Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.
41244 osoby czytały to 575814 razy. Teraz są 3 osoby
      3 użytkowników on-line
     Tekst POWSTANIE
     był czytany 859 razy

POWSTANIE

   

Naczelny Wszystkich Naczelnych, Adam Zych, zaciągnął się dyskretnie swoją fajeczką i zasiadł do elektronicznej maszyny do pisania, produktu który miał wszelkie szanse zostać hitem roku 2015. Pewne zagrożenie stanowił dla niego tylko przedmiot zwany komputerem, za którym szalała młodzież grająca na nim w jakąś grę polegająca na zjadaniu jabłuszek czy czegoś w tym stylu. Naczelny Wszystkich Naczelnych tym się jednak nie interesował, zajęty przede wszystkim walką o poprawę świadomości społecznej.
   

A teraz właśnie zbliżał się ważny moment, jedna z corocznych bitew, którą toczył od wielu lat z nieświadomymi masami. Siedemdziesiąta rocznica powstania warszawskiego, straszliwej hekatomby, która kosztowała życie blisko pół miliona osób. Na samą myśl, jak będzie czczona ta głupota krzywił się niemiłosiernie. Przez wiele lat pomijano ją w kalendarzu lub świętowano ukradkiem. Ale ostatnio narodził się wręcz jej kult, tyleż niebezpieczny, co szkodliwy. Dlatego Adam Zych uznał, że najwyższy już czas uderzyć z grubej rury i nie patyczkować się z oszołomami.
   

- Powstanie ’44 – wystukał na klawiaturze swojej elektronicznej maszyny i z zadowoleniem przyjrzał się tytułowi swojego artykułu. – Mocne. – Pokiwał zachwycony głową i ochoczo wziął się do pisania tekstu, który właściwie był już ułożony w jego głowie. Dlatego teraz szeptał cicho pod nosem, jakby sam sobie dyktując jego słowa: – Wielu z państwa zapewne zdziwi powyższy tytuł. Jak to „Powstanie ‘44”? Przecież wszyscy wiemy, że powstanie wybuchło w roku 45-ym. Właśnie wtedy, 1-go sierpnia masy źle uzbrojonej, nieprzygotowanej do walki młodzieży rzuciło się na niczego nie podejrzewających żołnierzy armii radzieckiej.  Początkowo, dzięki zaskoczeniu odnieśli pewne sukcesy, ale potem wszystko potoczyło się tak, jak musiało się potoczyć. Oddziały radzieckie rzuciły swe dywizje pancerne a świat był w szoku po tragedii Hiroszimy i Nagasaki. Zresztą gdyby nawet nie był, to po cóż miałby nam przychodzić z pomocą? Uderzyliśmy w członka wielkiej, antyhitlerowskiej koalicji, potwierdzając tym samym ostatecznie, że tak naprawdę byliśmy cichymi wspólnikami tego najokrutniejszego w historii zbrodniarza. Reszty nie ma zamiaru omawiać, znacie ja Państwo dobrze. Miasto zmiecione z powierzchni ziemi, setki tysięcy niewinnych, cywilnych ofiar.
   

Naczelny Wszystkich Naczelnych chciał napić się łyczek swojej ulubionej yerba mate i z niezadowoleniem zauważył, że specjalna szklanka, z której ją popijał nie zawiera już ani kropli ukochanego płynu. W pierwszym odruchu chciał wstać i zaparzyć następną porcję ale uznał, że na zbyt długo przerwie mu to pisanie artykułu. Zaczął więc ponownie dyktować sobie tekst.
   

- Spytacie więc Państwo po cóż piszę ten tekst? Otóż po to, by przedstawić Państwu alternatywną wizję historii. Nie przepadam za takimi gdybaniami lecz to rozwiązanie wprost samo się narzuca. Wyobraźcie więc sobie państwo, że powstanie wybucha równo rok wcześniej. Dla gorzej znających historię dodam, że takie plany istniały. I były bardzo sensowne. 1-go sierpnia 1944-go roku armia radziecka była bardzo niedaleko od Warszawy. Gdyby nawet nie dotarła na czas alianci dysponowali możliwościami zrzutu a Stalin z pewnością użyczyłby im swoich lotnisk. Niemcy byli w rozsypce i w popłochu opuszczali miasto. Oczywiście, broniliby się i też byłyby ofiary i być może zginęłoby tysiąc lub dwa tysiące osób. Czym to jednak jest wobec pół miliona rok później? Poza tym gdyby wtedy dowódcy dali rozkaz do ataku, miasto zostałoby błyskawicznie opanowane a my raz na zawsze pozbylibyśmy się łatki pomocników Hitlera. I choć wiem, że uznają mnie państwo za fantastę, to jestem pewien, że zgodni z obietnicą Stalina, uzyskalibyśmy zarówno Wrocław, jak i Szczecin, Gdańsk, a kto wie, czy nie Królewiec? Przecież tylko potrzeba trwałego oddzielenia nas od Niemiec spowodowała, że tereny te zostały przyłączone do Związku Radzieckiego, a obecnie Rosji, a Polska liczy zaledwie sto pięćdziesiąt tysięcy kilometrów kwadratowych. Pamiętajmy o tym czcząc po raz kolejny bezsensowny zryw i hekatombę Polaków z roku 45-go. A tym, którzy uważają mnie za bredzącego staruszka podam jeden przykład. Sierpień 44. Paryż. Powstanie, które doprowadziło do wyzwolenia stolicy Francji zdejmując z niej odium współpracy z faszystami w czasach rządów Vichy. I co, czy ktoś jest w stanie odeprzeć mój argument?!?
   

Adam Zych z pasją postawił drugi znak zapytania, choć wiedział, że nikt nie ośmieli się udzielić mu odpowiedzi. Nie po to przecież pracował latami na swój niekwestionowany autorytet, żeby ktoś miał odwagę to zrobić. Nie, nie łudził się, że przestaną czcić to głupie powstanie. W końcu już od kilkunastu lat w Polsce panowała względna wolność, którą wielu wykorzystywało niewłaściwie. Ale ponieważ, jak wszystkie jego wstępniaki, tak i ten będzie obowiązkowo odczytywany podczas cotygodniowych szkolnych apeli, to może uchroni jakąś cząstkę młodzieży przed oddawaniem się niebezpiecznym mrzonkom o uzyskaniu dla tego kraju pełnej niepodległości i integracji z zachodnim kapitalizmem.
   

Wypluł tekst z maszyny i zadzwonił przyciskiem na biurku. Po minucie pojawił się barczysty mężczyzna w przyciemnianych okularach. Zych podał mu tekst i trochę niepotrzebnie lecz z nieukrywaną satysfakcją, rzucił:
 
   

- Jak zwykle na jedynkę!  
   

 

Komentarze czytelników