeÅ‚niÅ‚ wiÄ™c tylko swój kieliszek.
   - A jak to zrobiÅ‚eÅ›? Chyba nie u wróżki?
   - Ależ skÄ…d. Jako czÅ‚owiek nowoczesny, posÅ‚użyÅ‚em siÄ™ najnowszymi zdobyczami techniki i zainstalowaÅ‚em w miejscu, gdzie odbywaÅ‚ siÄ™ wczoraj wieczór panieÅ„ski mojej narzeczonej, odpowiedni sprzÄ™t.
   - PodsÅ‚uch?
   - DokÅ‚adnie tak.
   - To nieÅ‚adnie
   - Może i nieÅ‚adnie, ale ostatnio zaczęła przeÅ›ladować mnie myÅ›l, że ona chce wyjść za mnie dla pieniÄ™dzy.
   - Od dawna tak myÅ›lisz?
   - Już jakiÅ› czas. Z tego wszystkiego nawet zaczÄ…Å‚em używać prezerwatywy, bo przestaÅ‚em wierzyć w to, że zażywa piguÅ‚ki.
   - A przestaÅ‚a?
   - OkazaÅ‚o siÄ™, że nie. I że w gruncie rzeczy niepotrzebnie siÄ™ zabezpieczaÅ‚em, bo ona nie chce mieć ze mnÄ… żadnych dzieci.
   Tym razem nie mogÅ‚em odmówić wypicia. Wódka bÅ‚yskawicznie zniknęła w moich ustach. A w oczach Antka ujrzaÅ‚em coÅ› na ksztaÅ‚t Å‚ez. ByÅ‚ to niezwykÅ‚y widok, bo wiele osób twierdziÅ‚o, że Antek urodziÅ‚ siÄ™ jako dowód osobisty, pozbawiony zupeÅ‚nie uczuć.
   - PowiedziaÅ‚a dlaczego?
   - Nie. Dla wszystkich jej koleżanek byÅ‚o to tak oczywiste, że pewnie tylko pokiwaÅ‚y gÅ‚owami.
   - I nic nie mówiÅ‚y?
   - MówiÅ‚y. Wszystkie pięć stwierdziÅ‚o, że żadna by nie chciaÅ‚a mieć ze mnÄ… dzieci. Za to wszystkie bardzo chÄ™tnie by za mnie wyszÅ‚y.
   - Ale przecież ty dopiero zaczynasz zarabiać, z domu też chyba raczej nie jesteÅ› bogaty...
   - Za to jestem, jak one to okreÅ›liÅ‚y, perspektywiczny. WyksztaÅ‚cenie, jÄ™zyki, posada. To starczy
   - Może rzeczywiÅ›cie. A czy tak bardzo chcesz mieć dziecko?
   - Na razie jeszcze tego nie wiem. Ale w przyszÅ‚oÅ›ci, być może.
   - To na razie nie masz siÄ™ czym martwić...
   - Otóż mam. Bo ona powiedziaÅ‚a, że chce mieć dziecko jak najprÄ™dzej.
   Sami rozumiecie, że po takim oÅ›wiadczeniu nawet nie próbowaÅ‚em protestować przy rozlewaniu alkoholu.
   - PowiedziaÅ‚a z kim?
   - Nie. Tego jeszcze nie wie.
   NastÄ…piÅ‚a krótka chwila ciszy. On trawiÅ‚ swoje nieszczęście, ja myÅ›laÅ‚em o historii, która przydarzyÅ‚a mi siÄ™ kilka dni wczeÅ›niej. Można, w pewnym sensie, powiedzieć, że byÅ‚o to bliźniaczo podobne zdarzenie. Chociaż zupeÅ‚nie różne.
   - Ale teraz jest najlepsze. Trzymaj siÄ™ mocno stoÅ‚u.
   - Trzymam siÄ™.
   - Potem zaczęły pod wzglÄ™dem kandydatów na mężów i ojców obgadywać wszystkich znajomych. I już tylko przy tobie uzyskaÅ‚y podobnÄ… jednomyÅ›lność, jak przy mnie. Å»adna nie chciaÅ‚aby za ciebie wyjść – stwierdziÅ‚ nie bez pewnej satysfakcji.
   - Za to wszystkie chciaÅ‚yby ze mnÄ… mieć dziecko?
   - SkÄ…d wiesz? – spojrzaÅ‚ na mnie niemal trzeźwym wzrokiem.
   - Widzisz, kilka dni temu rozstawaÅ‚em siÄ™ z kimÅ›. StwierdziliÅ›my, że bardzo siÄ™ lubimy, ale na dÅ‚uższÄ… metÄ™ nasz zwiÄ…zek nie ma najmniejszego sensu. I ona, wiedzÄ…c, że to już koniec, oÅ›wiadczyÅ‚a mi, że bardzo chciaÅ‚a by być matkÄ… mojego syna... Czekaj, czy one mówiÅ‚y o dziecku bezpÅ‚ciowo, czy może o synu?
   - Racja, mówiÅ‚y o synu. Ale nie zwróciÅ‚em na to uwagi. MyÅ›lisz, że to ma jakieÅ› znaczenie?
   - Tego nie wiem. Lecz być może. Pozwól, że skoÅ„czÄ™. A wiÄ™c osoba, z którÄ… siÄ™ rozstawaÅ‚em, powiedziaÅ‚a to zupeÅ‚nie serio, choć wiem, że jeszcze bardzo dÅ‚ugo nie chciaÅ‚aby być matkÄ… w ogóle. W pierwszej chwili pomyÅ›laÅ‚em, że to z jej strony zwykÅ‚a uprzejmość, że chce być bardzo miÅ‚a. Ale im dÅ‚użej o tym myÅ›laÅ‚em, to dochodziÅ‚em do wniosku, że tak nie jest.
   - I co, wiesz dlaczego tak jest? Co nas takiego różni, że one nie chcÄ… mieć ze mnÄ… dziecka? No bo rozumiem, że nie chcÄ… z tobÄ… być. Masz kÅ‚opoty ze skoÅ„czeniem studiów, piszesz wiersze i raczej nie myÅ›lisz poważnie o przyszÅ‚oÅ›ci.
   Zawsze mnie bawiÅ‚ ten mój obraz, zwÅ‚aszcza, że moi koledzy poeci myÅ›leli o mnie dokÅ‚adnie na odwrót. Niby wiersze piszÄ™, ale prawo studiujÄ™. Na dodatek jestem dobrze zorganizowany, tak jak moje wiersze, które majÄ… rytm i rymy. Nie chodzÄ™ na spotkania literackie w wyciÄ…gniÄ™tym sweterku, tylko w marynarce.
   A ja po prostu zawsze lubiÄ™ siÄ™ wyróżniać. Dlatego wÅ›ród prawników chodziÅ‚em w wyciÄ…gniÄ™tym sweterku....
   - Ja rozumiem – kontynuowaÅ‚ swój wywód – gdyby chciaÅ‚y mieć w tobie kochanka. Kobiety czÄ™sto lubiÄ… wÅ‚aÅ›nie takich facetów, na przelotne szalone romanse. Ale dziecko? To jest zobowiÄ…zanie na caÅ‚e życie, o wiele poważniejsze niż Å›lub. Przecież nie o inteligencjÄ™ chodzi, bo ja też jestem inteligentny. Ani o urodÄ™, bo obaj nie zaliczamy siÄ™ do przystojniaków.
   - Masz racjÄ™.
   - WiÄ™c o co tu może chodzić?
   - Nie wiem tego na pewno, ale domyÅ›lam siÄ™.
   - No?
   - Jak sam sÅ‚usznie zauważyÅ‚eÅ›, Å›lub jest mniej zobowiÄ…zujÄ…cym zwiÄ…zkiem niż bycie rodzicem. Mężów można zmieniać i dobierać sobie wedÅ‚ug aktualnych potrzeb życiowych oraz różnych wÅ‚asnych możliwoÅ›ci. Z mężem można siÄ™ rozstać i wkrótce o nim zapomnieć, nic wiÄ™cej od niego nie wymagajÄ…c. A dziecko, a szczególnie syn, to ktoÅ›, od kogo matka oczekuje gÅ‚Ä™bokiej miÅ‚oÅ›ci przez caÅ‚e życie – rozlaÅ‚em resztkÄ™ wódki do kieliszków. – Jako poeta nie potrafiÄ™ zapewnić im bezpiecznego bytu. Ale wierzÄ…, że bÄ™dÄ…c poetÄ… potrafiÄ™ piÄ™knie kochać. I majÄ… nadziejÄ™, że mój syn odziedziczyÅ‚by po mnie tÄ™ umiejÄ™tność.
   
   

Komentarze czytelników