Tekst ŻYCIE PO WAKACJACH
był czytany 1177 razy
ŻYCIE PO WAKACJACH
Ufff, wreszcie wakacje. Będziemy mogli w końcu odpocząć…
Taka myśl nachodzi nas z żoną zawsze tuż przed urlopem. Tak jak prawie każdy nie możemy się go wprost doczekać. Zmęczeni całym rokiem pracy, marzymy tylko o tych chwilach wytchnienia. O spływie wartko płynącą rzeką. O długim spacerze, brzegiem jeziora lub morza. O wdychaniu cudownego, sosnowego powietrza. I żeby to wszystko trwało jak najdłużej. Żeby właściwie się nie kończyło!
No właśnie, może byśmy tak wyjechali dzień wcześniej? Albo spróbowali wrócić dwa dni później? Oboje z żoną, pracujemy na własny rachunek, nie obowiązują nas więc sztywne ramy wziętego w pracy urlopu. Dlatego możemy sobie pozwolić na marzenie o tym, żeby nasz wypoczynek trwał nieco dłużej. Nie tylko zwyczajowe dwa tygodnie. Może prawie trzy? Gdybyśmy mogli wypocząć prawie trzy tygodnie jakież byłoby to wspaniałe. Jak cudownie wtedy byśmy się zrelaksowali…
Takie mamy myśli zawsze przed wakacjami. Nie inaczej było w tym roku. Tym razem wypoczynek był nam potrzebny podwójnie. Poprzednich wakacji nie mieliśmy, pod koniec zimy urodził się nam syn i baliśmy się wyjechać z naszą kruszyną na dłużej niż kilka dni. Ale teraz to co innego. W tym roku będzie super. Pojedziemy nad jezioro. Albo nad morze. Na jak najdłużej. Codziennie obowiązkowo na plaże, oddaloną ledwie pięćdziesiąt metrów od domku. Będziemy się wylegiwać i odpoczywać, że hej!
Już trzeciego dnia, zastanawiam się jednak, czy na pewno wyjść na plaże, czy posiedzieć spokojnie na werandzie naszego domu.
- Zbieraj się! – mówi moje kochanie.
- Ale może byśmy sobie dzisiaj darowali.
- No co ty? Zapomniałeś? Są wakacje, musimy wypoczywać. Potem nam tego będzie brakować przez okrągły rok!
Idziemy więc i odpoczywamy. Intensywnie, całą piersią. Nie oszczędzamy się, bo przecież są wakacje i trzeba solidnie odpocząć, żeby nabrać sił na cały rok pracy…
Po tygodniu kryzys dopada moją żonę.
- Chyba się chmurzy – mówi z nadzieją, patrząc przez okno na niebo. – Może popada?
Jeszcze kilka dni wcześniej przyznałbym jej rację i z ochotą został w domu. Ale właśnie złapałem drugi oddech. Tak to już ze mną jest. Na początku każdej górki męczę się bardziej i zostaję w tyle, ale z czasem odrabiam straty i dochodzę innych a nawet ich wyprzedzam
- Nie, wydaje ci się – rozwiewam wątpliwości żony co do pogody. – Wyraźnie zapowiadali, że dzisiaj ma u nas nie padać.
- A bo to można wierzyć tym wróżkom od pogody! Mówię ci, będzie padać…
- To się najwyżej gdzieś schowamy. A teraz szkoda czasu. Chodź, idziemy na spacer do lasu!
- A może sobie odpuścimy?
- Kochanie, niedługo nam się kończy urlop. Szkoda marnować czas, trzeba go wykorzystać maksymalnie na odpoczynek .
Po dziesięciu dniach pakujemy się resztką sił. Wracamy do domu. I zastanawiamy się, dlaczego nie wyszło? Co tym razem poszło nie tak, że kompletnie nie udało nam się wypocząć? I dlaczego wracamy tak zupełnie wyczerpani, jakbyśmy ten czas spędzili nie nad uroczym jeziorem czy morzem, tylko w jakimś łagrze?!
I jak co roku jesteśmy wciąż pewni tego samego: nie ma w życiu człowieka nic bardziej męczącego niż urlop. Dlatego z radością myślimy:
Ufff, wreszcie po wakacjach. Będziemy mogli w końcu odpocząć...